2024-01-04
Złotouści 2023, cz. 2
W zakończonym niedawno roku na piłkarskich boiskach sporo działo. Warto z niego zapamiętać nie tylko wspaniałe akcje, ale też niektóre wypowiedzi.
Czekam na moment, w którym polscy reprezentanci zrozumieją, że w piłkę nie wygrywa się wyłącznie umiejętnościami, ale właśnie charakterem, głową, mentalnością. Możesz grać jak Maradona i Messi razem wzięci, ale bez charakteru wygrasz pojedyncze mecze, nic więcej. My go nie mamy, więc nie mamy i rozpoznawalnego stylu. Znaczy się on jest rozpoznawalny; nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać: raz się damy zaskoczyć na początku, raz w końcówce... Brak stabilizacji, którą ja rozumiem tak: możesz przegrać, ale się tej porażki nie musisz wstydzić, bo walczyłeś, zagrałeś najlepiej jak potrafisz.
Mentalności ich uczyć? W tym wieku? Na poziomie reprezentacyjnym? Po co ma sobie psuć renomę; [Fernando Santos] to facet, który pracował do tej pory z Pepe, Ronaldo i innymi zawodnikami mającymi mentalność zwycięzców. Prawdziwymi mężczyznami, którzy chcieli wygrać mecz i nic poza tym ich w tym momencie nie interesowało. Kiedy był selekcjonerem Portugalii, nigdy nie widziałem, by biegał wzdłuż linii, wymachiwał rękami. Czasem tylko podbiegał do niego Ronaldo, a on mu przekazywał, czego chce w tym momencie od drużyny. U nas takich ludzi nie ma i ja nie wiem, skąd ich wziąć. I on pewnie też nie wie.
Ryszard Komornicki, były reprezentant Polski, trener
***
Od początku uważałem, że to [Fernando Santos] zły wybór. Nie byłem zwolennikiem nominacji dla trenera zagranicznego, bo polskie środowisko piłkarskie jest bardzo specyficzne, więc trzeba kogoś, kto ma dobre rozeznanie w nim, jest tutaj na co dzień, obcuje z zawodnikami, z trenerami ligowych drużyn. Powiem krótko, taki trener musi być w temacie.
Cały czas słyszę, że wypowiada się po portugalsku i korzysta z pomocy tłumacza. Jeżeli chciałby dokładnie przekazać zawodnikom swoją myśl, jakieś niuanse, wydaje mi się, że miałby z tym kłopot. Czasami jedno zdanie, nawet jedno słowo, jakiś odcień bywa kluczowy w zrozumieniu większego przesłania. Zawodnik musi dokładnie czuć, czego oczekuje od niego trener. Język piłki, język ciała też mają znaczenie, ale dopiero wtedy, gdy piłkarze grają i wzrokowo kontaktują się z selekcjonerem.
Tomasz Iwan, były reprezentant Polski, następnie dyrektor reprezentacji
***
Gdyby szkoleniowcy występowali na boisku, najbogatsze państwa typu Katar, Arabia Saudyjska, zostawałyby na okrągło mistrzami świata w piłce nożnej. Kupiliby po prostu trenera i sprawa załatwiona. Tu nie pomoże najlepszy selekcjoner, jeśli kadra nie ma zawodników, którzy wykonują to, czego on od nich oczekuje. Taka jest zasada.
A co piłkarz ma do gadania? Niech pan mi wytłumaczy... Zawodnicy wybierają selekcjonera i ustalają taktykę, kto ma grać, bo może z innym nie będą chcieli zagrać? To śmieszne! Oni nie mają nic do gadania! Piłkarz może ogłosić, że rezygnuje z kadry i nie będzie w niej więcej grał – wtedy się wykreśla nazwisko i do widzenia. Ale jeśli tak nie jest, to nie ma innego wyjścia, czyli ma przyjechać na zgrupowanie i być gotowy do gry. I ma wykonywać to, co selekcjoner każe! Nie może być tak, że przyjedzie sobie kadrowicz i powie, że on gra w znanym klubie, to zrobi inaczej…
Mnie najbardziej wkurzało w przeszłości, za czasów poprzednich selekcjonerów, że część zawodników przyjeżdżała dwa dni później na zgrupowanie niż reszta. Bo oni sobie załatwiali wtedy swoje prywatne sprawy – np. reklamy.
Grzegorz Lato, były reprezentant Polski, a następnie prezes PZPN
***
Dziewięć lat byłem prezesem. Wyniki reprezentacji były raz lepsze, raz gorsze, ale wszystko to, co się wokół niej działo, było – w moim przekonaniu – absolutnie perfekcyjne...
