Autobus znów w trasie

Po wtorkowym półfinale Ligi Mistrzów hiszpańskie media na wyścigi krytykują Jose Mourinho. Z pewnością trudno im się dziwić. I trudno się z nimi... zgodzić.

Atletico zremisowało w Madrycie z Chelsea 0:0. To bardzo zdradliwy wynik dla drużyny będącej gospodarzem rewanżu. Powiedziałbym nawet, że najlepszy z najgorszych. Trzeba przede wszystkim uważać, by nie stracić bramki, więc na emocje w Londynie bym nie liczył. Ale to będzie powód do zmartwień (oby nie!) dopiero za tydzień.

Menedżer Chelsea stwierdził po wtorkowym meczu, że jego piłkarze doprowadzili rywali do frustracji. Ważne kto przeżyje frustracje po końcowym gwizdku na Stamford Bridge. Odpadnięcie w półfinale boli szczególnie. Tak blisko najważniejszego meczu w sezonie, a tak daleko...

Na razie hiszpańskie media srogo rozliczają się z byłym trenerem Realu po jego powrocie do hiszpańskiej stolicy. Czyli najbardziej sfrustrował miejscowych żurnalistów, a nie piłkarzy. Generalnie tym pierwszym bardzo nie podobał im się styl gry Chelsea. Znów pojawiły się uwagi o autobusie zaparkowanym przed bramką londyńczyków i to nawet moim ulubionym czerwonym piętrusie! Rzeczywiście Mourinho zaordynował swoim zawodnikom taktykę z podwójnymi zasiekami obronnymi.

Doskonale potrafię zrozumieć te uwagi wygłaszane w kraju, w którym można na co dzień oglądać popisy tiki-taki, czy sztuczki wirtuozów jak Messi i Ronaldo. Ja jednak mieszkam w innym, w którym za kultowy mecz uchodzi słynny remis na Wembley, wręcz niemożliwy do strawienia dla niezaangażowanego emocjonalnie w jego przebieg kibica. Dlatego będę powtarzał do bólu, że w piłce nieważne są efekty artystyczne, choć bardzo pożądane. Liczy się przede wszystkim skuteczność. A pod tym względem Portugalczyk jest akurat arcymistrzem na boisku i poza nim.

Stał się czymś więcej niż menedżerem. Można powiedzieć, że prowadzi piłkarską działalność gospodarczą już na własny rachunek, przy okazji trenując kolejne drużyny. Na konferencji dzień przed meczem z Atletico gadał różne banały. Przede wszystkim o tym, o czym nie będzie... mówił. A wszystko zostało i tak skrupulatnie zrelacjonowane. Nauczył się tak sterować otoczeniem, że dawkuje mediom informacje jak pielęgniarki kroplówkę chorym pacjentom.

Jeśli ktoś oczekuje od prowadzonych przez Mourinho drużyn piłkarskich fajerwerków raczej się zawiedzie. Już dawno pokazał, że liczy się dla niego przede wszystkim skuteczność. Jak trzeba, zaparkuje w bramce autobus, nawet piętrowy. Czyli potrafi prawidłowo ocenić potencjał swojej drużyny i stara się znaleźć taktykę, która mimo jej braków da korzystny rezultat. Najważniejsze, żeby prezesom zatrudniających go klubów i kibicom zdobywał puchary i tytuły. A tego akurat na koncie ma sporo.

Zdaje sobie sprawę, że w Madrycie oczekiwania są wielkie. Muszą być nie tylko zwycięstwa, ale jeszcze w pięknym stylu. Też bym tak chciał, ale proszę sprawdzić jak praktyka rozmija się z teorią. Kiedy Real po raz ostatni zdobył Puchar Mistrzów? Kiedy w finale tych rozgrywek po raz ostatni grało Atletico? A kiedy po raz ostatni wygrał je Mourinho?

Nie życzę Portugalczykowi awansu do finału. Chciałbym bardzo, żeby zagrało w nim Atletico i wierzę, że jest w stanie zapewnić sobie to w rewanżu w Londynie. Jednak krytykowanie Mourinho za parkowanie autobusu na boisku, jest jak krytykowanie Kazimierza Górskiego za styl gry w legendarnym meczu na Wembley w 1973 roku!

▬ ▬ ● ▬