2017-06-25
Układzik
Znamy już wszystkich półfinalistów młodzieżowych mistrzostw Europy. W jednym z meczów rywale postanowili nie robić sobie krzywdy.
W czwartek, przed ostatnią kolejką meczów grupowych, UEFA wysłała dziennikarzom maila z zasadami ustalania półfinalistów, szczególnie tego czwartego. Z trzema, zwycięzcami grup, kłopotu nie było. Ale ostatni został wybrany spośród drużyn, które zajęły drugie miejsce w grupie. Zadecydowała o tym w kolejności: liczba punktów, różnica bramek, liczba strzelonych goli, miejsce w klasyfikacji fair play, pozycja w rankingu UEFA Under-21.
Instrukcja bardzo się przydała ostatniego dnia, gdy toczyła się rywalizacja w grupie C. Przede wszystkim w samej końcówce meczu Niemcy – Włochy rozgrywanego w Krakowie. Można wręcz było odnieść wrażenie, że piłkarze wykuli zasady kwalifikacji na pamięć i przed każdym kopnięciem piłki zastanawiali się, czy to im się opłaca.
Włosi jeszcze w pierwszej połowie objęli prowadzenie 1:0 i dowieźli do końca. Dawało im awans z pierwszego miejsca. Niemcom też dawało z drugiego, bowiem w równolegle toczącym się meczu Czechy zaprzepaściły swoją szansę ulegając 2:4 Danii. Mogła awansować jeszcze Słowacja, ale nie będę się wgłębiał w szczegóły, bo to już nie ma sensu.
Ostatnie minuty wyglądały śmiesznie. Niemcy rozgrywali piłkę na swojej połowie, Włosi starali się im nie przeszkadzać. Trudno nazwać to układem związanym z wynikiem meczu. Raczej układzikiem na kilka końcowych minut, gdy okazało się, że boiskowy rezultat jest korzystny dla obu drużyn. Po co więc przez przypadek niepotrzebnie zrobić sobie krzywdę?
Trener Włochów Luigi Di Biagio po meczu oburzył się strasznie, gdy ktoś go o to zapytał. Zdecydowanie uciął spekulacje stwierdzeniem, że w ogóle „nie ma o czym mówić”. Gdyby ktoś nie znał wyniku, mógłby po konferencjach prasowych obu szkoleniowców dojść do wniosku, że Di Biagio dostał po głowie od rywali. Bo siedział podminowany po niewygodnych pytaniach. Natomiast jego niemiecki kolega Stefan Kuntz rozdawał uśmiechy na lewo i prawo. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział tak szczęśliwego przegranego trenera!
Paradoks polega na tym, że porażka Niemiec jest moim zdaniem ich rzeczywistym sukcesem. Nie wolno oczywiście przesądzać wyników, zanim zawodnicy nie wyjdą na boisko. Gdybym jednak miał wybierać, wolałbym trafić we wtorkowym półfinale na Anglików, jak trafili Niemcy, niż na Hiszpanów, z którymi spotkają się Włosi.
Obejrzałem te cztery drużyny na żywo podczas imprezy odbywającej się w Polsce i Hiszpanie wyglądali zdecydowanie najlepiej. Ale za dużo już meczów widziałem, by z kilkudniowym wyprzedzeniem wręczać im złoty medal. W sobotę, na początku meczu z Włochami, Niemcy też wydawali mi się lepsi. Dajmy szansę Hiszpanom, by swoją wyższość na boisku. Mam nadzieję, że udowodnią, choć każdy scenariusz biorę pod uwagę. Nie takie cuda już piłka widziała...
▬ ▬ ● ▬