Od dawna powtarzam...

Fot. Trafnie.eu

W fali komentarzy przelewających się przez rodzime media po porażce ze Szkocją, pewne wnioski wydają się oczywiste. Do innych niektórzy dojrzewają, co cieszy.

Po ciężkim laniu sprzed kilku dni w Porto z Portugalią, starając się uprzedzić potencjalny rozwój wypadków apelowałem, by nie nadużywać pewnych słów, jak choćby „kompromitacja”:

„Bo skoro kompromitacja goni kompromitację, nie jest żadną kompromitacją, tylko staje się normą”.

Niestety raczej nikt nie posłuchał, bo po porażce ze Szkocją „wstyd”, „katastrofa” czy „kompromitacja” hulają po internecie aż (nie)miło. Starając się wyłowić coś konkretnego bez niepotrzebnego jadu, trafiłem na wypowiedź byłego selekcjonera reprezentacji Jerzego Engela, który tak ocenił pomysł Michała Probierza na taktykę drużyny, nazywając go naiwnym (za: wp.pl):

„Od dawna to powtarzam, że my nie umiemy grać trójką stoperów w obronie. Bo w teorii jest tak, że wahadłowi będą wspierać obrońców i będziemy mieli w fazie defensywnej pięciu piłkarzy. Ale to teoria, bo w praktyce ci trzej stoperzy są w bronieniu osamotnieni”.

Lewym wahadłowym w meczu ze Szkocją był Nicola Zalewski, jeden z najlepiej grających, o ile nie najlepszy polski piłkarz w tej edycji Ligi Narodów. Największy więc paradoks polega na tym, że właśnie on nie pokrył Andy’ego Robertsona, który w trzeciej minucie doliczonego czasu gry dobił Polaków zdobywając głową zwycięską bramkę. Czyli, choć bryluje w grze ofensywnej, w defensywnej nie zawsze pomaga, co potwierdzałoby uwagę Engela.

Tak jak i on mogę stwierdzić, że coś „od dawna powtarzam”. Choćby ten apel:

„Nie dajcie się nabrać na teorię, że jak w rodzimej lidze będzie padać więcej bramek, trenerzy będą zorientowani głównie na ofensywę, to polskie drużyny klubowe i reprezentacja zawojują świat. W piłce nic się nie zmieniło odkąd wymyślone jej przepisy – wygrywa skuteczniejszy. Nie tylko w ataku, ale też w obronie. Do tego potrzebny jest więc odpowiedni (modne słowo) balans w ustawieniu i grze.

Polska piłka nie stanie się potęgą tylko dlatego, że jej drużyny strzelają więcej bramek. Ważne jest też, by za wiele nie traciły. Do tego potrzebni są piłkarze odpowiedniej klasy. Cudów nie ma”.

I nie będzie, dlatego że…:

„Od lat twierdzę, że polska piłka ma tak niewielki potencjał osobowy, że liczenie na jakieś wydumane wielkie zmiany w drużynie przy okazji nominacji nowego selekcjonera, jest pozbawione podstaw. Można wręcz ironicznie stwierdzić, że ostatnio w reprezentacji częściej zmieniają się trenerzy niż zawodnicy!”

I jeszcze tylko jeden cytat:

„Polska reprezentacja, czyli drużyna średniej klasy europejskiej, co od wielu lat podkreślam, nie ma potencjału, by zachwycać piękną grą. Z silnym rywalem może najwyżej wymęczyć jakiś pozytywny rezultat. Przestańcie więc wygadywać i wypisywać brednie o super ofensywnym czy pięknym stylu”.

Dlatego problem tej drużyny jest łatwy do zdefiniowania. Media i kibice ciągle oczekują od niej, by walczyła na równi z Niemcami, Holandią czy Portugalią. A ona ma możliwości zbliżone co najwyżej do Irlandii, Walii czy Szkocji. Cudu więc nie będzie, a potencjalne kolejne problemy z nią związane są jak najbardziej prawdopodobne.

▬ ▬ ● ▬