Wizerunkowe haczyki

Fot. Trafnie.eu

Z reguły to kluby płacą zawodnikom pensje i premie. Tym razem jednak klub wystawił byłym piłkarzom rachunek do uregulowania. Naprawdę niemały.

Sąd w Legnicy ogłosił wyrok w sprawie aktualnego reprezentanta Polski Łukasza Piszczka i Michała Chałbińskiego. Sprawa jest wyjątkowa, bo zawodników zaskarżył ich były klub, Zagłębie Lubin. Mają solidarnie wpłacić do jego kasy trzysta tysięcy złotych!

O co chodzi? O aferę korupcyjną. Zagłębie zostało w niej ukarane, a teraz domaga się zadośćuczynienia od zawodników, którzy brali udział we wspomnianym procederze. Wszystko wydaje się logiczne i nawet nosi znamiona sprawiedliwości społecznej (dobrze im tak!). Jest jednak pewien haczyk. Nawet dwa…

Sprawa dotyczy meczu Zagłębia z Cracovią w 2006 roku. Drużyna z Lubina walczyła o awans do europejskich pucharów. Jej piłkarze woleli nie ryzykować. Zorganizowali zrzutkę dla rywali, którzy dzięki temu nie zrobili im krzywdy na boisku. Mecz zakończył się remisem, dzięki któremu Zagłębie osiągnęło zamierzony cel.

Sprawa wyszła na jaw, jako jedna z wielu, w gigantycznej aferze korupcyjnej w polskiej piłce. Zagłębie zostało ukarane odebraniem trzech punktów i grzywną w wysokości trzystu tysięcy złotych. Postanowiło odzyskać stracone pieniądze podając do sądu dwóch byłych zawodników. Oficjalne stanowisko klubu było bowiem takie, że jego władze nic nie wiedziały o zrzutce. Podsumowując – narozrabiali zawodnicy, klub był czysty. Dlatego postanowił dbać o swoje dobre imię, a przy okazji kasę, więc udał się do sądu.

Na stronie pilkarskamafia.blogspot.com, najobszerniej relacjonującej wszelkie wydarzenia korupcyjne w polskiej piłce, znalazłem fragment, o rozpoczęciu procesu dwóch zawodników. Pojawia się w nim pytanie, które też od razu przyszło mi do głowy: „Ciekawe dlaczego tylko dwóch, a nie wszystkich!”

Właśnie, dlaczego? Czy to nie obłudne, że Zagłębie wywołało do tablicy akurat tych dwóch? Przecież zarzuty postawiono szesnastu piłkarzom. Piszczek nawet w tym meczu nie grał (pauzował za kartki). Czyżby władze klubu uznały, że prawdopodobieństwo ściągnięcia od niego pieniędzy jest największe?

Nie mam zamiaru próbować oczyszczać reprezentacyjnego obrońcy, bo brał udział w korupcyjnym procederze. Choć jako statysta z drugiego rzędu, do udziału w zrzutce się przyznał, dobrowolnie poddając karze. Nie mogę jednak pogodzić się z metodą, jaką Zagłębie próbuje rozegrać tę wstydliwą sprawę.

Moje wątpliwości są tym większe, że klub wcześniej został karnie zdegradowany z Ekstraklasy (za: pilkarskamafia.blogspot.com):

„Zagłębie Lubin zostało ukarane za „ustawienie” czterech meczów w sezonie 2003/2004 kiedy klub walczył o awans do pierwszej ligi. Pieniądze miał wręczać Jerzy F. - były dyrektor sportowy i prezes”.

Nie znalazłem jednak żadnych informacji o sprawie sądowej wytoczonej przez Zagłębie Jerzemu F. Czyli klub pozywa byłych zawodników, próbując podreperować swój wizerunek, a dlaczego nie domaga się pieniędzy od byłego szefa? Powinien być konsekwentny w działaniu. Ciekawe czy w tym wypadku też próbowałby przekonać sąd, że w Zagłębiu nikt o niczym nie wiedział?

▬ ▬ ● ▬