Czy ktoś choć spróbował?

Fot. Trafnie.eu

Piotr Zieliński nie wystąpił w ostatnim meczu Serie A. Nie wiadomo czy zagra w następnym, a na pewno nie zagra w żadnym w Lidze Mistrzów w tym sezonie.

To oczekiwany efekt chęci odejścia z Napoli. Media trąbią od dawna o jego więcej niż prawdopodobnych przenosinach do Interu Mediolan po zakończeniu obecnego sezonu, co ma być podobno oficjalnie potwierdzone już lada godzina. Odejdzie jako wolny zawodnik po zakończeniu kontraktu z klubem z Neapolu, co bardzo nie spodobało się jego prezesowi, Aurelio de Laurentiisowi, z wyjątkowo wielkim ego. Choć jego rodacy ostentacyjnie okazują swoje przywiązanie do katolicyzmu, jemu miłość bliźniego jest zdecydowanie obca. Gdy uczono szacunku dla drugiego człowieka, musiał chodzić na wagary.

W ubiegłym tygodniu ogłoszono listę zawodników Napoli do wiosennej części rozgrywek Ligi Mistrzów. Zielińskiego na niej nie ma. Szkoda, bo szykowano się na jego pojedynek z Robertem Lewandowskim w dwóch spotkaniach Napoli z Barceloną w najbliższej rundzie.
To ma być efekt tego, że zadarł z De Laurentiisem poruszający się w oparach narcyzmu, więc nie może zmieść, nie po raz pierwszy zresztą, że ktoś śmie odejść z jego klubu za darmo, dlatego nic na tym nie zarobi. Choć oficjalnie tak argumentuje podjętą decyzję (za: sport.pl):

„Musieliśmy wziąć pod uwagę ograniczenia kadrowe w Lidze Mistrzów, które nie są naszą winą. Musieliśmy pominąć Zielińskiego. Doskonale wiemy, co jest w stanie dać drużynie, ale faktem jest, że od lipca nie będzie naszym zawodnikiem. Musimy więc skupić się na naszych inwestycjach. Trzeba sprawdzić, czy Hamed Junior Traore będzie odpowiednim następcą i czy wykupimy go na stałe”.

Liga Mistrzów to nie jedyny problem Zielińskiego, bowiem nie zagrał w niedzielnym meczu Serie A z Hellasem Werona. Czy zagra w następnych? Pytanie niezwykle zasadne, skoro dotyczy jednego z najważniejszych zawodników reprezentacji Polski, dla którego rytm meczowy jest fundamentem budowania odpowiedniej formy przed marcowymi barażami o awans do finałów mistrzostw Europy. A jeśli w lidze włoskiej grać nie będzie? Cytowany w rodzimych mediach trener Henryk Kasperczak uważa, że wtedy może nawet nie zostać powołany na wspomniane baraże!

Gdy czytam, że Zieliński „przegrał z człowiekiem, z którym nikt nie wygrywa”, mam ochotę zapytać – a czy ktoś choć spróbował z nim wygrać? Nawet średnio rozgarnięty prawnik powinien znaleźć w podobnych przypadkach mocny punkt zaczepienia do pozwu o mobbing. A polski pomocnik na świadka mógłby powołać… De Laurentiisa, żeby poświadczył, co o nim mówił:

„Powiedziałem już, że Piotrek jest wspaniałą osobą, dobrym chłopakiem i piłkarzem na najwyższym poziomie”.

A on pozbawił go możliwości wykonywania zawodu. Argument o konieczności testowania zawodników na kolejny sezon jest dziecinnie prosty do obalenia.

Można to jeszcze podciągnąć pod działanie na szkodę klubu (spółki), skoro De Laurentiis jako prezes świadomie osłabia reprezentującą go drużynę poprzez wyeliminowanie z niej jednego z najlepszych zawodników, co ma wpływ na osiągane wyniki sportowe, czyli pośrednio także wyniki finansowe.

Wątpię, by Zieliński zdecydował się na proponowane rozwiązanie. Kto się wreszcie zdecyduje, zostanie za to lepiej zapamiętany w Neapolu niż za wszystkie występy w barwach miejscowego klubu razem wzięte.

▬ ▬ ● ▬