Jak być brzydkim i bogatym

Fot. Trafnie.eu

Zakończyła się faza grupowa mistrzostw świata w Katarze. Na pewno dla kilku drużyn nie tak się miała zakończy, a inne nie tak miały być postrzegane.

Pod koniec meczu Brazylii z Kamerunem trzech dziennikarzy z tego drugiego kraju podniosło się zza pulpitów na miejscach prasowych i zaczęło szukać kontaktu wzrokowego z otoczeniem. Wyraźnie rozpierała ich duma. Reprezentacja Kamerunu prowadziła 1:0 i wszystko wskazywało na to, że za chwilę odniesie zwycięstwo.

Rzeczywiście odniosła. A dla Kamerunu w ten sposób zakończyły się te mistrzostwa zdobyciem… tytułu. Sądząc po reakcji dziennikarzy z tego kraju pokonanie Brazylii było dla nich zdobyciem mistrzostwa świata właśnie. Nie przeszkadzało im zupełnie, że trener rywali posłał do boju rezerwowy skład, mając wcześniej zapewnione wyjście z grupy.

Płynie z tego prosty wniosek, że w Katarze każdy ma swoje mistrzostwo świata, które udaje mu się zdobyć lub nie. Dla Polski było nim wyjście z grupy. Tak twierdziłem jeszcze grubo przed rozpoczęciem imprezy i przestrzegałem, że jak komuś nie będzie się podobał styl gry drużyny, ma do wyboru codziennie trzy inne mecze.

Dochodzą do mnie z kraju informacje, że awans jest wykpiwany. Że tylko Polska potrafi wygrać 0:2. Myślę, że Niemcy, Belgowie, Duńczycy czy Urugwajczycy też mimo wszystko woleliby „wygrać 0:2” i pozostać w turnieju. Niestety wiele osób nie rozumie istoty sportu. Zawsze wygrywa lepszy! Bo właśnie lepszym jest ten, który wygrywa. I dla reprezentacji Polski takim zwycięstwem, był awans do następnej rundy. Choć nie tyle awansowała, co wczołgała się do niej. Ale styl nie ma znaczenia. Trudno, kto tego nie akceptuje, musi się przerzucić na inną dyscyplinę nie tyle sportu, co życia i nią się pasjonować.

Pewnie, że lepiej być pięknym i bogatym niż brzydkim i biednym. Polacy są brzydką drużyną, ale w odróżnieniu od tych pięknych, wymienionych wyżej, na pewno na tych mistrzostwach nie są biednymi. Gdyby brać pod uwagę potencjał i sposób kreowania akcji, o wiele bardziej na awans zasłużył Meksyk. Bo próbował grać w piłkę w każdym meczu, my tylko w jednym.

Paradoks polega na tym, że swoją reprezentację wyszydzają mieszkańcy kraju, dla których najważniejszym meczem w historii był ten, którego nie dało się oglądać. „Zwycięski remis na Wembley”, bo pod taką nazwą funkcjonuje już prawie pięćdziesiąt lat (!) był prawdziwym koszmarem. Udało się wtedy zremisować z Anglią 1:1 i awansować dzięki temu do finałów mistrzostw świata po raz pierwszy po drugiej wojnie światowej.

Ale ten mecz, dla niezaangażowanego emocjonalnie widza, był iście masochistycznym wyzwaniem. Kto nie wierzy, niech go sobie obejrzy. Polacy prawie wyłącznie przeszkadzali Anglikom wybijając piłkę gdzie się tylko dało. Nikt jednak po latach nie próbuje deprecjonować uzyskanego wyniku czy bohaterów tamtych wydarzeń.

Życzę miłego oglądania meczu 1/8 finału mistrzostw świata Polska – Francja, ewentualnie, gdyby dla kogoś było to za trudne, drugiego - Anglii z Senegalem, które odbędzie się tego samego dnia.

▬ ▬ ● ▬