Prawda, sprawiedliwość, 96...

Fot. Trafnie.eu

We wtorek odbył się w Anglii pierwszy półfinał Ligi Mistrzów. Ale był tylko tłem dla innego meczu półfinałowego sprzed ponad ćwierć wieku.

Już drugi dzień Anglia żyje wyrokiem sądu, na który czekano aż 27 lat. Od tej informacji zaczynają się dzienniki telewizyjne. Gazety poświęcają tematowi miejsce na pierwszych stronach. Dlatego wynik bezbramkowego meczu Manchesteru City z Realem Madryt był tylko dodatkiem w dalekim tle.

15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough w Sheffield zginęło 96 kibiców Liverpoolu FC. Działo się to przed meczem półfinałowym Pucharu Anglii z Nottingham Forest. Po ponad ćwierć wieku sąd w swoim orzeczeniu nie pozostawił wątpliwości, że zginęli nie z własnej winy, ale na skutek zaniedbań organizatorów spotkania i policji. 

Zapadł jedyny możliwy wyrok, jaki mógł zapaść. Na przepełnioną już trybunę z miejscami stojącymi wpuszczano kolejnych kibiców, którzy nieświadomi nieszczęścia napierali na tych, znajdujących się przy ogrodzeniu. W ten sposób stratowanych zostało 96 osób. 

Hillsborough stało się w Anglii synonimem tragedii. Liczba 96 przeklętym symbolem dla kibiców Liverpoolu. Brukowiec „The Sun”, próbujący opisywać feralne wydarzenia jako efekt chuligańskich wybryków, został wyklęty w tym mieście. 

Werdykt sądu przyjęto niezwykle emocjonalnie. Krewni ofiar po ogłoszeniu wyroku wyszli przed budynek i obejmując się odśpiewali klubowy hymn „You'll Never Walk Alone”. Niektórzy mieli czerwone szaliki, ale zamiast nazwy „Liverpool”, słowo „Justice” - sprawiedliwość. Razem z drugim - „Truth” (prawda) – pojawiło się na ogromnych transparentach na St. George's Hall, jednym z najbardziej znanych budynków Liverpoolu. Na jego stopniach zapalono 96 ogromnych zniczy. Tyle samo razy zabił zegar na wieży miejskiego ratusza. 

„To największe zwycięstwo w historii Liverpoolu” - stwierdził były zawodnik tego klubu John Aldridge. 

Uwielbiam to miasto. Może nie jest przesadnie piękne, ale ma swoją duszę, tę muzyczną (Beatlesi i spółka) i piłkarską (LFC i Everton). Ale przede wszystkim mieszkają tam fantastyczni ludzie, o których życzliwości kilka razy się przekonałem. Gdy widziałem z jaką dumą i radością reagują na wyrok sądu, potrafiłem zrozumieć ich emocje. 

Liverpool jest portowym miastem o silnych robotniczych korzeniach, w którym prawda musi być zawsze prawdą, a honor ciągle ma znaczenie. Dlatego, choć po tylu latach i dokładnej analizie wypadków nikt rozsądny nie przypisywał winy kibicom Liverpoolu, oni czekali na ten wyrok. Doczekali się… 

Gdy w ubiegłym roku byłem ostatni raz w Liverpoolu zobaczyłem pewną instalację – kilkumetrowy metalowy okrąg. Nazywa się The Band Of Life, co można przetłumaczyć jako „obręcz życia”. Nie jest to może zbyt nowatorskie dzieło sztuki. Ale jeśli ktoś zada sobie trud i dokładnie je obejrzy, zauważy wewnątrz 96 świecących lampek, a przy każdej imię i nazwisko. 

Instalacja stworzona została przez miejscowego artystę Juliana Taylora dla upamiętnienia ofiar tragedii na Hillsborough. Przypomniałem sobie o niej słysząc o wyroku sądu i pomyślałem, że teraz każda z lampek będzie się już świecić zawsze. Nawet jak ktoś pozbawi instalację zasilania...

▬ ▬ ● ▬