Wersja 2.0 Holendra

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski podbija piłkarski świat. Na razie głównie w rodzimych mediach z pomocą swoich rodaków. Dlatego wszyscy się jej boją.

Długo zastanawiałem się nad tematem kolejnego tekstu. Za bardzo żaden nie wydawał mi się godny pochylenia nad nim. Aż trafiłem na artykuł na onet.pl: "Nikt nie chce wylosować Polski na Euro". Pomyślałem – tytuł idealny, by obwieścić światu jaką potęgą stała się polska piłka.

Szybko się okazało, że treść jest jeszcze ciekawsza od tytułu. Oto fragment:

"Pamiętacie Leo Beenhakkera? Ile było zachwytów, gdy do drużyny trafiali anonimowi – w skali europejskiej – piłkarze, którzy przeskakiwali w kadrze o kilka poziomów i walczyli jak równi z Cristiano Ronaldo. Ba, byli nawet lepsi. Dziś mamy do czynienia z wersją 2.0 Holendra – lepszą o tyle, że Nawałka daruje nam irytujące nadęcie Holendra, jakie ten pokazywał w końcowej fazie pracy z reprezentacją. Nie mówi, że musimy wyjść z drewnianych chatek, a sam buduje szklane domy. Bo dzisiejsza kadra jest tym, o czym marzyliśmy od dawna. A może okazać się utopią, o której jeszcze dwa lata temu baliśmy się pomyśleć".

Zacznę analizę fragmentu od końca. W tym celu sprawdziłem znaczenie słowa utopia, bo już myślałem, że rozumiałem go w sposób błędny. Chyba jednak rozumiałem dobrze, skoro utopia oznacza: „nieziszczalny pomysł, mrzonka” (sjp.pl [internetowa wersja słownika języka polskiego]). Wychodzi więc, że nie ja, ale autor ma z tym słowem problem. Bo skoro: "...dzisiejsza kadra jest tym, o czym marzyliśmy od dawna", nie bardzo rozumiem sens kolejnego zdania: "A może okazać się utopią, o której jeszcze dwa lata temu baliśmy się pomyśleć".

Skoro utopią, dobrze, że baliśmy się pomyśleć. A może autorowi chodziło o to, że cel był utopijny, a teraz ma szansę stać się realnym? Jeśli tak, jednak rację miał Beenhakker, że niektórzy jeszcze nie wyszli z drewnianych chatek, a już biorą się za pouczanie innych, którzy coś w życiu osiągnęli.

Chciałbym również zauważyć, że "nadęcie Holendra" nastąpiło, jak słusznie zauważył autor, "w końcowej fazie pracy z reprezentacją". Jeśli więc chce go porównywać z Nawałką, niech poczeka do końcowej fazy pracy tegoż z tą samą reprezentacją. Bo pamiętam, że uśmiechniętego Beenhakkera wcześniej obdzielał medalami kto tylko mógł.

I jeszcze drobiazg. Niestety autor nie zdołał zauważyć, że fantastyczna "Wersją 2.0 Holendra" awansowała bezpośrednio na EURO tylko dlatego, że w finałach zagra więcej (aż osiem!) drużyn. Gdyby obowiązywał stary system, walczyłaby dopiero w barażach. Natomiast "Wersji 1.0 Holendra" udało się to bezpośrednio przy (tylko) szesnastu drużynach w finałach.

Autor po cytowanym wcześniej fragmencie stawia jeszcze pytanie:

"Nie za dużo pochwał? Nie, tym chłopakom to nie zaszkodzi. Tak naprawdę głaskani są od początku eliminacji, a ani przez chwilę nie stracili głowy. Gdy rozmawiam z Kamilem Glikiem po meczu z Czechami, słyszę, że to rywale mają się bać Polski, nie na odwrót”.

Skoro w tych eliminacjach ani razu nie stracili głowy, szkoda, że stracili tak dużo bramek. A skoro to rywale mają się bać Polski, pamiętam jak bardzo bali się jej Niemcy przed wrześniowym rewanżem we Frankfurcie. Silni Polacy jechali przecież po trzy punkty. Jednak za wiele z tego strachu nie wyszło...

Autorowi tekstu życzę, by za kilka miesięcy nie musiał się bać tego, co wcześniej wypisywał.
▬ ▬ ● ▬