A lista coraz dłuższa

Fot. Trafnie.eu

Polski piłkarz ma problemy w zagranicznym klubie. Nie pierwszy i nie ostatni, więc żadna niespodzianka. Następny właśnie szykuje się do wyjazdu. I problemów?

Reprezentacyjny obrońca Tymoteusz Puchacz przed obecnym sezonem został zawodnikiem niemieckiego klubu 1.FC Union Berlin. To znaczy jest w jego kadrze, bo w Bundeslidze nie udało mu się jeszcze zadebiutować. I może nie udać, przynajmniej w najbliższym czasie. W piątkowy wieczór znów nie było go nawet na ławce rezerwowych w meczu z RB Lipsk. Za to pojawiła się informacja o ewentualnym wypożyczeniu do Tranzonsporu, lidera ligi tureckiej.

Pierwsze skojarzenie w takich przypadkach bywa następujące – wreszcie zacznie regularnie grać, bo przecież liga turecka jest słabsza od niemieckiej. Niby słabsza, ale teza wcale nie musi okazać się trafna. Trabzonspor to jeden z największych klubów tureckich, największy spoza Stambułu. Nikt tam nikomu nie da miejsca w drużynie za darmo. A wywalczenie stałego w wyjściowym składzie może okazać się prawie równie trudne jak w Berlinie.

Coś powinien wiedzieć na ten temat Michał Karbownik, bohater innego odcinka tego samego serialu związanego z zagranicznymi transferami polskich piłkarzy. Gdyby wierzyć słowom agenta piłkarza, chciało go pół Europy. Ostatecznie wylądował w angielskim Brighton and Hove Albion. W Premier League nie zdołał jednak zadebiutować i został wypożyczony do greckiego Olympiakosu Pireus.

Teraz nie gra z powodu kontuzji, ale zanim ją odniósł w tym sezonie za wiele też się nie nagrał. Zaliczył tylko cztery występy w Super League, greckiej ekstraklasie. Po raz ostatni wystąpił (za: livescore.in) w spotkaniu reprezentacji młodzieżowej z San Marino w październiku, by potem w lidze przesiedzieć jeden mecz na ławce rezerwowych, a w dwóch nie zmieścić się w meczowej kadrze.

Czy Puchacz podzieli los Karbownika w Trabzonsporze? Tego nie wiem, jak nie wiem, czy zostanie piłkarzem tureckiego klubu. Ale wiem, że obaj dołączyli do długiej listy polskich piłkarzy, którzy żegnani są przed wyjazdem za granicę jak przyszłe gwiazdy, a potem coraz mniej o nich słychać.

Czy następnym będzie Kacper Kozłowski? Zaledwie 17-letni pomocnik Pogoni Szczecin ma pójść śladem Karbownika, bo podobno chce go Brighton and Hove Albion. Niestety informacje związane z jego potencjalnym transferem nie zostały uzupełnione choćby o jedno zdanie poddające wątpliwość sensowność przeprowadzki już w tak młodym wieku.

Może łatwiej to dostrzec patrząc z pewnego dystansu? Bo Marek Leśniak, były reprezentant Polski i napastnik Pogoni, od lat mieszkający w Niemczech, tak mówi o Kozłowskim (za: sport.tvp.pl):

„Trochę obawiam się o jego dalsze losy. Nie może popełnić błędów poprzedników i zachłysnąć szansą wyjazdu do mocniejszej ligi. Musi dokonać prawidłowego wyboru. Nie może pójść do klubu, w którym usiądzie na ławce, bo taki transfer będzie mijał się z celem. Przestrogą dla Kozłowskiego powinien być przykład Bartosza Kapustki. Gdy menedżer zbyt mocno namiesza chłopakowi w głowie, to dość szybko kończą się marzenia o podbiciu świata”.

A skoro się szybko kończą, więc lista piłkarzy, którzy zaliczyli pusty przebieg w podboju tego świata, będzie niestety jeszcze dłuższa.

▬ ▬ ● ▬