Wszystko zależy od momentu?

Fot. Trafnie.eu

Ostatnie dni skłoniły ważne osoby związane z polską piłką do refleksji. I dobrze, bo bezrefleksyjność wydaje się jednym z największych grzechów tego świata.

To raczej refleksja natury ogólnej mająca w piłce sporo przedstawicieli. Zanim przejdę do jednego z moich ulubieńców, najpierw o tych, którzy na wspomnianym tle korzystnie kontrastują. Do tej grupy, trochę dla mnie niespodziewanie, dołączył selekcjoner polskiej reprezentacji Paulo Sousa. I to z okazji sytuacji wzbudzającej od tygodnia ogromne emocje. Portugalczyk na pytanie, czy Lewandowski zagrałby z Węgrami, gdyby mógł cofnąć czas, odpowiedział (za: sport.tvp.pl):

„Tak, zachowałbym się inaczej. Mogłem lepiej zarządzać minutami gry Roberta. Mogłem dużo lepiej zarządzać drużyną w meczu z Andorą, ale nie możemy mówić tylko o Lewandowskim. To najlepszy zawodnik na świecie, jednak próbowaliśmy czegoś innego. Myliłem się, zdaję sobie sprawę, zrobiłbym to kompletnie inaczej. Gdybym mógł cofnąć czas, zdjąłbym Roberta w Andorze i wystawiłbym w wyjściowym składzie na Węgry”.

Przynajmniej widać jakiś postęp, choć to budująca refleksja tylko do piątku, gdy odbędzie się losowanie par barażowych eliminacji do mistrzostw świata. Bo potem, zamiast zastanawiać się jakie mamy szanse w marcu na Stadionie Narodowym, trzeba będzie niestety sprawdzić połączenia przed ewentualną podróżą na mecz wyjazdowy.

Do błędu przyznał się też prezes Cracovii Janusz Filipiak, który tak w programie „Liga+ Extra” na antenie Canal+ odniósł się do sytuacji ze zwolnionym niedawno trenerem Michałem Probierzem, gdy ten w lutym postanowił podać się do dymisji (za: wp.pl):

„Kiedy trener Probierz złożył rezygnację, być może powinienem ją przyjąć. Ciągle jednak sądziłem, że ma swoją rolę do odegrania w Cracovii. Okazało się, że jednak nie. Nie jest tak, że moje decyzje są poza kontekstem sytuacji w klubie, w szatni. One są raczej w tempie wydarzeń”.

Filipiak z całą pewnością nie należy do prezesów wyrzucających trenerów z byle powodu. Probierz pracował u niego cztery i pół roku, najdłużej w historii Cracovii. Z całą pewnością byłoby to niemożliwe w Legii Warszawa. Po jej ostatnim meczu, przegranym z Górnikiem w Zabrzu 2:3, trener Marek Gołębiewski, który prowadził drużynę dopiero w trzecim meczu ligowym, już został zapytany, czy zaraz nie straci pracy. Odpowiedział spokojnie:

„Proszę pytać nie mnie, tylko władze”.

Dla jego szefa, Dariusza Mioduskiego, zmienianie trenerów to wręcz hobby. Gołębiewski jest siódmym pracującym w warszawskim klubie w tym samym czasie, w ktrzm Cracovię prowadził Probierz! Na razie nie zauważyłem, by pan prezes zdobył się na jakieś samokrytyczne wywody dotyczące sytuacji jego drużyny w lidze. W niedzielę przeszedł do historii Legii, bo za jego kadencji został wyrównany jej przedwojenny rekord – siódma porażka ligowa z rzędu!

Pan prezes jest autorem takiej teorii (za: sport.tvp.pl):

„Tarcie nie zawsze jest złe, bo może polepszać klub, trenera i jego sztab. Wszystko zależy od momentu".

Moment niewątpliwie jest taki, że we frontowych warunkach ma szansę przekonać się jak sprawdza się jego teoria.

▬ ▬ ● ▬