Tam też nie płacą piłkarzom

Reprezentacja Polski tworzy historię. Na jej piątkowy mecz w Kiszyniowie, po raz pierwszy w Mołdawii, można kupić bilety za pośrednictwem Internetu!

Tym oba kraje zdecydowanie się różnią. Można nawet mówić o różnicy cywilizacyjnej. Przyzwyczailiśmy się przez lata do takiego określenia przy porównaniach z Europą Zachodnią. Miło sobie uświadomić, że są już kraje, dla których Polska stanowi przykład do naśladowania.

W piłce jednak wiele oba kraje łączy. Przede wszystkim brak pieniędzy. Prawie wszystkie kluby mołdawskie na to narzekają, choć mają znacznie mniejsze budżety. Największy posiada mistrz, Sheriff Tyraspol, szacowany na równowartość 1-2 miliony euro rocznie. Mniejsze kluby tylko 100-200 tysięcy euro. W Mołdawii też nie płacą zawodnikom. Taka sama epidemia jak nad Wisłą. Zaległości sześć – osiem miesięcy stanowią normę! Piłkarze jednego klubu, Iskra-Stali Ribnita, powiedzieli dość. Nie chcieli grać w dwóch meczach. W obu przyznano walkowery rywalom. Niestety nie zakończyło się to dobrze dla zbuntowanego klubu. Zgodnie z obowiązującymi w Mołdawii przepisami został karnie zdegradowany do trzeciej ligi. Twarde prawo, ale prawo…

Kolejne podobieństwo – rozczarowanie pracą trenera reprezentacji. Tam też  wszyscy znają się na piłce i wiedzą, że to nie ten co trzeba. Liczyli na więcej. Na jakiej podstawie? Nie bardzo wiadomo. Skąd my to znamy?

W kraju podzielonym praktycznie na dwa państwa, Mołdawię i nieuznawaną oficjalnie przez nikogo Republikę Naddniestrzańską, piłka stanowi element scalający. W jednej lidze grają drużyny z obu jego części. Ale bezkonkurencyjne jest Naddniestrze. W ostatnim sezonie zdobyło mistrzostwo (Sheriff) i puchar (FC Tiraspol). To boli władze w Kiszyniowie. Z dominacją separatystów próbuje walczyć Dacia Kiszyniów, ale bez większych efektów, bo dominacja Sheriffa trwa od lat. Przed dwoma laty zdobyła nawet tytuł, ale kilka meczów wygrała nie na boisku. Gdy miejscowa federacja wzięła się za walkę z korupcją, wszystko wróciło do normy.

Kiedyś takie aspiracje miał Zimbru, najbardziej znany przed laty mołdawski klub. Jego właścicielem był Nicolae Ciornii, miejscowy bogacz, szef koncernu Lukoil Moldova. Ale piłka chyba mu się znudziła, bo po przeprowadzce do Rumunii zupełnie stracił zainteresowanie klubem. Chciał go sprzedać, jednak bez powodzenia.

Z dobrych czasów pozostał tylko stadion Zimbru, na którym zagra reprezentacja Polski. Nie za duży, ale funkcjonalny obiekt typowo piłkarski. Znajduje się w dawnej bazie treningowej (za czasów ZSRR). Miał być skromniejszy, ale gdy w Tyraspolu zaczęto budować stadion dla Sheriffa, stolica nie mogła być gorsza i zdecydowano się na bardziej nowoczesną wersję. Przetestują ją zuchy Waldemara Fornalika.

Po Stadionie Republikańskim, na którym reprezentacja Polski rozbiła 3:0 Mołdawię w 1997 roku, nie ma już śladu. Obiekt z czasów komunistycznych, w samym centrum Kiszyniowa, został rozebrany. Miał na jego miejscu stanąć nowy. Skończyło się na planach…

Pod tym względem polska piłka różni się od mołdawskiej. Na szczęście!

    ▬ ▬ ● ▬