2023-11-13
Prawie emeryt jednak w formie
Po ostatnim meczu Barcelony w lidze hiszpańskiej sporo redaktorów ma problem. Stworzyli intrygującą teorię dotyczącą jednego piłkarza, która nagle...
Tym piłkarzem jest Robert Lewandowski, a media w ostatnich tygodniach nie miały dla niego litości, w mniej lub bardziej bezpośredniej formie ogłaszając zmierzch jego kariery (za: wp.pl):
„Przez lata był gwarancją goli. Zwłaszcza na początku sezonu, bo zwykł wchodzić w rozgrywki z drzwiami i futryną. W tym roku jednak „Lewy” nie przypomina samego siebie. (...)
Nie bez przyczyny w szczycie formy był nazywany - bezpośrednio lub mniej śmielej - najlepszym napastnikiem swojego pokolenia. Kłopot w tym, że kapitan reprezentacji Polski prawdopodobnie ten szczyt już minął”.
Okolicznością łagodzącą nie była nawet kontuzja i przymusowa przerwa w grze, gdy pozwolił sobie nie zdobyć bramki w aż sześciu kolejnych meczach, czyli przez całe 50 dni (za: sport.pl):
„»Staje się bardzo kosztownym problemem dla Barcelony« - twierdzi hiszpański »El Confidencial«. Polak notuje bardzo słaby powrót do gry po kontuzji stawu skokowego. Gazeta twierdzi jednak, że problemy napastnika zaczęły się zdecydowanie wcześniej. Jej zdaniem w tym momencie zarabia zdecydowanie za dużo. Sugeruje też, że w razie czego klub będzie próbował się go pozbyć”.
Niektóre wnioski były zabawne. Podobno granicznym momentem, od którego zaczął się „koniec” Lewandowskiego, były finały mistrzostw świata w Katarze. Wspomniany „El Confidencial” argumentował, że we wcześniejszej części ubiegłego sezonu „strzelił 18 goli w 19 meczach. Urodzony drapieżnik, który dał Barcelonie skok jakościowy, zwycięski argument, który determinacją rozstrzygał mecze i przybliżał Barcelonę do zwycięstw nawet w najbardziej beznadziejnych chwilach. Ale wszystko zmieniło się po mundialu, kiedy strzelił 21 goli w 39 meczach. Zmierzch Lewandowskiego wydaje się coraz bliższy i już głośno mówi się o jego nadejściu”.
Daj Boże wszystkim napastnikom taką średnią w takiej lidze – „tylko” 21 bramek w 39 meczach!!! Ciekawe jakim cudem, już w okresie, gdy zaczął się „kończyć”, zdołał jeszcze zostać królem strzelców hiszpańskiej ekstraklasy, czyli jednej z najlepszych lig na świecie.
Aż przyszedł niedzielny mecz w La Liga wygrany 2:1 z Deportivo Alaves, a odsyłany na emeryturę napastnik znalazł się w wyjściowym składzie Barcelony (za: eurosport.tvn24.pl):
„Z prawej strony piłkę dośrodkował Kounde, a Lewandowski kapitalnie do niej wyskoczył i dołożył głowę, nie dając najmniejszych szans bramkarzowi Alaves. Kapitan reprezentacji Polski w końcu mógł odetchnąć z ulgą - dla niego to szóste trafienie w lidze w tym sezonie, ale pierwsze od 23 września”.
Później zdobył jeszcze drugą bramkę z rzutu karnego, a takich nie pozwala się wykonywać piłkarzom idącym w odstawkę, więc wielu redaktorów tworzących intrygujące tezy na temat Lewandowskiego ma od niedzieli problem.
On sam chyba raczej problemu z tym nie ma. Tradycyjnie wziął w poniedziałek udział w pierwszej konferencji prasowej na zgrupowaniu reprezentacji przez jej dwoma listopadowymi meczami i tak odniósł się do wspomnianej kwestii:
„Wiadomo, sześć meczów... W jednym kontuzja, w drugim wszedłem z ławki po kontuzji. Wiadomo, to łatwo się czyta, łatwo się liczy, ale raczej ja do tego tak nie podchodziłem. Pewnie były okresy, gdzie jak minuty przeliczymy moje na boisku, to pewnie było podobnie, gdzie nie strzelałem bramki, też takie mecze się zdarzały, choć mniej meczów rozegrałem, ale więcej minut bez strzelonej bramki. Nie... Dla mnie to są statystyki, które nie mają wielkiego znaczenia”.
Ciekawe kiedy znów Lewandowski będzie odsyłany na emeryturę? Niedawno był na nią odsyłany także w reprezentacji. A jak to się dla niej skończyło po październikowych meczach, chyba wszyscy dobrze wiedzą.
▬ ▬ ● ▬