Janowicz kontra Lewandowski

Fot. Trafnie.eu

W Dortmundzie cudu nie było. Choć przyznać trzeba, że Borussia napędziła trochę strachu Realowi wygrywając 2:0. Robert Lewandowski bramki nie zdobył, ale...

Występ polskiego napastnika przeciwko Realowi stał się dla mnie idealnym pretekstem, by skonfrontować go z prawdziwą szopką, której konsekwencje obserwuję w mediach już kolejny dzień. Muszę przyznać się do porażki, bo nie wierzyłem, że ostatnie pół roku w Dortmundzie przed odejściem do Bayernu będzie się układało tak gładko i bezproblemowo. Robert Lewandowski pokazuje klasę, nie tylko na boisku. Nie pierwszy raz zresztą.

Gdy pastwiono się nad nim po nieudanych meczach reprezentacji, uznałem to za szczyt głupoty. Jakby nie było piłkarz klasy światowej (!), starał się spokojnie tłumaczyć, że naprawdę mu się chce, że przecież się stara, a obwiniany jest za nieswoje grzechy. Palec przyłożony do ust po strzelonej bramce w meczu z Czarnogórą był doprawdy niewinnym gestem po wszystkich razach zadawanych na ślepo.

Wiadomo, że Lewandowski i Błaszczykowski nie cierpią się nawzajem. Ale starają się ten temat omijać szerokim łukiem, zamiast nawzajem na siebie nadawać za plecami. Czasami, jak już nie mają wyjścia przyparci do ściany, powiedzą najwyżej, że nie wszyscy w drużynie muszą się kochać.

Piłkarze w Polsce należą do najbardziej krytykowanej grupy sportowców. Czasami ponad miarę, co wynika z przesadnych oczekiwań kibiców i mediów. Zawsze są pod wielkim ciśnieniem. Piszę o tym, ponieważ kilka razy redaktorzy zajmujący się innymi sportami patrzyli na mnie z politowaniem. Twierdzili, że piłka nożna to buraczane środowisko, w którym rozkapryszone gwiazdorki są prawdziwą zmorą dziennikarzy. A w innych sportach panuje prawdziwa idylla...

Nigdy nie marzyłem jednak o zmianie dyscypliny, a po niedzielnych wydarzeniach w Warszawie przekonałem się, że z rozumem mają problemy niekoniecznie ci kopiący piłkę. Po meczu tenisowym o Puchar Davisa Jerzy Janowicz odstawił szopkę, która w mediach komentowana jest już kolejny dzień. Rozkapryszone dziecko poskarżyło się, że żyje w kraju bez żadnych perspektyw. Cóż można mu odpowiedzieć? Wynoś się, tylko najpierw oddaj pieniądze, które dostałeś od Polskiego Związku Tenisowego, bo na pewno na nie nie zasłużyłeś. Z rodzinnej Łodzi najbliżej masz chyba do granicy z Białorusią. Łukaszenka na pewno da ci azyl, będziesz wreszcie żył w kraju na miarę swoich oczekiwań, przestaniesz trenować po szopach.

Nawet się cieszę, że pan Janowicz zrugał dziennikarzy. To było podziękowanie dla tych, którzy zrobili z niego Boga, gdy tylko w miarę prosto zaczął przebijać piłkę przez siatkę. No to uwierzył w siebie, a oni mają za swoje.

Już kiedyś prosiłem – nie róbcie piłkarzom krzywdy kreując na gwiazdy po dwóch czy trzech meczach. Wielki tenisowy dzieciak pokazał im właśnie jak niewiele trzeba, by uwierzyć w swoją wielkość.

▬ ▬ ● ▬