Szczepionka uodparniająca

Fot. Trafnie.eu

W niedzielny wieczór obejrzałem mecz ligi brazylijskiej w wykonaniu dwóch sławnych klubów Flamengo i São Paulo. Łatwo znaleźć w nim polski podtekst.

Zakończył się zasłużonym zwycięstwem Flamengo 3:1. Może nie był porywający, ale spotkanie na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro drużyn tak sławnych klubów musi robić wrażenie. Piłkarze nienagannie wyszkoleni technicznie, dlatego nie wszyscy lubiący się szybko pozbywać piłki, a do tego momentami skłonność do dość brutalnej gry, czyli charakterystyczne elementy brazylijskiego futbolu.

Od razu zaznaczę, że nie należę do tych, którzy opisują każde potknięcie trenera Flamengo Paulo Sousy, nie mogąc mu darować, że zdezerterował pod koniec ubiegłego roku, katapultując się w trybie pilnym do Brazylii. Uważam, że zrobił w ten sposób niespodziewany prezent polskiej piłce uwalniając ją od równie niespodziewanego prezentu jaki zafundował jej panujący wcześniej prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Bardziej mnie zdenerwował tym, co nawywijał w ostatnim meczu eliminacyjnym z Węgrami, skazując reprezentację Polski na losowanie w barażach z gorszego koszyka, a w konsekwencji na te wszystkie problemy z (nie)graniem meczu z Rosją. Ale to już temat na szczęście zamknięty, więc nawet i z tego powodu Portugalczyk przestał mnie specjalnie podniecać.

Patrząc na wyczyny jego drużyny na Maracanie zacząłem się zastanawiać, co mógł powiedzieć na konferencji po meczu. I na pewno nie byłem załamany faktem, że oglądałem go tylko w telewizji, więc nie mogłem wysłuchać komentarzy Portugalczyka na żywo. Jednocześnie uświadomiłem sobie z satysfakcją, że przebywając po drugiej stronie Atlantyku uwolnił mnie i moich rodaków od genialnych trenerskich teorii, które jakoś nigdy nie sprawdzały się do końca, i związaną z nimi piłkarską nowomową. Jego następcę Czesława Michniewicza można lubić lub nie, ale w porównaniu z poprzednikiem, jest niewiarygodnie rzeczowy i wręcz do bólu precyzyjny w opisywaniu tego co powinna robić lub robi (robiła) prowadzona przez niego drużyna.

Dlatego w formie szczepionki uodparniającej proponuję zacytatować genialnego stratega, który próbował za pomocą słów budować przed rokiem nad Wisłą równie genialne trenerskie teorie. Zacznijmy od…:

„Jeśli chodzi o system gry, to jest element statyczny, a na boisku, no jednak mamy element dynamiczny, a nie statyczny. Dlatego też jeśli chodzi o ustawienie na boisku opierać ono powinno się przede wszystkim na zrozumieniu naszego planu, naszej koncepcji gry i zmian, które ewentualnie chcemy wprowadzić. W związku z tym uważam, przynajmniej taka jest nasza metoda, łatwiej jest kiedy mamy czas jednak przetrenować pewne elementy z zawodnikami na boisku”.

I jeszcze o możliwościach (nie)powołanych zawodników:

„I jeśli się okaże, że są w stanie sprostać naszym oczekiwaniom i wymaganiom, no to wtedy kolejne możliwości otworzą się przed nimi, aby byli jeszcze bardziej zaangażowani, ale jeżeli chodzi o innych, którzy nie byli powołani, to nie znaczy, że nie zostaną powołani później przygotowując się w maju do Euro, ponieważ teraz inne decyzje zostały podjęte odnośnie najbliższych trzech meczów i jesteśmy przekonani, że to była najlepsza decyzja. Uwzględniając przede wszystkim charakterystykę zawodników, to co potrafią, osobowość, doświadczenie i oczywiście to jak my uważamy, że należy te mecze rozegrać”.

Wszystkim, którzy wyciągnęli jakieś konkrety w tych wypowiedzi, serdecznie gratuluję! Powinni pamiętać, że przez wiele miesięcy byliśmy nimi bombardowani regularnie przy okazji każdego meczu reprezentacji. Gdyby ktoś za bardzo narzekał na Michniewicza, zawsze powinien pamiętać, że może być gorzej, czyli może wrócić…

▬ ▬ ● ▬