Szwedzki potop w Lublinie

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski zremisowała 2:2 ze Szwecją w swoim drugim meczu na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Wynik moim zdaniem znakomity.

I piszę to bez najmniejszej ironii. Przeciwnikiem był przecież aktualny mistrz Europy w tej kategorii wiekowej. Do tego remis został wyszarpany w doliczonym czasie gry. Polska prowadziła już po pięciu minutach, ale jeszcze przed przerwą goście zdobyli dwie bramki. I wydawało się, że ich zwycięstwem 2:1 zakończy się ten mecz. Jednak rzut karny w samej końcówce uratował Polakom jeden punkt. 

Trzeba piłkarzy Marcina Dorny pochwalić, bo nie tylko walczyli do końca, ale robili to jeszcze skutecznie. Gdyby przed mistrzostwami nie wymagano od nich cudów, gdyby przegranej ze Słowacją nie potraktowano jak końca świata, być może wynik ze Szwedami przyjęto by z większym entuzjazmem. A tak został potraktowany jako przedłużenie nadziei na awans. Już rozpoczęły się kalkulacje ile reprezentacja Polski musi wygrać w ostatnim meczu z Anglia i co musi się stać w toczony równolegle drugim pojedynku w grupie, by uzyskała awans.

Skoro Jan Bednarek stwierdził, że najważniejsze to, co w głowie, więc radziłbym, by razem z kolegami z drużyny wyrzucił z głowy wszystkie kalkulacje, a bardziej cieszył się grą w czwartek w Kielcach. A kibicom, by mieli tyle frajdy z dopingowania swoich piłkarzy, co Szwedzi w poniedziałek w Lublinie. Gdy znalazłem się na kilka godzin przed meczem w centrum miasta, okazało się, że zalał go szwedzki potop. Na lubelskiej starówce i pobliskim deptaku zrobiło się żółto od koloru koszulek.

Szwedzka federacja odpowiednio się do tego wyjazdu przygotowała, skoro przygotowała dla swoich kibiców punkt informacyjny i wielkie stoisko z pamiątkami. A kolorowe zdjęcia drużyny dla wszystkich gratis. Szkoda, że nie było takiego samego stoiska z gadżetami reprezentacji Polski. Ale może za dużo wymagam?

Dla lubelskich restauratorów był to wymarzony dzień. Utarg pewnie taki, jak przez cały poprzedni czy następny tydzień. Bo goście ze Szwecji raczyli się piwem obficie. Nie należało jednak obawiać się zbyt daleko idących konsekwencji z tym faktem związanych. Bo to klient wesoły, a do tego zdecydowanie nie awanturujący się. Jeśli ktoś był w Szwecji, doskonale wie, że tam ceny alkoholu są kosmiczne. Dla jej mieszkańców Polska jest pod tym względem rajem. Można się napić piwa za pół darmo...

Szwedzi zajęli na stadionie pół trybuny za jedną z bramek. I nadal świetnie się bawili. Doping zaczął się już godzinę przed meczem. Nawet po stracie bramki w samej końcówce nie stracili dobrych humorów. Pobyt w Lublinie z pewnością będę długo pamiętać. Jeden na żółtej koszulce umieścił nawet na plecach nazwę miasta, zamiast swojego nazwiska!

Życzę polskim piłkarzom i kibicom, by mieli tyle samo frajdy przy okazji czwartkowego meczu z Anglią, nawet bez względu na wynik. To tylko piłka i trzeba umieć się nią cieszyć, szczególnie, gdy impreza odbywa się w ojczyźnie...

▬ ▬ ● ▬