Zbigniew Boniek, wiceprezydent UEFA, były prezes PZPN
***
Urodziłem się na wsi, chociaż mój tata był dyrektorem szkoły, a mama nauczycielką. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę, nauczyłem się tam ciężkiej pracy. Mówią, że jestem „diskopolowcem”. Też jestem. To był trudny biznes, w którym osiągnąłem sukces, zarobiłem duże pieniądze. Wiem zresztą, że ci sami ludzie, co się z tego śmieją, później bawią się na weselach do muzyki zespołów z mojej wytwórni. Dalej: mówią, że nie umiem wypowiadać się publicznie. A wie pan jak u mnie na wiosce mówili? "Krowa, która dużo muczy, mało mleka daje". I dlatego wolę skupić się na robocie, a nie na gadaniu. Niech gadają inni. Mnie to nigdy nie wychodziło. Wychodziła mi za to ciężka praca. To dzięki niej mogłem zostać prezesem PZPN. Nie przyszedłem do federacji po pieniądze, bo te zarabiam gdzie indziej. Przyszedłem zrobić coś dobrego dla polskiej piłki. I jestem bez przerwy jeb... Widocznie przeszkadzam pewnym środowiskom. Ale spokojnie, nie takie rzeczy w życiu wytrzymałem. I to też wytrzymam. Chciałbym tylko, żeby moja praca była uczciwie oceniana.
Jak można atakować Roberta Lewandowskiego, na którego plecach ta reprezentacja jest dźwigana od 10 lat? Robert był królem strzelców eliminacji mistrzostw Europy i eliminacji mundialu, jako kapitan pojechaliśmy z nim na cztery wielkie imprezy. I teraz nagle ktoś chce mu zabierać opaskę? Każą mu kończyć grę w kadrze? Naśmiewają się z niego? Bo zagrał kilka słabszych meczów? Ludzie, opamiętajcie się! To nie jest robot, maszynka, którą można nakręcić. Nie zgadzam się na takie ataki. Jeśli kibice chcą, to niech napierd... we mnie. Nawet do końca kadencji. Ale niech zostawią w spokoju reprezentację i Roberta, bo to nasze dobra narodowe. Apeluję o to: drodzy kibice, bądźcie z nimi na dobre i na złe. Pamiętajcie, że razem wygrywamy i razem przegrywamy.
Cezary Kulesza, prezes PZPN
***
Robert [Lewandowski] powinien wystawić zdjęcie z nagrodami, które wywalczył, i przypomnieć, ile zrobił i nadal robi dla kadry. Nie no, o czym my w ogóle mówimy. Oczywiście po porażce w Mołdawii powinien stanąć, pochylić głowę i przeprosić, ale to nasz najlepszy piłkarz, z którym wciąż liczy się każdy na świecie. Jasne, powoli schodzi ze świecznika, ale bardzo powoli. Dziwię się, że ktoś w ogóle porusza temat odebrania mu opaski. To wybitny piłkarz, koniec kropka.
Roman Kosecki, były reprezentant Polski
***
Przede wszystkim jest to bardzo pozytywna osoba. Lubi żartować, co mi bardzo odpowiada. Oczywiście boisko jest równie ważne, a to trener, który stawiał na mnie w reprezentacji. Jest to też trener, który — abstrahując od wszystkich pobocznych spraw — zakwalifikował się na mistrzostwa świata i wyszedł na nich z grupy, więc można powiedzieć, że osiągnął postawione przed nim cele. Miałem więc z nim nie tylko dobry kontakt, ale zgadzały się też wyniki. To jest podstawa.
Grzegorz Krychowiak, po przejściu do saudyjskiego Abha Club, którego trenerem był Czesław Michniewicz
***
Moim celem jest przekonanie zawodników, aby się nie bali. Czasem trzeba podjąć ryzyko, ale ważne jest to, aby się nie bać.
Kazimierz Moskal, trener ŁKS Łódź
***
Zawsze jest coś wyżej. Piłkarski Mount Everest nie istnieje. Zawsze można wygrać jeszcze więcej, chyba że jesteś Guardiolą.
Po zrobieniu rachunku uznałem, że to najlepszy moment, żeby odejść. Myślę, że dla mnie i dla klubu, choć tego dowiemy się dopiero w przyszłości.
Dla mnie drużyna zawsze musiała być dobrze zorganizowana, energiczna, grać wysokim pressingiem i przede wszystkim być intensywna i kompleksowa.
On [Dawid Szwarga] jest bardzo kompetentny, jest świetnie przygotowany do tej roli. I co ważne, ma świetnych ludzi dookoła, bardzo mocny sztab i bardzo dobrą drużynę. Przy okazji klub robi transfery, wzmacnia się, więc jestem dobrej myśli.
