Kto (nie) powinien odmładzać drużynę?

Fot. Trafnie.eu

W listopadzie reprezentacja Polski zmierzy się z dwoma przeciwnikami w Lidze Narodów. Trenerowi Michałowi Probierzowi przybył jednak jeszcze trzeci.

Takie wrażenie odniosłem znajdując w rodzimych mediach kilka tekstów nazwanych „tyradą” Zbigniewa Bońka, który „nie miał litości dla Probierza” i „brutalnie mu odpowiedział”. Były prezes PZPN, a dziś wiceprezydent UEFA, nie pieści się z selekcjonerem i daje jasno do zrozumienia, co mu się w jego pracy nie podoba. Nie rozumie na przykład dlaczego reprezentacja ma na siłę grać ofensywnie. Uważa, że to „puste słowa”, bo powinna „grać mądrze”, dostosowując się „do siły przeciwnika”.

Oczywiście ma prawo do jasnego wyrażania ocen, choć zawsze warto, by pamiętał, co mówił wcześniej. Uwaga szczególnie istotna w jego przypadku, bo chyba już niewielu pamięta, że sam był kiedyś selekcjonerem reprezentacji. Ja pamiętam, choć na szczęście był krótko. Ale trudno zapomnieć choćby jeden jego mecz z Łotwą z 2002 roku w eliminacjach do mistrzostw Europy, przegrany w Warszawie 0:1. I warto jego ówczesne wypowiedzi zestawić z obecnymi, gdy sam wziął się za krytykowanie Probierza.

Wobec siebie był zdecydowanie mniej krytyczny, co dość łatwo wywnioskować z wypowiedzi dla PAP:

„Musimy zapomnieć o meczu z Łotwą. W futbolu przegrana to rzecz normalna. Każda porażka boli i zmusza do przemyśleń, ale trzeba umieć żyć także po takich niepowodzeniach. Na razie twierdzę, że nic się nie stało. Wnioski będzie można wyciągać po zakończeniu eliminacji. Poza tym, trzeba pamiętać o tym, że czas goi rany i że to tylko piłka”.

Jego krytyka drużyny Probierza dotyczy także próby „odmładzania na siłę drużyny”. Uwaga ciekawa szczególnie w zestawieniu z wypowiedzią jej autora z 2002 roku:

„Każdy ma swoją koncepcję reprezentacji. Jak zespół wygrywa, koncepcja jest słuszna, jak przegrywa jest przeciwnie. Ja od początku stawiałem na młodych, ambitnych, chętnych do nauki zawodników z polskiej ligi. Dla mnie to przyszłość drużyny, trzeba dowartościowywać to młode pokolenie”.

I jeszcze taki mocny argument na wsparcie wspomnianej tezy:

„Jeżeli chcecie drużyny z zawodnikami z lig zagranicznych, to musicie zmienić trenera. U mnie takiej drogi nie ma. Trzon kadry muszą stanowić młodzi. Oczywiście będę powoływał starszych piłkarzy, tych nie na dorobku, ale jako uzupełnienie”.

Chyba już nie ma wątpliwości, że punkt widzenia zależy od punktu spojrzenia na dany problem – od środka czy z boku. A jak bardzo się zmienił, niech każdy oceni sam. Choć przyznać trzeba, że Boniek jako krytyk poczynań swojego następcy na trenerskim stołku w kadrze i tak jest łagodny, biorąc pod uwagę jak wtedy krytykowano jego. Mój ulubiony ulubieniec Jan Tomaszewski tak go potraktował (za: „Super Express”):

„Boniek z kadrą to jak małpa z brzytwą. Jeśli dalej reprezentacja będzie miała tego samego selekcjonera, przegramy eliminacje w najsłabszej grupie, do jakiej trafiliśmy w historii”.

I przegraliśmy, choć prognoza Tomaszewskiego, którego genialne uwagi wielokrotnie obśmiewałem, była łatwa do przewidzenia i mało odkrywcza. Za to jej forma nie przeszkodziła mu później rzucić się Bońkowi w ramiona, gdy został prezesem PZPN.

▬ ▬ ● ▬