2020-02-04
Kto nad czym płacze?
Transfery dokonane przez polskie kluby w zimowym oknie są ciągle komentowane w rodzimych mediach. Oczywiście z tej okazji głos zabrał też prezes związku.
Odnoszę wrażenie, że niektórzy drugi raz odkrywają to, co już dawno zostało odkryte. A towarzyszące temu zaskoczenie czy zdziwienie może najwyżej budzić politowanie. Choć dostrzegłem jedną drobną różnicę w porównaniu z poprzednimi latami. Słowo „szrot” zostało zastąpione przez „złom”.
Dotyczy oczywiście zagranicznych piłkarzy sprowadzanych do polskiej ligi. Czasami sprowadzanych po raz kolejny. Tak jest w przypadku Irlandczyka Cilliana Sheridana, nowego napastnika Wisły Płock. Ma być wzmocnieniem drużyny, choć wcześniej, raczej bez żalu pozbyto się go z Jagiellonii Białystok.
Po rocznych zagranicznych wojażach w Nowej Zelandii i Izraelu widocznie doszedł do wniosku, z pewnością słusznego, że nigdzie nie będzie mu tak dobrze jak w Polsce! Bo to istny raj dla grajków tej klasy. Do silnych lig są za słabi, więc idą tam, gdzie ich chcą. A w Polsce chcą i naprawdę dobrze płacą. Dobrze, biorąc pod uwagę stosunek zarobków do wymagań. Grzech byłoby nie skorzystać, jeśli tylko nadarzy się okazja.
Niektórzy korzystają, gdy nadarzy się okazja odejścia z Ekstraklasy do znacznie silniejszego klubu. To ruch sporego ryzyka, ale każdy decyduje o swoim losie. Chyba z niektórymi zagranicznymi grajkami nazywanymi hurtem „szrotem/złomem” nie jest jednak tak źle, skoro chcą ich w ligach wyprzedzających naszą o lata świetlne. Bo przecież Cafú został zawodnikiem Olympiakosu Pireus, Dominik Nagy Panathinaïkósu Ateny, Darko Jevtić Rubina Kazań, a Lukáš Haraslín Sassuolo Calcio.
Oczywiście zawsze przy okazji „szrotu/złomu” w tle musi się pojawiać „zdolna polska młodzież”, której zagraniczni wyrobnicy zabierają miejsce w drużynach. Ale gdy przedstawiciele tej zdolnej młodzieży trafią za granicę, ich umiejętności bywają brutalnie zweryfikowane. Tak jest właśnie z Patrykiem Klimalą, do niedawna napastnikiem Jagiellonii, dziś zawodnikiem kadry Celtiku Glasgow (za: wp.pl):
„To już piąte spotkanie Celticu odkąd w Szkocji pojawił się 22-latek z Jagiellonii Białystok. Bilans? Wszystkie mecze rozpoczął na ławce rezerwowych. Pojawił się na boisku dwukrotnie, w sumie na 20 minut. Nie da się ukryć, że przegrywa walkę o miejsce w wyjściowym składzie lidera ligi szkockiej na całej linii.
Ale jak może być inaczej skoro trener - Neil Lennon - przyznał po zakupie Klimali, że... kupił go nieco w ciemno. Nie widział Polaka nigdy na żywo”.
Tragikomiczna puenta do transferu, którym podniecały się media w ojczyźnie Klimali. Przypomnę tylko, że piłkarzy kupuje się nie do drużyny, ale do klubu. I z klubowej kadry trzeba się dopiero do drużyny przebić, czego Klimali życzę.
I na koniec Zbigniew Boniek. Przy takiej dyskusji nie mogło go zabraknąć (za: przegladsportowy.pl):
„U nas człowiek, który mówi prawdę, traci. Wygodniej powiedzieć to, co inni chcą usłyszeć. Każdy płacze nad poziomem ligi, a on jest adekwatny do umiejętności zawodników, którzy w niej grają. Z Ronaldo i Messim byłoby lepiej niż z tymi, których mamy. Liga słowacka, luksemburska czy bułgarska nie jest lepsza, ale tam są kluby dominujące, flagowe. U nas takich brakuje. Tamte jesienią grają w pucharach, nasze nie. Dla mnie Legia – patrząc na budżet i możliwości – powinna co roku wygrywać ligę z przewagą kilkunastu punktów. A u nas zdarza się mistrz klasy Piasta. Puchary szybko zweryfikowały klub z Gliwic, który przegrał z BATE Borysów i Rigą. To świadczy o słabości projektów klubowych, w pucharach. Piast miał gorszą kadrę niż na koniec sezonu. Brakuje klubów-lokomotyw, grających co roku w Lidze Europy i raz na jakiś czas w Champions League. Wtedy prezesi mogliby sprzedawać jednego zawodnika za 12 milionów euro, zamiast trzech po cztery miliony”.
Mogę tylko panu prezesowi podpowiedzieć, że zawsze staram się pisać prawdę, nigdy nie zastanawiając się, czy na tym tracę...
▬ ▬ ● ▬