Kogo warto oglądać?

Fot. Trafnie.eu

Kobieca reprezentacja Polski przegrała z Niemkami 0:2 w inauguracyjnym meczu w finałach mistrzostw Europy w Szwajcarii. Właśnie tak… miało być, ale…

Tak miało być w meczu rozgrywanym w Sankt Gallen, biorąc pod uwagę potencjał obu zespołów. Niemki to ośmiokrotne mistrzynie Europy (!) i jedne z faworytek turnieju. Dla Polek był to debiut na wielkiej imprezie i konfrontacja z rywalkami, z którymi jeszcze nigdy nie udało się wygrać.

Dla postronnego obserwatora mecz był wyjątkowo jednostronny. Jedna drużyna pozwalała drugiej swobodnie rozgrywać piłkę na jej połowie, czekając na własnej na możliwość przeprowadzenia kontrataku. Chyba nie muszę pisać, kto był obsadzony w jakiej roli, bo to oczywiste.

Przy takim scenariuszu ważne, by nie przegrać już w tunelu wychodząc na boisko. I Polki na pewno nie przestraszyły się potencjalnie znacznie silniejszych rywalek, nie sparaliżowała ich świadomość debiutu na wielkiej imprezie. Natychmiast ruszyły do ataku oddając strzał na bramkę już w 24 sekundzie! W pierwszej połowie nie pozwoliły Niemkom na stworzenie dogodnej sytuacji, czego efektem był bezbramkowy remis do przerwy.

Wynik więcej niż dobry, biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej w meczu dwóch drużyn o podobnej różnicy potencjałów, Hiszpanki strzeliły pierwszą bramkę Portugalkom już w drugiej minucie, a zakończyły go zwycięstwem 5:0. By jednak temu potencjalnie słabszemu udało się uzyskać korzystny wynik potrzeba też trochę szczęścia. A tego Polkom już w drugiej połowie zabrakło. Bo tak należy odebrać piękną bramkę zdobytą przez Jule Brand precyzyjnym strzałem w górny róg z linii pola karnego. Polki mogły wyrównać, ale sytuacji nie wykorzystała Ewa Pajor. A gdy potem Niemki zdobyły drugą bramkę, wszystko było już praktycznie pozamiatane.

Wygrała drużyna, która była zdecydowanie lepsza, czyli skuteczniejsza, dominując rywala, mając aż 71 procent posiadania piłki. Polki starały się im przeszkadzać na ile mogły. Pajor przebiegła w meczu najwięcej ze wszystkich zawodniczek, aż 11,935 kilometra. Miała jeszcze jedną okazję do zdobycia gola, ale jej strzał głową świetnie obroniła niemiecka bramkarka Ann-Katrin Berger. Najlepsza polska piłkarka powiedziała po meczu, że wszystkie zawodniczki „dały z siebie wszystko” i „nie zostały stłamszone”. Trudno jej nie wierzyć, ale nawet to nie wystarczyło debiutantkom w mistrzostwach Europy, by ograć najbardziej utytułowaną drużynę w ich historii.

Nie można mieć pretensji do piłkarek, że przegrały z kimś, z kim nie miały prawa wygrać. Sukcesem był już sam awans do finałów, wcale nie tak oczywisty. Teraz kolejny mecz w grupie ze Szwecją, też potencjalnie znacznie silniejszą reprezentacją. Nie wiem, jakim zakończy się rezultatem, ale wiem, że ambitne dziewczyny warto oglądać, do czego zachęcam tych, którzy jeszcze nie przekonali się do kobiecej piłki.

▬ ▬ ● ▬