Co mentalnie buduje zespół?

Reprezentacja Polski pokonała Turcję 2:1 w ostatnim meczu przed wyjazdem na EURO 2024. Tak jak w poprzednim, ważniejsze od wyniku było co innego.

Bo znów, jak z Ukrainą, miał słodko - gorzki smak. Nie jest najlepiej, gdy na konferencji prasowej głównym tematem są kontuzje, a trener Michał Probierz oficjalnie ogłasza, że nikogo do kadry nie ma zamiaru dodatkowo powoływać. A tak było po spotkaniu z Turcją.

W piłce bardzo ważna jest powtarzalność. Reprezentacja Polski w drugim kolejnym meczu znów bardzo szybko wyszła na prowadzenie. Nie minął nawet kwadrans, gdy Jan Bednarek zdecydował się na długie zagranie, na polu karnym rywali piłkę podawał Robert Lewandowski, a do siatki posłał ją Karol Świderski. I tak się cieszył ze zdobytej bramki, że doznał… kontuzji. Radosny wyskok zakończył się nieszczęśliwym lądowaniem na murawie i w efekcie podkręceniem stawu skokowego. Według wstępnych ustaleń może pauzować do kilku dni.

Niestety polska drużyna zanotowała kolejny przykład powtarzalności, ale z kontuzjami. Po następnym kwadransie z boiska zszedł kapitan Robert Lewandowski narzekający na problemy z mięśniem dwugłowym. Podobno uraz nie jest zbyt poważny i będzie gotowy do gry na inauguracyjny mecz z Holandią na EURO.

W ostatnim sprawdzianie przez mistrzostwami na Stadionie Narodowym poza kontuzjami naprawdę sporo się działo. Na pewno jego oglądaniem nie znudzili sieci, którzy nie byli zaangażowani emocjonalnie po żadnej ze stron. Dobre tempo, sporo akcji i strzałów na bramkę. Polska lepiej go rozpoczęła, Turcy zdecydowanie lepi9ej rozpoczęli drugą połowę, w której zaczęli dominować. Wyrównująca dla nich bramka stanowiła tego konsekwencję.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, polscy piłkarze znów zaimponowali powtarzalnością w grze. Bo znów zdobyli bramkę po długim podaniu z własnej połowy, tym razem w wykonaniu Sebastiana Szymańskiego. Piłkę przyjął Nicola Zalewski i ruszył śmiało między tureckich piłkarzy. Choć miał ich wokół siebie czterech (!), wbiegając w pole karne zdołał oddać strzał, który zakończył się zdobyciem zwycięskiego gola.

A ponieważ działo się to w ostatniej minucie, łatwo wyobrazić sobie eksplozję radości na trybunach. Znów było na nich wolnych około dziesięciu tysięcy miejsc, jak z Ukrainą, co może oznaczać, że naród nie wierzy bezgranicznie w możliwości swej reprezentacji i nie chciał skorzystać z okazji, by po raz ostatni zobaczyć ją na żywo przed wyjazdem do Niemiec.

Sprawdzian z Turcją na pewno cenny, bo to drużyna mniej więcej z naszej półki. Najcenniejsze w nim zwycięstwo rzutem na taśmę, bo sztuką jest wygrać, gdy to zwycięstwo niekoniecznie musi wynikać z przebiegu rywalizacji, jak w poniedziałkowy wieczór w Warszawie. A właśnie takie mentalnie buduje zespół. Jak bardzo, przekonamy się już w niedzielę w Hamburgu w meczu z Holandią.

▬ ▬ ● ▬