To niestety nie jest żart!

Fot. Trafnie.eu

W polskiej piłce kolejna afera. Tym razem w głównej roli, czyli oskarżyciela, wystąpił obywatel Włoch. Chyba tylko tym można całą tę aferę wytłumaczyć.

Prezes PZPN Zbigniew Boniek zagrzmiał na Twitterze:

„Reprezentacja Polski nie może po meczu w Macedonii wylądować na największym polskim lotnisku, bo jest ono zamknięte od 0:00 do 5:00. To niestety nie jest żart. Jest jakieś poważne uzasadnienie?”

Jeden z dziennikarzy odpowiedział mu, że są nim „normy dotyczące hałasu”, wyjaśniając:

„Zmienili to i owszem w ostatnim czasie. Teraz w środku nocy mogą lądować i startować samoloty opóźnione, których rozkład był przewidziany o zgodnej z przepisami porze oraz mogą mieć miejsce lądowania awaryjne..”

To jednak pana prezesa nie satysfakcjonowało:

„Czyli jednak lądują..... ale drużyna Narodowa nie może? Ok, wylądujemy gdzie indziej, no problem”.

Najpierw uściślijmy – lotnisko Okęcie w Warszawie, tak jak wiele innych na świecie, wdrożyło program zakazujący nocnych (po 23.30) startów i lądowań, by hałas nie przeszkadzał okolicznym mieszkańcom. Ustalenia mogą zostać złamane tylko w wyjątkowych przypadkach, jak loty władz państwowych, wojskowe czy ratunkowe, a także te opóźnione, podczas których samoloty powinny lądować przed 23.30.   

Została więc wyjaśniona kwestia określona przez pana prezesa - „czyli jednak lądują”. Chyba pomyliły mu się rzeczywistości. Jako obywatel Włoch musi zrozumieć, że tam „calciatore” to „pan piłkarz”. Gdyby reprezentacja Azzurrich chciała wylądować w centrum Rzymu, pewnie zrobiła by to bez problemu, jeśli tylko samolot zmieścił by się na wskazanej ulicy.

W Polsce aż na takie przywileje kadra pana prezesa nie może liczyć. Tym bardziej, że obywatele Polski, w odróżnieniu od tych we Włoszech, nie są powszechnie rozkochani w futbolu. A już szczególnie ci mieszkający w pobliżu lotniska Okęcie wolą spokojny sen od hałasu w środku nocy związanego z samolotem pełnym reprezentujących ich ojczyzną zawodników.  

Biorąc wszystko pod uwagę, pretensje prezesa PZPN są po prostu żenujące. Domaganie się specjalnych praw stanowi przykład kaprysu rozbestwionej gwiazdy. I, jak sam zauważył, „to niestety nie jest żart”, raczej smutna konstatacja.

Po drugie, żeby robić aferę, warto się najpierw zastanowić, czy jest o co. Lądowanie na najbliższym Okęcia lotnisku w Modlinie wiązać się może z dłuższym o około pół godziny przejazdem autokarem do hotelu kadry.   

Mogę się założyć, że gdyby piłkarzom nie powiedziano gdzie wylądują, pewnie niektórzy by nawet nie zauważyli zmiany, wpatrzeni w ekraniki swych telefonów zaraz po wyjściu z samolotu i podczas przejazdu do hotelu.

Po co więc ta cała szopka ze śmiesznym wpisem i równie śmiesznymi pretensjami do świata? Albo pan prezes ma za dużo wolnego czasu, albo za mało prawdziwych problemów, albo za wielkie parcie na Twittera ze względu na jeszcze większe ego.

 ▬ ▬ ● ▬