Niestety w ścisłej czołówce!

Po odpadnięciu Legii z Ligi Mistrzów w rodzimych mediach pojawiło się sporo komentarzy, co zrozumiałe. Rozpaczy nie ma, wyczuwalny jest raczej niedosyt.

Wynika głównie z tego, że wyeliminowanie Dinama Zagrzeb nie było z pewnością misją niewykonalną. Ale już sposób odbierania wydarzeń z wtorkowego wieczoru w Warszawie, zależy zdecydowanie od tego, kto na nie patrzył.

Z punktu widzenia Zagrzebia i chorwackich mediów Legia była tylko tłem dla Dinama i mogła grać jeszcze ze dwa dni, a bramki i tak by nie zdobyła. Tylko jeden Chorwat miał na ten temat inne zdanie, o czym wspomniałem w poprzednim tekście. Grający w Legii Josip Juranović stwierdził przecież, że przegrała drużyna lepsza, wyraźnie tracąc kontakt z rzeczywistością. Pocieszenia raczej marne, choć słowa wyraźnie staniały, a media łykną wszystko.

Trener Czesław Michniewicz na szczęście nie funkcjonował po meczu w rzeczywistości równoległej skoro stać go było na sformułowania tego zdania (za: legia.com):

„Dla nas największym problemem była kreacja sytuacji”.

Bo rzeczywiście była. I jeszcze cenna uwaga:

„Najgorsza rzecz, jaka mogła nam się przydarzyć, to strata bramki po kontrataku, którego bardzo chcieliśmy się wystrzegać”.

Czyli prawidłowo ocenił problemy swojej drużyny. Wnioski przydadzą się, mam nadzieję, w przyszłości, choć nie wiem, czy uda się w kolejnych meczach skutecznie wyeliminować wspomniane mankamenty w grze.

Generalnie po odpadnięciu Legii z kwalifikacji do Ligi Mistrzów w rodzimych mediach nie ma rozpaczy. Wcześniej bywało znacznie gorzej. Okazało się, że wielu laty potrzeba, by zacząć realniej oceniać możliwości polskich drużyn. Pamiętam tytuł w jednej z gazet, gdy kiedyś Wisła Kraków walczyła z Anderlechtem Bruksela – jak nie teraz to kiedy?

Kolejne porażki w kwalifikacjach do prestiżowych rozgrywek zrobiły swoje, ucząc więcej pokory. Po wylosowaniu Dinama nikt nie miał wątpliwości, że to rywale będą faworytem, dlatego w komentarzach nie pojawiają się słowa, kiedyś używane w nadmiarze, jak „kompromitacja” czy „wstyd”.

Ostatecznie w ciągu trzydziestu lat polskim drużynom udało się tylko trzy razy awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów!!! Wypada równo, jeden awans na dziesięć lat. To na pewno nie przypadek, że Polska jest na trzydziestym miejscu w klasyfikacji UEFA.
Choć jest też w ścisłej czołówce innej klasyfikacji, zdecydowanie nieoficjalnej. Równolegle z prestiżowymi rozgrywkami odbywają się inne i tam nasi są mocni. Chuligańska Liga Mistrzów ma swoje prawa i toczy się niezależnie od tej piłkarskiej.

Gdy Legia trafiła na Dinamo, było wiadomo, że szykują się dwa starcia wagi ciężkiej. Polscy kibice zapracowali niestety w Europie na swoją markę i cieszą się zdecydowanie złą sławą, więc gdy trafią na równych sobie, ci za wszelką cenę chcą konfrontacji. Dlatego w Zagrzebiu ubrana na czarno armia bandytów z drewnianymi pałami w ręku zrobiła rajd po mieście w poszukiwaniu przyjezdnych z Warszawy (za: interia.pl):

„Grupa 300 chorwackich kiboli zaatakowała 100 legionistów bawiących się w dzielnicy Dubrava. Krótka bijatyka zakończyła się wizytą kilku kibiców w szpitalu i całkiem przesłoniła to, co wydarzyło się na murawie stadionu Maksimir”.

Tego było im mało, więc przed rewanżowym meczem:

„Polska policja zatrzymała trzy autokary z chorwackimi pseudokibicami. Grupa około 150 chuliganów z „Bad Blue Boys” jechała w kierunku stolicy z zamiarem bijatyki z legionistami”.

Z pewnością czeska policja analizuje już materiały po wyjazdach Legii w europejskich pucharach. Nawet zdecydowanie bardziej szczegółowo, niż trener Slavii Praga grę rywali przed meczem w czwartej rundzie europejskich kwalifikacji w przyszłym tygodniu.

▬ ▬ ● ▬