2018-07-01
РЖД!
To skrót jednej z najpotężniejszych firm w Rosji. Z mojego punktu widzenia zdecydowanie najważniejszej związanej z organizacją mistrzostw świata.
W Rosji odległości są ogromne, co wcale nie znaczy, że najszybszą opcją przemieszczania się pozostaje samolot. Oczywiście nie ma konkurencji, gdy nie trzeba się przesiadać. Ale dostać się z jednego miasta do drugiego często można tylko z przesiadką w Moskwie (cztery lotniska!).
Nie zawsze jest jednak łatwo znaleźć połączenie, by zdążyć na czas, o kosztach nie wspominając. A lecieć kilka tysięcy kilometrów, by dostać się z jednego miasta do drugiego oddalonego na przykład o sześćset, siedemset kilometrów, nie ma większego sensu.
Dlatego Rosjanie przygotowali dla kibiców i dziennikarzy udogodnienie. РЖД (Российские железные дороги – Rossijskije żeleznyje dorogi), czyli miejscowe koleje, uruchomiły specjalne pociąg FIFA. Dzięki nim możliwości dostania się gdzie trzeba na czas wzrosły ogromnie.
Na przykład dzień po meczu Polaków Kolumbią w Kazaniu chciałem zobaczyć w akcji Rosjan grających z Urugwajem w Samarze. Lecieć do Moskwy, by się przesiąść nie było sensu. Do tego ogromne koszty. Bezpośredniego pociągu brak, a z przesiadką bez szans, by zdążyć na czas. Na szczęście był jeszcze pociąg FIFA.
Na czas mistrzostw zostało uruchomionych kilkaset takich pociągów! Mogą z nich korzystać kibice, ale tylko posiadający bilet na dany mecz, i dziennikarze akredytowani na mistrzostwa. Najpierw muszą się zalogować na stronie uruchomionej przez РЖД, założyć swoje konto i za jego pośrednictwem rezerwować miejsca. Wszystko odbywa się bardzo sprawnie. Już po chwili przychodzi potwierdzenie z numerem rezerwacji, a później także bilet w formie pliku PDF. I najważniejsze – PRZEJAZD JEST BEZPŁATNY!
Pociągi FIFA mają po piętnaście wagonów kuszetkowych, po trzydzieści sześć miejsc w każdym. Czyli każdy jest w stanie przewieźć ponad pięciuset kibiców. W tych, którymi podróżowałem, prawie zawsze był komplet.
„Gdyby tylko jeździły trochę szybciej” - narzekał Frederico, kibic z Peru.
Bo tempo jazdy, to średnio czterdzieści, pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Ale za to, mając tak rozdęty czas przejazdu zawsze przyjeżdżają do celu co do minuty!
W pociągu najważniejsze są dwa słowa – „stakan” i „kipiatok”, czyli „szklanka” i „wrzątek”. Gdy od kuszetkowej/kuszetkowego dostanie się to pierwsze, drugi pobiera się już samemu z wielkiego baniaka, gdzie dostępny jest przez całą drogę. Szklanka z solidnym metalowym uchwytem jest niemal kultowym przedmiotem, zakodowanym w świadomości każdego, kto choć raz podróżował pociągami РЖД na dalekich trasach.
A podróże są okazją do poznania mnóstwa osób z całego świata. Kanada, Meksyk, Peru, Japonia – z przedstawicielami tych krajów dotychczas podróżowałem w przedziale. I oczywiście z Rosjanami. Wśród nich między innymi z Igorem Deminem. Jechał ze mną z Wołgogradu do Moskwy. Po trzydziestu sekundach znajomości zaproponował, że gdybym był głodny, wystarczy powiedzieć, bo ma w torbie coś do zjedzenia. Do picia oczywiście też. Jeśli tylko mam ochotę, czeka piwo i herbata.
Przykład serdeczności, z którą ze strony Rosjan można spotkać się na każdym kroku. Szczególnie w pociągu, gdy podróż trwa i trwa, bo odbywa się przecież w największym kraju na świecie.
Z Igorem przegadaliśmy kilka godzin. Nie mógł się nadziwić, że między Polską i Rosją są takie złe stosunki, skoro normalni ludzie potrafią się łatwo dogadać. Polityka, polityka… Zamiast tracić czas na rozmowy o politykach, o których mamy podobne zdanie, znaleźliśmy ciekawsze tematy. Igor, chciał wiedzieć jak żyje się w Polsce, wypytywał o różne drobiazgi. Na przykład, czy zbiera się grzyby, jak u nich?
No i oczywiście rozmawialiśmy o piłce, bo to kibic moskiewskiego Torpedo. Zapytał, jaka jest największa odległość między najdalej oddalonymi miejscami. Odpowiedziałem, że może maksimum z osiemset kilometrów, może więcej. Igor podsumował:
„To szczęśliwi ludzie jesteście, bo najwyżej w kilkanaście godzin dojedziecie. U nas do Władywostoku jechali pociągiem tydzień na mecz”.
Torpedo Igora gra obecnie w drugiej lidze, ale to trzeci poziom rozgrywek. Przez lata klubem rządził jako menedżer Aleksander Tukmanow. Kibice go nienawidzili. On ich też. Choć zabrzmi to niewiarygodnie, specjalnie przenosił mecze Torpedo na stadiony pod Moskwę, żeby oglądało je mniej kibiców! Na trybunach wisiały transparenty - „Hańba Torpedo” z nazwiskiem menedżera.
„Na szczęście go wygnali” – wyjaśnia Igor. I dodaje: „To była dzika radość. Nawet nie wyobrażasz sobie jak kibice się cieszyli”.
Gdy mówię mu, że w Polsce też nie brakuje podobnych „specjalistów” rządzących w klubach, nie może się nadziwić:
„Naprawdę? Myślałem, że tylko w Rosji są tacy...”
Obiecałem Igorowi, że będę śledził wyniki Torpedo. Cel na najbliższy sezon – awans do pierwszej (drugiej) ligi.
▬ ▬ ● ▬