Kto bogatemu zabroni?

Piłka bywa niesprawiedliwa. Nie tylko na boisku, gdy wygrywa drużyna oddająca jeden strzał na bramkę. Problemami też obdziela na ślepo.

Świetnie widać to na przykładzie Juppa Heynckesa, który postanowił na złość wszystkim odmrozić sobie uszy. Choć wiosna coraz śmielej daje o sobie znać, całkiem prawdopodobne, że mu się uda. Bayern Monachium zagra za chwilę w półfinale Ligi Mistrzów z Barceloną. To ostatnie podrygi Heynckesa na ławce trenerskiej. Z końcem sezonu odchodzi na emeryturę, z własnego wyboru zresztą.

Po zdobyciu mistrzostwa może się teraz skupić na Lidze Mistrzów i Pucharze Niemiec. Potrójna korona? Żeby ją zdobyć trzeba zacząć od wyeliminowania Barcelony. Pomocnik HSV Rafael van der Vaart mówi wprost, że Bayern jest bez szans w tym starciu. Oczywiście Van der Vaarta można zapytać – chcesz się koleżko w ten sposób odegrać za lanie 9:2 jakie sprawili twojemu HSV Bawarczycy? Ale może lepiej zastanowić się nad poważnym ostrzeżeniem kryjącym się w przesadnym wyroku Holendra?

Gdy Bayern wylosował Barcelonę byłem pewny, że w pakiecie dostał także prezent w postaci jej byłego trenera, Pepa Guardioli, który po sezonie obejmie zespół. Wymarzony kandydat do rozpracowania rywali. Kto może znać ich lepiej?

Na tym poziomie czasami o sukcesie decyduje drobiazg, jakiś z pozoru nieistotny szczególik. Klubowe sztaby stają na głowie, by zdobyć jak najwięcej informacji, szukają „szpiegów”, którzy mogliby podpowiedzieć coś ekstra.

A pan Heynckes twierdzi, że ma już rozpracowany zespół Barcelony i niczyjej pomocy nie potrzebuje. Wygaduje jeszcze bzdury, że Guardiola nie powinien zdradzać szczegółów dotyczących gry Barcelony ze względu na szacunek do byłego klubu. Czy z szacunku dla Borussii Mönchengladbach, której jest legendą, trener Bayernu każe swoim piłkarzom odpuszczać mecze z tą drużyną? Nie bardzo wiem o co mu w tym wszystkim chodzi. Chyba można skwitować to jedynie pytaniem  – kto bogatemu zabroni?   

A teraz dla kontrastu mało znany piłkarz Andi Toompuu, kapitan szwedzkiej drużyny drugoligowej IK Brage. Nie wystąpił w spotkaniu z Östersund FK z powodu… daltonizmu.

Goście zabrali na mecz koszulki w czerwono-czarne pasy. Podstawowe stroje Brage też są w pasy, tyle że zielone i czarne. Aby ułatwić Toompuu rozpoznanie zawodników na boisku, przedstawiciele jego klubu chcieli zagrać w czarnych (zestaw wyjazdowy) koszulkach. Jak podała gazeta „Dagbladet” sędzia nie zgodził się jednak  na zamianę.

- Toompuu był wyjątkowo rozczarowany - wyjaśnił jego trener Konie Karłson.

To nie pierwszy przypadek w karierze zawodnika, uniemożliwiający mu grę z powodu posiadanej wady wzroku. Podobne problemy miał już w 2009 roku, gdy bronił barw klubu Assyriska.

- Jest mi ciężko odróżnić koszulki, ponieważ nie widzę ich różnych kolorów. Wtedy muszę się bardzo starać, by poznać poszczególnych zawodników – przyznał Toompuu, dla którego największy problem stanowią stroje w kolorach czerwonym i zielonym.

Biednemu wiatr w (niestety chore) oczy…

▬ ▬ ● ▬