70 tys. funtów za czerwoną kartkę!

Świat już dawno stał się globalną wioską. Zastanawiam się więc dlatego informacja, od której zaczynały się angielskie serwisy, nie zainteresowała nikogo w Polsce?

Włączyłem w niedzielny poranek telewizor. Kanał informacyjny Sky News zamiast pokazać jak Chelsea sensacyjnie przegrała ze Stoke, zaserwował mi filmik nagrany ukrytą kamerą. To był dowód w sprawie opisanej przez brukowiec „The Sun on Sunday”. Od tego, przez kilka następnych godzin, zaczynały się wszystkie wiadomości.

Anglicy przywykli już do „ustawek”, czyli dziennikarskich prowokacji, jak Polacy do informacji o „ustawkach” kibiców. Może jedne i drugie nie pojawiają się zbyt często (na szczęście!), ale jak już się pojawią, zawsze jest z tego dym.

Przed kilkoma laty ten sam schemat zastosowano do zdemaskowania pazernych krykiecistów, którzy też zgodzili się zrobić przekręt podczas meczu w zamian za kasę. Była wtedy afera większa od obecnej. Przy okazji padł bowiem mit, kultywowany przez wieki, o szlachetnej i uczciwej grze dżentelmenów, za jaki uchodził krykiet.

Teraz w sidła wpadli chciwi piłkarze. Sam Sodje, urodzony w Anglii były reprezentant Nigerii, opowiedział jak zainkasował siedemdziesiąt tysięcy funtów za to, że odstawił na boisku szopkę (dwa razy uderzył rywala w to, co mężczyzna ma najcenniejsze), wylatując z boiska. To było w lutym tego roku, gdy jako zawodnik Portsmouth grał z Oldham Athletic w Football League One (trzecia liga).

U bukmacherów obstawia się nie tylko wyniki meczów, także prawdopodobieństwo wystąpienia podobnych incydentów. Niby nic wielkiego, a można na tym zbić wielką kasę. Sodje z wyjątkową bezczelnością przechwalał się „jakie to proste” i oferował pomoc w załatwieniu „na sto procent” podobnych numerów podczas meczów. Wyjawił jeszcze, że jeden z byłych zawodników Premier League przytulił trzydzieści tysięcy funtów, bo w odpowiednim momencie dostał żółtą kartkę w meczu Championship. I przyznał, że pośredniczył w załatwieniu sprawy.     

Także Kolumbijczyk Cristian Montaño, grający w Oldham Athletic, został nagrany przez ukrytą kamerę, gdy przechwalał się w podobnym tonie na temat boiskowych przekrętów.

Sam Sodje i jego brat Stephen zostali już aresztowani pod zarzutem korupcji. Za kratki trafiła jeszcze jedna osoba. Policja nie chciała potwierdzić czy to Montano, czy drugi brat Sodje, Akpo, piłkarz Tranmere Rovers.

Najpierw pytanie – dlaczego wiadomość dnia dotycząca angielskiej piłki nie zainteresowała dosłownie nikogo z polskich mediów? Przecież często pojawiają się w nich tak błahe opowiastki jak rozbicie nowego porsche przez jakiegoś drugorzędnego angielskiego piłkarzyka. Widocznie w kraju, w którym przez lata rzadko który mecz nie był przehandlowany, opisane rewelacje uważane są za igraszki dzieciaków z piłkarskiego przedszkola.

W takim razie pytanie drugie – dlaczego sprawie nadano w Anglii tak wielki rozgłos? Nie jest to bynajmniej pierwszy przykład korupcji w miejscowym futbolu. Wcześniej już notowano jej przypadki, ale w ligach o statusie amatorskim. Teraz jednak sprawa dotyczyła profesjonalnych rozgrywek, czyli meczu Championship, bezpośredniego zaplecza Premier League.

Anglicy wpadli w panikę. Tak jak kiedyś krykiet, tak teraz ich piłkarska liga, którą mogą jeszcze chwalić się na całym świecie, została zagrożona przez zarazę. Tylko naiwni wierzą, że Premier League uda się przed nią uchronić. Tak jak naiwni wierzą, że wygra się z prostytucją czy narkotykami.

Ale walczyć trzeba, żeby przynajmniej zminimalizować niepożądane skutki. Sprawę przejęła National Crime Agency (Narodowa Agencja Kryminalna) zajmująca się zwalczaniem najpoważniejszej przestępczości. Na ile skutecznie? Od tego może zależeć przyszłość jednej z najsilniejszych lig na świecie…

▬ ▬ ● ▬