Trzech, a nawet dwóch

Fot. Trafnie.eu

Nowego selekcjonera reprezentacji Polski możemy poznać już we wtorek. Na razie pewne jest chyba tylko to, że grono kandydatów systematycznie się kurczy.

Sytuacja wydaje się dynamiczna, choć w pewnych granicach. Od momentu rozstania z Fernando Santosem w mediach co chwila pojawiają się spekulacje na temat jego następcy. Jednak grono potencjalnych kandydatów zdecydowanie się zawęziło. Jeszcze w niedzielę (podobno) było tak (za: sport.pl):

„Marek Papszun albo Michał Probierz, a za ich plecami czai się jeszcze Jan Urban. Tak wygląda obecnie wyścig po posadę selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Cezary Kulesza wciąż nie jest pewien, kto przejmie kadrę po Fernando Santosie. Decyzja ma zostać podjęta we wtorek, gdy planowane jest nadzwyczajne zebranie zarządu PZPN”.

Ale już w poniedziałek, zdaniem wiceprezesa PZPN, Mieczysława Golby, sytuacja uległa zmianie (to samo źródło):

„Papszun zbudował Raków, przechodził przez niższe klasy rozgrywkowe, ale uważam, że wspomniana dwójka ma ciekawszą przeszłość. Sądzę, że skupimy się właśnie na Probierzu i Urbanie, choć nie mogę ręczyć za to, co będą sądzili inni koledzy z zarządu”.

Gdybym sam dokonywał wyboru, raczej nie miałbym problemu ze wskazaniem najlepszego kandydata z wymienionej trójki. A utwierdziła mnie w tym przekonaniu rozmowa jaką niedawno odbyłem z Janem de Zeeuw, dyrektorem polskiej reprezentacji za kadencji Leo Beenhakkera. Nie miał najmniejszych wątpliwości kto powinien objąć posadę selekcjonera:

„Janek Urban wydaje się najwłaściwszą osobą. Leo zawsze mówił, że z jego asystentów właśnie on w przyszłości byłby najlepszym kandydatem na selekcjonera. Gdy pracował z nami zdobył wiele odpowiednich doświadczeń”.

De Zeeuw wymienia argumenty przemawiające za Urbanem:

„To przedstawiciel hiszpańskiej szkoły trenerskiej, więc zetknął się już z wielką piłką. Do tego zna języki, potrafi się poruszać w tym świecie. W kadrze miał świetny kontakt z zawodnikami. Nie tylko potrafił z nimi rozmawiać, ale na treningach grali razem z siatko-nogę. Niech się nikomu jednak nie wydaje, że się jakoś z nimi spoufalał Nic bardziej błędnego. Pamiętam sytuacje, gdy było widać jakim darzą go respektem”.

I opisuje bardzo wymierny przykład odpowiedniej współpracy Urbana z Beenhakkerem:

„Podczas finałów mistrzostw Europy w Austrii w 2008 roku Janek poprowadził odprawę przed meczem z Niemcami. Zrobił to tak dobrze, że piłkarze nagrodzili go brawami”.

I jeszcze jedna jego ważna cecha:

„Jest świetnym psychologiem, dlatego potrafi nawiązać odpowiedni kontakt z piłkarzami. Nie musi się na nich wydzierać. Leo zawsze powtarzał, że jak trener podczas meczu ciągle krzyczy zza bocznej linii, nie ma czasu na analizę tego, co dzieje się na boisku”.

Ostatnia uwaga skierowana jest niewątpliwie do Probierza, słynącego właśnie z tak ekspresyjnych zachowań podczas meczów. Ciekawe, czy prezes Cezary Kulesza zna tę opinię Beenhakkera i czy będzie dla niego miała znaczenie przy wyborze nowego selekcjonera?

▬ ▬ ● ▬