Cyferki niestety nie kłamią

Fot. trafnie.eu

Podobno pieniądze w piłkę nie grają, bo gdyby grały, mistrzem świata byłaby zawsze jakaś reprezentacja znad Zatoki Perskiej. Podobno, ale…

Wczoraj opublikowany został finansowy raport – „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu”. Przygotowała go firma doradcza EY i spółka Ekstraklasa S.A. Autorzy „oceniając kluby Ekstraklasy, wzięli w tym roku pod uwagę 7 kryteriów. Były wśród nich: wysokość przychodów, koszt zdobytego punktu (stosunek kosztów operacyjnych do liczby punktów zdobytych we wszystkich rozgrywkach), poziom dywersyfikacji przychodów, rentowność, obciążenie majątku zobowiązaniami, wskaźnik płynności i dynamika przychodów”.

Oglądałem niedawno w telewizji pewną reklamę. Jeśli dobrze pamiętam ktoś miał trzy krowy. Padło pytanie – dużo czy mało? I odpowiedź – nie wiesz, jeśli nie masz możliwości porównania. Jak znany polski aktor w innej reklamie (a może nawet tej samej? – naprawdę nie wiem) powinienem teraz powiedzieć: „No właśnie”. I porównać to, co podano na tacy.

EY na swojej stronie interenetowej chwali się, że jest „światowym lider w zakresie audytu, doradztwa podatkowego, doradztwa biznesowego oraz doradztwa transakcyjnego”. Ekstraklasa S.A. chwali się od zawsze, że  ma do zaoferowania coraz lepszy i atrakcyjniejszy produkt. Takie raporty mają to potwierdzić. W najnowszym na prymusa wyrasta Legia. W 2012 roku zanotowała przychody w wysokości 89,9 milionów złotych, czyli aż o 36,9 mln więcej niż drugi w klasyfikacji Lech Poznań. Robią wrażenie? Robią na pewno, ale...  

Zdecydowanie bledną, gdy porównać je z podobnymi danymi opublikowanymi w ubiegłym tygodniu, a dotyczącymi Manchesteru United. W sezonie 2012/13 zanotował rekordowe przychody w wysokości (w przybliżeniu) 1,8 miliarda złotych!!! Te Legii stanowią więc zaledwie 5 procent tych Man Utd.

Legia była też liderem w klasyfikacji wpływów z transferów, choć powinna zostać z niej karnie wykluczona za to kogo kupiła (raczej – kogo nie kupiła) w lecie przed nowym sezonem. W 2012 roku zarobiła na handlu piłkarzami ponad 23 mln zł. Sporo, ale zaledwie 5,5 procenta tego, co Tottenham dostał od Realu za Garetha Bale’a...

I jeszcze drobiazg. Eksperci zwracają uwagę „na pierwszy od lat, nieznaczny, bo wynoszący około 1,5 procenta z 449 mln PLN do 442 mln, spadek przychodów wszystkich klubów sklasyfikowanych w rankingu finansowym”.

Raport przekonuje, że ligowa piłka w Polsce cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Ma o tym świadczyć fakt, że „średnia oglądalność meczów w TV w sezonie 2012/2013 wzrosła o 47%. Łącznie, mecze najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce oglądało ponad 48 mln widzów!”

Bardziej na wyobraźnie działają mi inne dane o spadku frekwencji, która „w sezonie 2012/2013 wyniosła 8,3 tys. osób w porównaniu z 8,7 tys. w sezonie 2011/2012”. Czyli każdą kolejkę oglądało średnio 66,4 tys. kibiców. Wczorajszy mecz Pucharu Niemiec w Monachium pomiędzy drugoligowym TSV 1860 i Borussią Dortmund obejrzało 71 tys. – komplet!

Ktoś powie, że to tylko liczby. Drugi doda, że dobrałem je tendencyjnie. Być może. Tylko niech później się nie dziwią, że Manchester United, Real i Borussia znów będą odgrywały główne role w Lidze Mistrzów. A polskiej drużyny znów w niej nie ma.

▬ ▬ ● ▬