Przerost ambicji nad możliwościami

W Barcelonie w ostatnich dniach sporo się dzieje. Trener właśnie zapowiedział odejście, a piłkarze zdążyli już nawet wybrać jego następcę, jednak...

Wiele się dzieje po ostatnim meczu ligowym Barcelony z Villarrealem. Przegrała go 3:5 tracąc dwie bramki decydujące o porażce w dziewiątej i jedenastej minucie doliczonego czasu gry! Po meczu trener Xavi zakomunikował, że po zakończeniu sezonu odchodzi z klubu. I przez internet od razu przelała się fala komentarzy.

Czytam, że w Barcelonie nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi. I nie bardzo wiem dlaczego. Pamiętam przecież wcześniejsze komentarze dotyczące gry drużyny i jej trenera, głównie krytyczne, nawet bardzo. Wytykano jej i jemu mnóstwo błędów, nie oszczędzając także po wygranych meczach. Jak choćby w Pucharze Króla, gdy udawało się jeszcze pokonywać rywali z niższych lig, ale traciła przy tym sporo bramek po wstydliwych błędach w grze obronnej.

Coraz częściej trafiałem na teksty, w których sugerowano, że dni Xaviego są już policzone, że lada chwila może spodziewać się dymisji. Tak na logikę – wszyscy, którzy tak pisali (mówili) powinni jego decyzję przyjąć wręcz z radością, ewentualnie co najmniej z ulgą. Skoro się nie nadaje, wreszcie uwolni klub od siebie. Co to ma wspólnego z trzęsieniem ziemi?

Ja niezmiennie, od zeszłego sezonu, uważam, że osiągane wtedy i teraz wyniki Barcelony są zdecydowanie ponad stan, biorąc pod uwagę finansowo-organizacyjne realia klubu. Zdobycie mistrzostwa Hiszpanii przy zadłużeniu mierzonym już w miliardach euro i związanymi z tym różnymi ograniczeniami, stanowi naprawdę spory wyczyn. Dla mnie cenniejszy od tych wcześniejszych. Dlatego totalną, przynajmniej w moim odczuciu, krytykę Xaviego odbieram jako przerost (zawsze wielkich) ambicji nad (aktualnymi) możliwościami.

Przypomnę, że gdy w listopadzie 2021 roku, po zwolnieniu Ronalda Koemana, udało się Barcelonie go zatrudnić, nie było to wcale takie proste, bo na jego odejście musieli się zgodzić katarscy szejkowie z klubu Al-Sadd. Gdy w końcu się zgodzili, wydawał się kandydatem wręcz idealnym, by wyciągnąć z kryzysu Barcelonę. Jako były zawodnik tego klubu znał go doskonale, co miało stanowić wielki atut.

Podobny argument pojawiał się wcześniej przy zatrudnieniu Koemana, nawet w szerszej formie, bo był nie tylko piłkarzem, ale zdążył też w Barcelonie pracować jako asystent Louisa van Gaala. Marzył, by samodzielnie objąć zespół, co mu się w końcu udało. Tak jak udało się rozwiązać kontrakt z holenderską federacją, bowiem był wtedy trenerem reprezentacji swojego kraju.

Teraz w hiszpańskich mediach pojawiły się informacje, że piłkarze Barcelony po deklaracji Xaviego chcieliby, by jego następcą w nowym sezonie został Luis Enrique. Też wcześniej związany z klubem jako piłkarz i trener, też związany teraz ważnym kontraktem (z Paris Saint-Germain). I też obecnie może się wydawać idealnym kandydatem. Oczywiście idealnym do czasu, jak jego poprzednicy. Bo obecnej Barcelonie możliwości nie pozwalają zaspokoić wielkich ambicji, znacznie je przerastających, więc wcześniej czy później nowy trener będzie miał zdecydowanie pod górkę.

▬ ▬ ● ▬