Co było czyją nagrodą?

Od niedzieli Brazylijczyk Vinicius Junior stał się bohaterem światowych mediów. Tym razem jednak nie ze względu na swoje wybitne piłkarskie umiejętności.

W niedzielny wieczór Real Madryt grał wyjazdowy mecz w La Liga z Valencią. Choć gospodarze bronią się przed spadkiem, a pokonali 1:0 drużynę z czołówki tabeli, bardziej niż jego wynik komentowane jest zdarzenie z drugiej połowy. Vinicius Junior był znieważany przez miejscowych kibiców w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że ich zachowanie miało wydźwięk rasistowski.

W pewnym momencie Brazylijczyk wyraźnie wskazał nawet na jedną z osób siedzących na trybunie tuż za bramką, dając jasno do zrozumienia, że to ona go obraża. Zrobiło się spore zamieszanie, z którego jednak niewiele wynikło. Po meczu wziął go w obronę trener Realu Carlo Ancelotti mówiąc, że nigdy nie słyszał, by cały stadion skandował „małpa, małpa, małpa”…

Sprawa szybko nabrała takiego rozgłosu, że piszą o niej nie tylko media na całym świecie, ale głos zabrał nawet prezydent Brazylii, a w specjalnym oświadczeniu odniósł się do wspomnianej sytuacji również prezydent FIFA Gianni Infantino. Wyliczył w nim trzy kroki, które należy podjąć w przypadku rasistowskich zachowań podczas meczu. Ważniejsze wydaje się jednak zdanie, które potem dodał:

„Oczywiście łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać”.

W rzeczy samej! Vinicius w typowy dla siebie wyjątkowo emocjonalny sposób zapowiedział, że zaczyna ostrą walkę z rasizmem, którego pełna jest hiszpańska La Liga. Życzę mu sukcesu, choć nie bardzo w niego wierzę z prostego powodu. Rasizm jest jak nowotwór, który nawet skutecznie wycięty w jednym miejscu, zaczyna atakować w innym. Do ludzi, którzy zamiast szarymi komórkami myślą kolorami skóry, żadne racjonalne argumenty nie trafiają.

Z rasizmem jest podobnie jak z bandytyzmem na stadionach. Niektórzy próbują przekonywać, że to tylko jednostki, ale to nieprawda. Problem jest znacznie poważniejszy i ciągle powraca, bo wyplenić go nie tak łatwo, o ile w ogóle można to zrobić.

W meczu w Walencji oprócz haniebnych rasistowskich scen działo się jeszcze znacznie więcej. W siódmej minucie doliczonego czasu gry Vinicius został wyrzucony z boiska za uderzenie w twarz rywala. Do zdarzenia doszło podczas wielkiej szamotaniny z udziałem wielu zawodników. A uderzenie, z pewnością nie nokautujące, ale jednak było.

I wtedy dopiero się zaczęło. Najpierw ironiczne brawa, oczywiście w wykonaniu ukaranego, a potem gest przy zejściu z boiska. Brazylijczyk pokazał trybunom dwa palce, czyli drugą ligę, a następnie kierunek w dół, czyli spadek. Rozwścieczył tym nie tylko kibiców, ale i piłkarzy Valencii broniących się przed degradacją. Gruziński bramkarz Giorgi Mamardashvili potrzebował zaledwie kilku sekund, by przebiec pół boiska i znaleźć się przy Viniciusie. Kilku zawodników Realu było zaangażowanych w obronę Brazylijczyka przed Gruzinem i innymi piłkarzami Valencii, a następnie wypchnięcie go do tunelu.

Trzeba tu wyraźnie rozgraniczyć dwie kwestie. Rasizmu nic nie usprawiedliwia i nie usprawiedliwi. Nawet najbardziej prowokacyjne zachowanie, więc dla reakcji trybun na stadionie Mestalla żadnego usprawiedliwienia być nie może. Było haniebne i tylko tak je można podsumować.

Natomiast zachowanie Viniciusa w doliczonym czasie gry było niestety w typowym dla niego stylu. I naprawdę trudno wszystko usprawiedliwiać wyłącznie wrogą atmosferą i rasistowskimi podtekstami na trybunach. Nie cierpię jego irytujących zachowań. Każdą nieprzychylną decyzję sędziego kwituje prowokacyjnymi oklaskami. Gdybym był arbitrem, dawałbym mu żółtą kartkę już w tunelu przed wyjściem na boisko! Może by naprawdę pomogło?

Brazylijczyk przypomina dużego chłopca, czy może raczej rozkapryszonego bachora, który nie chce wydorośleć i wydaje mu się, że zawsze musi mieć rację. Absolutnie nie przyjmuje do wiadomości, że może coś zrobić źle, a jak już zrobi, nie akceptuje żadnej nieprzychylnej dla siebie sędziowskiej decyzji. Jeśli się nie zmieni, za chwilę będą go nienawidzili wszyscy w La Liga na trybunach i na boisku. I niekoniecznie będzie to wynikało z rasistowskich podtekstów.

Vinicius napisał na Instagramie, że jego czerwona kartka była „nagrodą, którą zdobyli rasiści”. To raczej jego zachowanie przy zejściu z boiska po czerwonej kartce było niestety nagrodą dla rasistów.

▬ ▬ ● ▬