Łatwe do skopiowania?

Fot. Trafnie.eu

Łatwe do skopiowania?
Jak co roku w Warszawie odbyła się Gala Ekstraklasy, na której przyznano nagrody w zakończonym w sobotę sezonie 2022/23.

Najlepszym piłkarzem wybrano Kamila Grosickiego, co nie powinno dziwić, choć bardziej obstawiałem, że nagrodę w najważniejszej kategorii otrzyma Josue. Grosicki na nią zasłużył, co łatwo zrozumieć oglądając choć jeden mecz Pogoni Szczecin. Ma bowiem ogromny wpływ na jej grę. I nie pamiętam, by przytrafił mu się zdecydowanie słabszy mecz. Na jego akcje, gdy mija na skrzydle rywali, na jego podania, gdy decyduje się efektownie kopnąć piłkę „zewnętrzniakiem” zaliczając asystę, patrzy się z przyjemnością.

Niestety przyznana mu nagroda świadczy jak... najgorzej o polskiej lidze, skoro Fernando Santos nie chciał go powołać niedawno do reprezentacji na swoje pierwsze dwa mecz. Trudno to skomentować stwierdzeniem, że nie zna się na piłce. Może raczej przyzwyczajony jest do wyższych standardów? Ciekawe, czy jednak zmieni zdanie i powoła na kolejne mecze najlepszego piłkarza polskiej ligi?

Jeszcze słowo o Josue. Przyznaję, że go nie cierpię. Swoim irytującym zachowaniem i boiskową nadpobudliwością doprowadza mnie często do szału. To taka (na szczęście!) uboższa wersja Viniciusa Juniora, bo tamten doprowadza mnie do szału nieustannie. Ale mówię sobie, że ten typ, czyli Josue, już tak ma. Ale ma też coś jeszcze. Choć często pokazuje efekciarskie zagrania, to jednak zdecydowana większość jest tych efektywnych. Potrafi zagrać „na nos” przez pół boiska. Dla takich jak on i Grosicki warto chodzić na mecze.

Trenerem roku został Marek Papszun, co traktuję jako wyróżnienie nie tylko za ostatni sezon, ale i za całokształt w Częstochowie, czyli także sześć poprzednich. Jego odlot helikopterem z płyty boiska, po sobotnim ostatnim meczu w roli szkoleniowca Rakowa, był naprawdę intrygującym pomysłem, zamykającym z szczególny sposób wieloletni okres pracy pełen sukcesów. Doprowadzić drużynę z trzeciej ligi, zwanej tylko drugą, do mistrzostwa, a po drodze zdobyć jeszcze dwa Puchary Polski i dwa Superpuchary, to wyczyn, który przeszedł do historii nie tylko tego sezonu, ale także polskiej ligowej piłki. Nawet jakby Papszun miał ochotę właśnie zakończyć karierę, już ma w niej trwałe miejsce.

A przecież wcale tak być nie musiało. To właściciel Rakowa Michał Świerczewski, po długim i drobiazgowym procesie rekrutacyjnym, postanowił zatrudnić nauczyciela historii i wychowania fizycznego, który zajmował się też trenowaniem drużyn piłkarskich. Papszun żartuje teraz, że skoro przeszedł kiedyś ten proces rekrutacyjny, nic go już nie jest w stanie w futbolowej branży zaskoczyć, ani zdołować. Dla Świerczewskiego była to z pewnością decyzja życia, przynajmniej tej jego części związanej z piłką. Ciekawe jak wyglądałaby ta polska, gdyby wszyscy właściciel równie starannie wybierali trenerów?

Powtórzę jeszcze pytanie w odniesieniu do ligowych drużyn – jak by wyglądały, gdyby dobierano do nich zawodników równie starannie jak do Rakowa? Bo ten został uhonorowany na gali nagrodą dla najlepszej drużyny, co wydaje się oczywiste, biorąc pod uwagę zdobycie pierwszego tytułu mistrzowskiego w historii klubu. Wielu cwaniaków w Częstochowie wielkich pieniędzy nie zarobiło, bo nie wcisnęli tam swoich piłkarzy.

Boiskowi cwaniacy na wysokie kontrakty za samo nazwisko, często już mocno przechodzone, też nie mają tam co liczyć. Efekt – Raków jest mistrzem. Przykład łatwy do skopiowania, skoro nie potrzeba na jego realizację dużych finansowych nakładów? Nie sądzę, bo niektórzy kopiując go za dużo by stracili...

▬ ▬ ● ▬