Marek Papszun, były trener Rakowa Częstochowa
***
Wrażenia z pobytu w Warszawie są TOP. To wielka stolica, jest mnóstwo zieleni, czyli to, co lubię. Niewiarygodne miejsce pod kątem życia rodzinnego. Do tego niesamowite LTC, piękny stadion, trybuny wypełnione kibicami. Szczerze mówiąc, Legia ma lepsze warunki niż Crvena [zvezda Belgrad].
Tak, moja prawa noga jest lepsza, ale korzystam też z lewej – nie służy tylko do podpierania.
Nie lubię mówić o sobie i własnych zaletach, fani zobaczą je na boisku. Mogę obiecać jedynie ciężką pracę, poświęcenie, profesjonalizm.
Uwielbiam grać wysoko, jeden na jednego. To mój typ futbolu, tak też go postrzegam. Musisz być gotowy. Piłka nie jest już taka, jak 20 lat temu. Ewoluowała.
Jestem jeszcze młody, chcę się wykazać, widzę to tak, że spędzę w Legii 2-3 lata i przejdę do jednej z pięciu najlepszych lig. Jestem w formie, dbam o swoje życie, ciało, więc myślę, że mogę grać do 35-36. roku życia. Mam jeszcze wystarczająco dużo czasu, by przenieść się na Wschód. Bardzo ważną kwestią jest rodzina, z którą nie da się wspólnie pojechać do Arabii Saudyjskiej. Wiecie, jak tam jest, gdy nie mieszkasz w większym mieście. Dzieci i kobiety muszą być jak ninja. Nie podoba mi się to.
Nie jestem wielką gwiazdą, która może zarabiać na Instagramie, nie jest mi to potrzebne.
Radovan Pankov, piłkarz Legii Warszawa
***
Czuję się kochany przez legijnych kibiców. Był to jeden z powodów, dla których zdecydowałem się przedłużyć kontrakt. Dla mnie więcej znaczy bowiem to, by czuć się dobrze w jakimś miejscu, niż zarabiać duże pieniądze.
Będąc w Warszawie nie możesz zachowywać się jak w każdym innym klubie. Tutaj grasz pod dwa razy większą presją, musisz być też dwa razy bardziej odpowiedzialny.
Czasami twierdzą, że jestem arogantem. Mówią, że Josue jest taki czy inny. Ok, to prawda. Jestem arogancki. Tylko że arogancki jestem wówczas, jeśli chcę dla kogoś taki być. Nie jestem tym samym facetem dla każdego. To po prostu moja osobowość. Zwracam światu to, co od niego dostaję.
Jestem pewien, że kibice czy piłkarze innych klubów mnie nienawidzą. Tak samo jest z Legią, kiedy jedzie do innych miast. Obecnie jest tak, że jestem twarzą tej drużyny, więc mówimy o podwójnym nagromadzeniu takich emocji. Czy się tym przejmuję? Proszę… Mam silną osobowość i najważniejsze jest dla mnie wygrywanie w każdych okolicznościach.
Często jest tak, że ludzie nie przychodzą na stadion, by wspierać i oglądać swój zespół. Oni pojawiają się, by obrażać Legię, mnie czy Jędrzejczyka. W porządku, niech tak będzie. Lubię to! Pasuje mi takie rozwiązanie. To w porządku, bo jak ktoś już wydał pieniądze na bilet, to niech cieszy się chwilą, w której może pokrzyczeć czy pogwizdać w moim kierunku. Wręcz dziwnie czuję się na stadionach, na których nikt mnie nie obraża. Piłka nożna to show.
Josué, piłkarz Legii Warszawa
***
W Legii jest wręcz jak w Barcelonie czy Realu Madryt. Piłkarz ma tutaj wszystko, co potrzebne do utrzymania wysokiego poziomu i rozwoju. Jest dobra infrastruktura, a także sztab pracujący na bardzo wysokim poziomie.
Chcę być mistrzem Polski! To cel, który przyświeca mi od pierwszego dnia w stołecznym klubie.
