Kogo co przerasta?

Fot. Trafnie.eu

Życie uczy pokory. Choć nie jestem pewny czy niektórych jest w stanie czegokolwiek nauczyć. Oby w tym przypadku było jednak inaczej.

Przeczytałem z niedowierzaniem informację o zimowym obozie przygotowawczym Wisły Kraków. Z niedowierzaniem, bo z reguły wszyscy wyjeżdżający na takie obozy do cieplejszych krajów nie mogą się nachwalić panujących tam warunków. Po to jadą, żeby takowe zastać.

A tu narzekanie na fatalne boiska. I to gdzie? W Hiszpanii, co jest o tyle zabawne, czy raczej tragikomiczne, że drużyną rządzą (dyrektor sportowy, trener) Hiszpanie. Wydawać by się mogło, że dlatego wybrali się do swojej ojczyzny, ponieważ znają tam idealne miejsca do zimowych przygotowań. Z pewnością nie w tym przypadku. Oto dowód (za: przegladsportowy.pl):

„Wiślacy zamieszkali w Villarreal, ale trenowali w oddalonej o 40 kilometrów miejscowości Marina d'Or. Nie zastali tam dobrych warunków. Mieli do dyspozycji dwa boiska, ale żadne z nich nie spełniało oczekiwań. Dotychczasowe trzy treningi odbyły się na jednym z nich. W kilku miejscach brakowało trawy, były też pewne nierówności terenu”.

W związku z tym nasuwają się pytania – czy ktoś wcześniej boiska oglądał, a jeśli tak, to czy tylko na zdjęciach? A może postanowiono wysłać na dwa tygodnie (na tyle zaplanowano obóz) drużynę w ciemno?

Jakimś cudem (!?) błyskawicznie udało się znaleźć nowe boiska treningowe:

„W poniedziałek Radosław Sobolewski i Goncalo Feio udali się z wizytą do ośrodka treningowego Villarreal mieszczącego się w miejscowości Castellon. To baza z której korzystają głównie drużyny młodzieżowe, ale niczego tam nie brakuje, a co najważniejsze – boiska są równe”.

Dzięki temu piłkarze Wisły będą tracić mniej czasu na dojazdy, ponieważ ośrodek treningowy Villarreal znajduje się znacznie bliżej ich hotelu. Wcześniej podróże, dwa razy dziennie, zabierały im w sumie ponad dwie godziny!

Znów nasuwają się logiczne pytania – czy nikt w Krakowie nie sprawdził przed wyjazdem odległości dzielącej hotel od boisk? Czy naprawdę tak trudno skalkulować ile przejazd może zabrać? I czy nikt nie mógł wcześniej wynająć boisk, które udało się załatwić, już na miejscu, w trybie awaryjnym? 

Odpowiedzi na powyższe pytanie pewnie nigdy się nie doczekam. Zabiorę się więc z rozkoszą do spuentowania opisanej sytuacji. W tym celu zacytuję panią prezes Wisły, Marzenę Sarapatę. Gdy pod koniec ubiegłego roku pogoniła poprzedniego trenera Kiko Ramireza, tak to uzasadniła (za: przegladsportowy.pl):

„Być może klub trochę go w pewnym momencie przerósł”.

Być może w tym momencie klub (nawet więcej niż) trochę przerasta innych!

▬ ▬ ● ▬