2025-05-01
Za szybko…
Były reprezentant Polski dość brutalnie podsumował ostatnie wyniki aktualnego jeszcze mistrza kraju, odnosząc się przede wszystkim do jego trenera.
Tym reprezentantem jest Radosław Kałużny występujący dziś w roli medialnego eksperta. Po ostatnich ligowych porażkach Jagiellonii Białystok zdobył się na taką refleksję dotyczącą jej trenera Adriana Siemieńca (za: Przegląd Sportowy Onet):
„To bardzo dobry szkoleniowiec, lecz uważam, że niektórzy eksperci i ludzie piłki trochę odlecieli. Już mianowali go selekcjonerem, już widzieli go w zachodnich klubach. Spokojnie. Do tej pory zrobił świetną robotę w Jadze. Aż tyle i tylko tyle”.
I jeszcze dodał:
„Powtarzam: szanuję trenera Siemieńca, jego podejście do zawodu, dotychczasowe osiągnięcia, on ma wiele, żeby zostać klasowym szkoleniowcem, ale uważam, że jest zbyt wcześnie, by robić z niego papieża piłki”.
Na szczęście nigdy nie powoływałem go na selekcjonera, bo uważam, że to nonsens i uzasadnię dlaczego, choć w nieco szerszym kontekście. Wcześniej jeszcze pewien wtręt o Siemieńcu. Nie ukrywam, że darzę go sympatią, czego dawałem wyraz:
„Kupił mnie kiedyś jednym zdaniem. Jeśli dobrze pamiętam zawarł je w tekście opublikowanym w branżowym magazynie poświęconym pracy trenerskiej, który opublikował już jako szkoleniowiec drużyny mistrza Polski. Napisał wtedy (cytat z pamięci):
»Miło jest być ważnym, ale ważniejsze, by być miłym«”.
I zdania o nim nie zmienię, nawet jeśli Jagiellonia za chwilę przegra kolejny mecz. Siemieniec ma w sobie mnóstwo pokory i sam doskonale zdawał sobie sprawę, jak trudny czeka go okres, gdy po zdobyciu Superpucharu Polski na początku kwietnia, przestrzegając przed konsekwencjami dającego się zauważyć zmęczenia jego zespołu niezwykle przeładowanym kalendarzem meczów, stwierdził:
„Nie można oczekiwać, że będzie coraz łatwiej. Łatwo to już było, teraz będzie coraz trudniej. Każdy mecz do końca sezonu będzie trudny. I to nie tylko dlatego, że zbliżają się decydujące rozstrzygnięcia”.
To wszystko bezcenne dla niego doświadczenia, które powinny pomóc i zaowocować w dalszej pracy. Tak samo w przypadku innego trenera ligowego, Marka Papszuna, którego znacznie mocniej kreowano przed dwoma laty na selekcjonera. Byłem przeciwny namaszczaniu Papszuna na trenera kadry z jednego powodu odnoszącego się teraz także do Siemieńca – obaj mają za małe doświadczenie! Oczywiście wykazali się sukcesami, wręcz ponad potencjał klubów, w których pracują. Ale w obu przypadkach to był dla nich tylko jeden klub w prowincjonalnej, z punktu widzenia Europy, polskiej lidze.
Muszą przejść przez różne etapy pracy szkoleniowej, przede wszystkim nauczyć się zarządzać kryzysem, co w w przypadku szkoleniowca jest zdolnością wręcz bezcenną. Siemieniec właśnie się z tym zmaga. Życzę mu, by kiedyś otrzymał ofertę z reprezentacji, ale, dla jego własnego dobra, powinien jeszcze trochę poczekać i pracą w kolejnych latach potwierdzić, że na nią w pełni zasługuje.
▬ ▬ ● ▬