Transfer wysokiego ryzyka

Fot. Mikołaj Barbanell/shutterstock.com

Jakub Kiwior ma problem w Arsenalu Londyn. Nie wiadomo nawet kto większy – on z Arsenalem czy Arsenal z nim. Na pewno jednak za wesoło nie jest.

W ostatnich dniach pojawiły się w rodzimych mediach teksty o obrońcy reprezentacji Polski. Niestety niezbyt budujące w kontekście jego kolejnych potencjalnych występów w drużynie Michała Probierza, której był zawodnikiem wyjściowej jedenastki. Przecież w marcu mecz (mecze?) barażowe o awans do finałów mistrzostw Europy w Niemczech. Każdy więc problem reprezentanta, to także problem reprezentacji.

Kiwior ostatnio zawalił, nie ma przesady w tym stwierdzeniu, dwa mecze Arsenalu. Najpierw ligowy z Fulham, potem pucharowy z Liverpoolem. Oba przegrane przez jego drużynę i w obu popełnił błędy mające bezpośredni wpływ na końcowy wynik. W tym pierwszym wręcz bliźniaczo podobny do tego z marcowego spotkania reprezentacji w Czechami w Pradze. Trudno więc mówić o przypadku, co martwi, bo rywale Polaków wszystko obserwują, analizują, wyciągają wnioski.

Można się zastanawiać – czy Kiwior popełnia takie błędy, bo nie gra regularnie w Arsenalu, czy nie gra regularnie, bo nie daje gwarancji, że nie będą mu się przytrafiały kolejne? Przypomnę, że gdy przed rokiem przechodził do Arsenalu, jego transfer odebrano w ojczyźnie wręcz entuzjastycznie (za: przegladsportowy.onet.pl):

„To jeden z najważniejszych ruchów transferowych w historii polskiej piłki. Sprowadzenie obrońcy na Emirates Stadium zostało wykonane przez londyński klub bardzo po cichu. Przyczyn tego nastawienia trzeba szukać w tym, co się stało pomiędzy Kanonierami a Chelsea w sprawie transakcji Mychajło Mudryka. Jak wszyscy wiedzą, Arsenal ostatecznie przegrał pojedynek z The Blues o pozyskanie ukraińskiego napastnika – a wcześniej nad tym transferem pracował już od dłuższego czasu.

Z tego powodu szefowie Kanonierów wpisali do kontraktu specjalną klauzulę, którą można określić mianem „prawa do prywatności”. Zainteresowane strony nie mogły mówić nikomu o negocjacjach, inaczej transakcja nie doszłaby do skutku. W tym przypadku Arsenal, Spezia oraz świta zawodnika dotrzymały słowa i Kiwior przeniósł się do Londynu za kwotę 25 milionów euro”.

Tak się kupuje gwiazdy, ja jednak nie dałem się kupić na taką argumentację i dowodziłem wtedy, że:

„Kupiono go jako uzupełnienie kadry, a więc na ławę. Musi mocno walczyć o miejsce w składzie, co nie będzie proste na pewno. Świadczy o tym choćby piątkowy mecz w Pucharze Anglii z Manchesterem City, który Kiwior spędził na ławie właśnie”.

Jego obecne problemy nie stanowią dla mnie specjalnego zaskoczenia. Wydaje mi się, że największym jest klub, którego pozostaje zawodnikiem. Zamiast podniecać się jego nazwą i wypisywać bajki o „historii polskiej piłki”, należało zdać sobie sprawę z transferu wysokiego ryzyka Kiwiora, którym niewątpliwie był. Cała jego dotychczasowa kariera w Arsenalu niestety tylko te obawy potwierdza.

Czytam, że w zimowym oknie na pewno nie odejdzie ze względu na liczne kontuzje w w klubowej kadrze. Jednak letni transfer jest bardzo prawdopodobny i nikt za Polakiem specjalnie w Londynie nie będzie płakał. Mam nadzieję, że on za nim też nie, pod warunkiem, że szybko i dobrze wpasuje się w nową drużynę, jeśli rzeczywiście rozstanie się z Arsenalem.

▬ ▬ ● ▬