Test prawdy w FC Hollywood

Fot. trafnie.eu

Pep Guardiola będzie w nowym sezonie trenerem Bayernu Monachium. Warto tę informację skojarzyć z inną, która się dziś pojawiła.

Obecny trener Bayernu Jupp Heynckes postanowił po zakończeniu sezonu przejść na emeryturę. Ale jest już jego następca, a w Monachium zapanowała euforia. Franz Beckenbauer, honorowy prezes klubu, nie krył uznania dla jego władz, że namówiły do podpisania kontraktu „kogoś takiego” jak Guardiola.

„Santpedor w Centralnej Katalonii może się pochwalić 7159 obywatelami. Każdy z nich czuje dumę, patrząc na Josepa ‘Pepa’ Guardiolę i Salę, najsłynniejszego syna tej społeczności, który jako chłopiec opuścił dom, by związać się z Barceloną” - z takim zadęciem oficjalna strona Bayernu rozpoczęła przedstawianie nowego trenera. 

„Nie siedział bezczynnie w domu, gdy zakończył pracę. Wybrał się do Nowego Jorku, by jako zaoczny student uczestniczyć w zajęciach na Uniwersytecie Columbia. Pragnął podładować akumulatory przed nowym wyzwaniem związanym z piłką nożną. W lecie 2013 roku rozpocznie pracę trenerską w Bayernie” – a tak opisała ostatnie miesiące jego życia, zachwycając się także „czternastoma trofeami zdobytymi w ciągu czterech lat”.

Wszystko prawda, ale warto tę laurkę przekornie spuentować wypowiedzią byłej gwiazdy Barcelony – Deco. W grudniu stwierdził, że Guardiola właściwie nic wielkiego nie wymyślił. I dopiero odnosząc sukcesy w innym klubie może potwierdzić swoją klasę.

Nie chcę się wymądrzać, że nie ma nic prostszego od prowadzenia Barcelony, bo to nie prawda. Wcale nie jest łatwo utrzymać w ryzach tyle supergwiazd. Ale prawdą jest też, że wielu trenerów chciałoby mieć podobne problemy. FC Barcelona wypracowała perfekcyjne schematy, których trzyma się od lat. I one przynoszą fantastyczne rezultaty. W jakim innym zespole ze światowej czołówki w meczu ligowym na boisku może przebywać jedenastu wychowanków, jak zdarzyło się Barcelonie w ubiegłym roku? Przecież to „więcej niż klub”, a jego fundament stanowi słynna szkółka La Masia. Może dlatego ma później mniej problemów z prawdziwymi gwiazdami, które tu wyrastają?      

Pamiętając o trenerskich dokonaniach Guardioli trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to jednak Barcelona bardziej pomogła jemu, niż on jej. Był dzieckiem klubu, dlatego idealnie sprawdził się w roli ojca drużyny. Teraz czeka go jednak totalna zmiana klimatu. Nie tylko za oknami domu w Bawarii, także w codziennym życiu – dryl zamiast finezji. Czy będzie potrafił się w tym odnaleźć? Czy trofea zdobywane z Barceloną to początek, czy koniec jego szkoleniowych sukcesów? Przejdzie prawdziwy test w FC Hollywood, jak nazywany jest Bayern. Na pewno kilku monachijskich gwiazdorów dostarczy mu problemów, o których w Barcelonie nie miał pojęcia.       

Tego samego dnia, w którym Pep został namaszczony na trenera Bawarczyków, pracę stracił, prowadzący reprezentację Arabii Saudyjskiej, Frank Rijkaard. Ta informacja przemknęła niemal niezauważona. Wszyscy mówili o Guardioli, kto jeszcze pamięta Holendra? A czy Rijkaard nie był przypadkiem takim małym… Guardiolą sprzed pięcioma laty? To właśnie jemu ustąpił wtedy miejsca w Barcelonie. Gdy w 2008 roku żegnał się z klubem, wśród zdobytych trofeów były i mistrzostwa Hiszpanii, i triumf w Lidze Mistrzów. Analogii zresztą więcej, bo to za czasów Rijkaarda świat zaczął się zachwycać stylem gry Katalończyków, a trenera drużyny wychwalano pod niebiosa. Wydawało się, że to dopiero początek jego szkoleniowych sukcesów. Ale później były już tylko nieudane epizody w Galatasaray Stambuł i Arabii Saudyjskiej...

Czy nominacja – dymisja akurat tych dwóch trenerów jednego dnia, stanowi przypadek, czy jakiś znak? Czy za pięć lat nie przeczytam, że na przykład Tito Vilanova podpisał kontrakt z Manchesterem City, a zupełnie zapomniany Pep Guardiola został gdzieś zwolniony?  

▬ ▬ ● ▬