Marc Gual, piłkarz Legii Warszawa, po transferze z Jagiellonii Białystok
***
W pewnym momencie na trybunach zrobiło się trochę dziko. Butelki, a tym bardziej kamienie — taka sytuacja jest po prostu niedopuszczalna. Kibice narazili zdrowie nie tylko nas legionistów, ale również swoich zawodników
Rafał Augustyniak, piłkarz Legii Warszawa, po jej meczu z Ordabasami Szymkent w Lidze Konferencji Europy
***
W życiu czasami różnie się układa. Jak wszystko jest dobrze, to nawet gdy pojawiają się kłopoty, to ci wszystko jedno. Ale jeśli nie idzie, to wiele rzeczy cię dotyka. Teraz w letnim oknie transferowym ludzie lubią się zastanawiać. Jordi to, Jordi tamto, Jordi ma nadal kontuzje etc. Takie zachowania powodują u mnie lekkie obawy i zaniepokojenie. Bardzo tego nie lubię. Wszystko, co zrobisz w mediach społecznościowych, każdy interpretuje na swój sposób, zwykle w złym kierunku. Więc przyszedł pewien moment, w którym powiedziałem: koniec! Skasowałem konto, a ludzie jak chcą mówić nadal, to proszę bardzo, ale ja już tego nie muszę czytać ani się tym przejmować.
Jordi Sanchez, piłkarz Widzewa Łódź
***
Wzywamy do nieużywania wulgaryzmów, mecz transmituje Polsat. Polacy oglądają nas do niedzielnego rosołu. Niech nie przełączają na Karola Strasburgera.
Piotr Wojciechowski, speaker Polonii Warszawa, podczas jej meczu ligowego z Wisłą Kraków
***
Jeśli agent piłkarski jest przy zakupie klubu, to zawsze powinno się zapalić światełko ostrzegawcze.
Spółka, która wchodzi do Polski, chce Wisłę Kraków kupić, później się kręci przy Śląsku Wrocław, a w końcu ląduje w Lechii Gdańsk. To jaki ona ma cel? Tutaj mam duży znak zapytania.
Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, Legia Warszawa mają wielkie zadłużenie i nie wiadomo do końca jak są prowadzone. Wyjątkiem jest tutaj Lech Poznań, który, moim zdaniem, na polskie warunki jest zarządzany wzorowo. A jak patrzy się na zarządzanie w Lechii, czy Śląsku, to brzydko mówiąc, jest to kabaret.
Jan de Zeeuw junior, wykładowca akademicki w Rotterdamie specjalizujący się w marketingu i zarządzaniu w sporcie
***
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeessst!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Michał Świerczewski, właściciel Rakowa Częstochowa, po jego wyjazdowym remisie 1:1 z Karabachem Agdam, gwarantującym awans do fazy grupowej europejskich pucharów
***
Widzieliśmy, że po pierwszym golu piłkarze Rakowa kładli się na murawę. Czy w przyszłym sezonie też chcieliby przyjechać do Baku, żeby odpocząć?
Pytanie azerskiego dziennikarza na konferencji prasowej po wspomnianym meczu
***
Jeżeli da nam to awans, to tak.
Dawid Szwarga, trener Rakowa Częstochowa, w odpowiedzi na powyższe pytanie
***
Nie wiemy, co by się wydarzyło, gdybym to ja nadal był w Rakowie trenerem. Nie wiadomo jaka byłaby wówczas motywacja właściciela i innych ludzi, żeby takich zawodników ściągnąć. Nie ma co żałować czegoś, co mogłoby się w ogóle nie wydarzyć. Dodatkowo nie wiadomo czy przeszlibyśmy dwie pierwsze rundy pod moim dowództwem. Cieszę się, że klub się rozwija i awansował do grupy europejskich pucharów.
Marek Papszun, były trener Rakowa Częstochowa
***
Moje ostatnie miesiące w Częstochowie wyglądały jednak dziwnie. Od dyrektora sportowego (Roberta Grafa – przyp. red.) słyszałem, że będzie cięcie kosztów, wprowadzone zostaną oszczędności i klub nie może zaproponować mi takiego kontraktu, jakiego oczekuję. Ale ani ja, ani mój menedżer Daniel Weber żadnych oczekiwań nie przedstawialiśmy. Do końca czekałem na propozycję, bo Raków był i będzie mi bliski, chciałem kontynuować w nim karierę. Trener Szwarga, z którym miałem dobre relacje, też widział mnie w drużynie. Dopiero Michał Świerczewski, czyli właściciel klubu, powiedział mi wprost, że sprowadzony zostanie nowy stoper i wszystko stało się jasne.
Niektórym ludziom w Rakowie zabrakło szczerości wobec mnie, a myślę, że na nią zasługiwałem. Doczekałem się tego w zasadzie tylko od Michała Świerczewskiego.
Tomas Petrasek, piłkarz koreańskiego Jeonbuk Hyundai Motors, wcześniej Rakowa Częstochowa
***
Cytaty pochodzą z: przegladsportowy.onet.pl, se.pl, legia.net, sport.pl, wp.pl, dziennikbaltycki.pl, sport.tvp.pl, Twitter, interia.pl.
Piastowane funkcje oraz przynależność klubowa wymienionych osób w momencie udzielania wypowiedzi.
▬ ▬ ● ▬