209 092 000

Fot. Trafnie.eu

Przed wtorkowym szlagierem Ligi Mistrzów angielskie media najbardziej interesował piłkarz, który miał niewielką szansę na grę w podstawowym składzie.

Ten mecz, Paris Saint-Germain z Realem Madryt, wznowił po zimowej przerwie rywalizację w najważniejszych klubowych rozgrywkach na świecie. Gdy media w całej Europie z podnieceniem go zapowiadały, koncentrując się na potencjalnych głównych aktorach, w Anglii najwięcej uwagi poświęcano zawodnikowi, który miał niewielką szansę na grę w podstawowym składzie. I rzeczywiście zaczął mecz na ławce rezerwowych.

Chodzi o Walijczyka Garetha Bale’a, zawodnika Realu. W tym sezonie za wiele się nie nagrał, raptem wystąpił w czterech meczach ligowych w Primera Division. W żadnym w pełnym wymiarze, choć w sobotę z Villarrealem i tak najdłużej ze wszystkich, bo aż 74 minuty. Wyjątkowo mizerny dorobek jest związany z kontuzjami.

Gdy w poprzednich sezonach Bale nie grał w Realu, zdarzało się, że głównie z innego powodu. Nie zawsze pokazywał na treningach odpowiednie zaangażowanie, które nie pozostawiałoby trenerowi najmniejszych wątpliwości, że powinien wystąpić w wyjściowym składzie. Specjalnie się tym nie przejmował, z wielką namiętnością oddając się grze w golfa zamiast biegać za piłką.

Dlatego w ubiegłym sezonie oddano go bez specjalnego żalu na wypożyczenie do klubu, z którego wcześniej został kupiony – Tottenhamu Hotspur. Przed nowym wrócił z wypożyczenia. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że kończący się w czerwcu kontrakt nie zostanie przedłużony. Wątpliwości nie było już wcześniej, tak jak woli ze strony Bale’a, by wcześniej go zakończyć lub zmienić klub.

Łatwo zrozumieć dlaczego, gdy pozna się dane dotyczące jego zarobków. Takie znajdują się na stronie salarysport.com i lepiej je czytać na siedząco, by nie przewrócić się z wrażenia. Otóż według wspomnianego portalu Bale zarabia w Realu tygodniowo równowartość 528 000 funtów (dane podawane są w brytyjskiej walucie, 1 £ ~ 5,36 zł)! Jego podstawowe uposażenie wynosi więc rocznie 27 456 000 funtów. I tak jest już niższe, bo w ubiegłym sezonie wynosiło odpowiednio 564 000 i 29 328 000 funtów.

Chyba dużo łatwiej zrozumieć dlaczego Walijczyk nie miał ochoty opuszczać Realu, skoro w kontrakcie zapewniono mu takie przychody. W Madrycie może się czuć prawie jak na wiecznych wakacjach, jedynie z obowiązkiem utrzymywania odpowiedniej kondycji, a czasami też i grą w meczach, jeśli akurat wykaże ku temu ochotę odpowiednim zaangażowaniem na treningach.

Trener Realu Carlo Ancelotti przez meczem z Paris Saint-Germain stwierdził, że Bale zasługuje na to, żeby dokończyć kontrakt w Madrycie na zawartych w nim warunkach. I angielskie media przed szlagierowym meczem w Lidze Mistrzów z Paris Saint-Germain, na bazie wypowiedzi włoskiego trenera, od razu zaczęły się zastanawiać nad przyszłością Bale’a. Czy w przyszłym sezonie, już jako wolny zawodnik, znów wróci do Tottenhamu i zagra dla niego po raz trzeci? Pewnie by się przydał, bo w Londynie na wypożyczeniu spisywał się z pewnością lepiej, niż w Madrycie. Pytanie tylko za jaką tygodniówkę byłby skłonny bronić barw klubu z Londynu?

Może jednak wysokość zarobków nie będzie wcale problemem. Portal salarysport.com wyliczył jeszcze, że od sezonu 2013/14, gdy przeszedł do Realu, do zakończenia kontraktu w bieżącym sezonie, łączne zarobki Walijczyka w tym klubie wyniosą równowartość 209 092 000 (słownie: dwieście dziewięć milionów dziewięćdziesiąt dwa tysiące) funtów!!!

Jeśli dojdzie do wniosku, że na koniec kariery fajnie byłoby pograć dla przyjemności, a nie dla pieniędzy, wtedy jest większa szansa, że Tottenham stać będzie na jego tygodniówkę. Bo Bale’a na pewno stać, by do końca kariery grać dla londyńskiego klubu nawet za darmo.

PS: Paris Saint-Germain wygrał z Realem 1:0. Bale wszedł na boisko w 87. minucie...

▬ ▬ ● ▬