To się nie mogło udać?

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski awansowała do ćwierćfinału EURO po niezwykle wyrównanym meczu. Sztuką jest w takim wywalczyć awans. BRAWO!

Przeciwnikiem orłów Nawałki w Saint-Etienne byli Szwajcarzy. Przed meczem oceniałem szanse na awans – pół na pół. Po dwukrotnym obejrzeniu Szwajcarów w akcji na tych mistrzostwach, poziom prezentowany przez obie drużyny wydawał mi się wyjątkowo wyrównany. Znalazło to w pełni odzwierciedlenie na boisku. Mecz zakończył się remisem 1:1, dogrywka bez zmian. Czyli trzeba było wyłonić zwycięzcę w serii rzutów karnych. 

Przy tak wyrównanych drużynach często o sukcesie decyduje łut szczęścia. Trzeba go jednak najpierw mieć, czy raczej na niego sumiennie zapracować, co najlepiej było widać przy zdobytych bramkach.

W pierwszej połowie Kamil Grosicki zdecydował się na drybling wchodząc z piłką między trzech Szwajcarów. Zachowanie z pozoru irracjonalne, ale on tak czasami ma. Zgubił piłkę, która odbiła się od nóg Valona Bahramiego i wróciła do niego. Dzięki temu mógł podać ją do Jakuba Błaszczykowskiego, a ten zdobyć bezcenną bramkę. To się nie miało prawa udać, a jednak się udało.

I bramka dla Szwajcarów. Xherdan Shaqiri zdecydował się na uderzenie z linii pola karnego. Trudno nawet je opisać, lepiej zobaczyć powtórkę – połączenie strzału z półobrotu i przewrotki. Piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i wpadła do bramki. Łukasz Fabiański nie miał szans na obronę. Majstersztyk! To się nie miało prawa udać, a jednak się udało. Do końca meczu pozostało osiem minut. Gdyby nie ten fenomenalny strzał, Szwajcarzy raczej bramki by już nie zdobyli.

Na konferencji po meczu ktoś pogratulował Shaqiriemu najpiękniejszego gola w karierze. Ten tylko się uśmiechnął i zażartował:

„Skąd wiesz, ze najpiękniejszy? Tak dobrze znasz całą moją karierę? Zawsze takie strzelam”.

Robert Lewandowski ocenił,że to był typowy mecz na remis:

„Zupełnie dwie różne połowy. Gdybyśmy w drugiej grali, jak w pierwszej, pewnie strzelilibyśmy kolejną bramkę. Wtedy spokojnie moglibyśmy grać. Ale Szwajcarzy nam na to nie pozwolili. Cofnęliśmy się za bardzo i było ciężko. Szczęście by nam dopisało, gdybyśmy 1:0 dowieźli do końca. Dlatego cieszymy się, że daliśmy radę”.

Dogrywka nie wyglądała za dobrze. Na początku jej drugiej części Grzegorz Krychowiak miał dwie niewymuszone straty piłki w krótkim odstępie, co wcześniej mu się nie zdarzało. Widać było, że ma już dość. Nie tylko on zresztą. Pozostawało pytanie – czy Polacy dowiozą ten remis do końca? Dowieźli.

A później seria rzutów karnych. Przestrzelił największy szwajcarski gwiazdor Granit Xhaka. Trener Vladimir Petković starał się go bronić:

„Okrutne, że Xhaka nie trafił z karnego. Jest mi przykro. Nie tylko chodzi o Xhakę, ale o całą Szwajcarię. Zawodnicy naprawdę pokazali, że cieszą się grą, że są w stanie osiągnąć coś więcej. Niestety nie udało się nam wykorzystać wszystkich szans i zapłaciliśmy za to”.

Podobno karne to loteria. Może i tak, ale nie dla piłkarzy Nawałki. Strzelali bezbłędnie. Pięć razy trafili do bramki. Decydującego karnego gwarantującego awans wykorzystał Krychowiak.

„Od razu po dogrywce powiedziałem trenerowi, że chciałbym strzelać ostatni” - wyjaśnił, czyli musiał czuć się mocny.

Najlepiej ocenił serię jedenastek, niestety ciągle kontuzjowany, Wojciech Szczęsny:

„Nie było się czym stresować. Chłopaki na takiej pewności podchodzi, że aż miło było patrzeć”.

Kamil Glik ze sporym dystansem potraktował awans do półfinału:

„Fajnie, bo na pewno mało osób w nas wierzyło. Udało się zrobić dobry wynik i nikt za nas się nie musi wstydzić. Czekamy na kolejny mecz. Podchodzimy do niego tak samo, jak do tych grupowych, czy dzisiejszego. Na pewno z pełną powagą, z chęcią zrobienia jeszcze czegoś więcej”.

W podobnym tonie wypowiadał się Krychowiak:

„Polska w najlepszej ósemce drużyn Europy - świetnie brzmi. Ale miejmy nadzieję, że to dopiero początek. Nie zadowalamy się tylko tym, co osiągnęliśmy. Uważam, że na razie jeszcze nic nie... osiągnęliśmy, choć zdajemy sobie sprawę, że jest to w pewnym sensie historyczne zwycięstwo. Ale ambicje tego zespołu są dużo większe”.

Jakie?

„Nasze ambicje wiążą się z następnym meczem i celem jest jego wygranie” - stwierdził tylko.

Gdy Polacy cieszyli się z awansu, nie wiedzieli jeszcze z kim zagrają. Lewandowskiemu było obojętne, czy trafią na Portugalię, czy na Chorwację. Ponieważ mecz ze Swajcarami był niezwykle wyczerpujący, pragnął tylko:

„Zobaczymy, może też będzie dogrywka? To najlepsze rozwiązanie...”

Chciał, to ma. W czwartek o godzinie 21.00 Polska zagra na Stade Velodrome w Marsylii z Portugalią, która po dogrywce pokonała Chorwację 1:0, o awans do półfinału mistrzostw Europy.

▬ ▬ ● ▬