Szkockie rządy na Old Trafford

Menedżer Evertonu David Moyes w nowym sezonie zastąpi w Manchesterze United Sir Aleksa Fergusona. Wydaje się, że wygrał los na loterii, ale…

Ferguson musi poddać się w lecie operacji biodra. To dość poważny zabieg, po wykonaniu którego możliwości swobodnego poruszania się są zdecydowanie zredukowane. Chyba dlatego Szkot podjął decyzję o zakończeniu kariery trenerskiej. Podobno już w lutym, jak wyjawił jeden z jego współpracowników, ale ogłosił piłkarzom dopiero w środę. I jednocześnie wskazał następcę. Będzie nim 50-letni David Moyes od jedenastu lat związany z Evertonem.

Nie jest to żadną niespodzianką. Moyes pojawiał się jako jeden z głównych kandydatów do objęcia stołka po Fergusonie jeszcze gdy ten zdecydowanie zaprzeczał, że myśli o emeryturze. Wczoraj nie było w Anglii gazety, która nie próbowałaby odpowiedzieć na pytanie – czy to najlepszy wybór?       

Moyes, tak jak Ferguson, jest Szkotem, też pochodzi z Glasgow i ma podobny charakter. Z Evertonem nie odniósł żadnych sukcesów, ale pracował w klubie, który nie mógł się równać wielkością budżetu z najmożniejszymi drużynami Premier League. Potrafił za to umiejętnie wprowadzać do drużyny młodych zawodników. To być może koronny argument decydujący o powierzeniu mu posady w United. Przeważył ten, który przemawiał przeciwko niemu – brak doświadczeń w europejskiej piłce. Za jego kadencji Everton raz walczył w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ale przepadł w konfrontacji z Villarrealem.

Zamiast pytać czy Moyes się nadaje, należałoby raczej zastanowić się, czy ktokolwiek byłby w stanie sprostać oczekiwaniom związanym z przejęciem stanowiska po Fergusonie? Najlogiczniejsza odpowiedź brzmi – misja niewykonalna. Trudno sobie wyobrazić, żeby Moyes kiedykolwiek wyszedł z cienia tego, który go namaścił na swojego następcę. Podpisał kontrakt na sześć lat. Bukmacherzy nie dają mu jednak szans na jego wypełnienie. Można więcej zarobić, stawiając, że nie dotrwa do końca umowy. Najbardziej opłaca się też obstawić opcję, że Manchester United nie zdobędzie w przyszłym sezonie żadnego trofeum! Faworytem u buków do tytułu mistrzowskiego są „hałaśliwi sąsiedzi”, jak ich nazwał Ferguson, czyli Manchester City. Tak w skrócie wygląda wejście Moyesa do nowego klubu.

Ale kibice, nie tylko United, mają inne zdanie. Na stronie internetowej poważnego „The Telegraph” znalazłem ankietę, w której ponad 73 procent stwierdziło, że jego wybór był słuszną decyzją!

Gdy Ferguson zostawał menedżerem Man Utd w listopadzie 1986 roku był to wyłącznie klub piłkarski. Jego następca podejmuje pracę w spółce, która w 1991 roku zaczęła być notowana na giełdzie. Sytuacja Manchesteru United zmieniła się diametralnie szczególnie od momentu, gdy w 2005 roku przejęła go znienawidzona przez kibiców amerykańska rodzina Glazerów kierowana przez papę Malcolma. Klub został kupiony na kredyt, dlatego ma gigantyczne długi, które powinien spłacić z wypracowywanych przychodów. Jego akcje, po opublikowaniu informacji o zmianie menedżera, zaczęły gwałtownie pikować w dół na Wall Street, by następnie rozpocząć odrabianie strat. I dlatego Moyes musi ze swoją drużyną przede wszystkim zarabiać, zarabiać, zarabiać…

Szkot na pewno nie trafił więc do piłkarskiego raju. Ale z drugiej strony ilu jest na świecie trenerów, którzy chcieliby mieć takie problemy jak on?            

▬ ▬ ● ▬