2016-06-28
Wstyd i hańba? A może raczej...
Reprezentacja Anglii pożegnała się z EURO 2016 po porażce z Islandią 1:2. Dla londyńskich mediów to koniec świata. Nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Zaraz po meczu reporterka francuskiej telewizji rozmawiała z angielskim kibicem w Nicei, gdzie odbył się mecz. Zapytała go czy należy bać się Islandii, z którą jej rodacy zmierzą się za kilka dni w ćwierćfinale. Odpowiedział jej:
„To my graliśmy dzisiaj beznadziejnie”.
Odpowiedź wpisująca się w opinię angielskich mediów. Przejechały się po piłkarzach jak walec, czyli w swoim stylu. Czy rzeczywiście należy się z nimi zgodzić, że porażka z Islandią to wstyd i hańba? Z punktu widzenia Londynu wszystko wygląda inaczej. Nawet przesmyk dzielący ich dumną wyspę od kraju, w którym rozgrywane są mistrzostwa ma inną nazwę (Kanał Angielski a nie La Manche).
Może warto, by autorzy tych tekstów najpierw poczytali samych siebie sprzed kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu dni. Szkoda mi na to tracić czasu, ale zapewniam, że ocena oczekiwań i wiary w możliwości angielskiej reprezentacji z jej aktualnym wynikiem na EURO byłaby szokiem.
Gdy podejść do tego bez emocji, wydaje się nad wyraz zabawne, że reprezentacja ojczyzny futbolu przegrała z reprezentacją średniej wielkości angielskiego miasta. Islandia to naród liczący nieco ponad trzysta tysięcy obywateli. Tyle żyje w wielu angielskich miastach nie mających nawet porządnej ligowej drużyny.
Największym problemem Anglików są... Anglicy, a pośrednio Premier League, jedna z najlepszych lig na świecie. Im się ciągle wydaje, że mają reprezentację tej ligi, a nie reprezentację kraju. Poniekąd słusznie, bo wysłali przecież do Francji kadrę złożoną wyłącznie z zawodników występujących w rodzimej lidze, co jest absolutnym ewenementem we współczesnej piłce. Pytanie brzmi – jaką odgrywają w niej rolę angielscy piłkarze?
Czy Gary Cahill i Chris Smalling to rzeczywiście obrońcy, o których chcą się bić najlepsze europejskie kluby? Czy Wayne Rooney miałby szansę zostać gwiazdą La Liga lub Bundesligi? Kto poza Anglią zapłaciłby tyle za Raheema Sterlinga i płacił mu tyle co tydzień?
Inny temat to rodzima myśl szkoleniowa. W ostatnich latach największe sukcesy z drużynami Premier League odnosili – Szkot, Portugalczyk, Włoch, Chilijczyk... Żeby odzyskać wreszcie tytuł mistrzowski, Liverpool postanowił zatrudnić Niemca.
Anglicy od wielu już lat nie chcą przyjąć do wiadomości, że są za słabi, by odgrywać znaczącą rolę w europejskiej piłce. Choć z drugiej strony za mocni, by stać się tylko przeciętniakiem. W kraju, który ma co roku aż cztery miejsca w Champions League to niemożliwe do zaakceptowania. Szczególnie przez miejscowe media, które są tam potęgą i muszą same się wyżywić, więc przed każdą wielką imprezą podkręcają nastroje, by potem zmienić front i leczyć z niespełnionych oczekiwań skacowanych kibiców.
Porażka Anglików ma dla nich nawet bolesne tło o charakterze historyczno-krajoznawczy. Doszło do niej w pięknej Nicei, która przez wiele lat była ulubionym kurortem angielskiej arystokracji. Wspaniały kilkukilometrowy nadmorski deptak nosi nazwę - Promenada Anglików...
▬ ▬ ● ▬