A może dało by się sklonować?

Dwie polskie drużyny rozgrywały w czwartek pierwsze mecze 1/8 finału Ligi Konferencji. Jedna wzbudziła wręcz zachwyty, druga już niekoniecznie.

Zacznę od tej drugiej, czyli Legii Warszawa, która poleciała na mecz do Norwegii. A wyglądał tak:
„Nie minęło nawet pół godziny, gdy Molde prowadziło 3:0! Legia wyglądała dramatycznie, a jej katastrofalne błędy wybitnie pomogły gospodarzom w zdobyciu tak wyraźnego prowadzenia. Nie potrafiła wymienić kilku podań bez straty piłki. Norwegowie spokojnie rozgrywali ją na własnej połowie, by jednym prostopadłym podaniem tworzyć akcje kończące się zdobywaniem goli. A potem była przerwa i…

W drugiej połowie wydawało się, że drużyny zamieniły się koszulkami”.

Mecz wyglądał właśnie tak, ale przed... rokiem. To fragment tekstu, który wręcz idealnie pasuje do tego czwartkowego! W lutym 2024 roku Legia TEŻ grała z Molde w Lidze Konferencji i TEŻ przegrywała po pierwszej katastrofalnej połowie 0:3, by w drugiej TEŻ strzelić dwie bramki i TEŻ ostatecznie przegrać 2:3. Gdy sobie to uświadomiłem, aż ciężko mi było uwierzyć w tak wierną powtórkę wydarzeń po zaledwie dwunastu miesiącach. Może nawet powstanie jakaś naukowa rozprawa na ten temat?

Kibice warszawskiej drużyny, którzy dopingowali ją w Molde, potrafili w dość prosty i bezpośredni sposób zdefiniować boiskowe wydarzenia. Nie zrobił na nich żadnego wrażenia przebieg drugiej połowy, kiedy w końcówce ich piłkarze totalnie zdominowali gospodarzy i mogli nawet wyrównać. Gdy po meczu podeszli pod zajmowaną przez kibiców trybunę, ci zaczęli skandować:

„Legia grać, k… mać!”

Może cel udałoby się osiągnąć, gdyby udało się… sklonować drugiego polskiego pucharowicza? Jagiellonia w tych samych rozgrywkach podejmowała w czwartek w Białymstoku Cercle Brugge. Ale jesienią w ich fazie ligowej TEŻ mierzyła się z Molde, nie dając rywalom żadnych szans i wygrywając pewnie 3:0. To samo można napisać po czwartkowym meczu z drużyną z Belgii. TEŻ wygranym 3:0 i TEŻ po grze, po której na taką wygraną zdecydowanie zasłużyła.

Teoretycznie Cercle to silniejszy od niej rywal, skoro występuje w silniejszej lidze. Ale w piłce teoria nie zawsze ma odwzorowanie w praktyce, dlatego zupełnie nie było tego widać. Jak jesienią z Molde tak teraz z Cercle na grę Jagiellonii, czyli sposób konstruowania akcji i operowania piłką, patrzyło się z prawdziwą przyjemnością. A już ostatnia bramka zdobyta przez Afimico Pululu po strzale przewrotką była prawdziwą ozdobą wieczoru.

Czy Jagiellonia, jak czytam, jest „już jedną nogą w ćwierćfinale”? Mam nadzieję, że w nim będzie, ale ostrożnie podchodzę do wszelkich prognoz, bo w piłce wszystko jest (nie)możliwe. Przed rokiem po pierwszym meczu z Molde wydawało się, że Legia może, czy nawet powinna, odrobić straty. A w rewanżu w Warszawie gładko przegrała 0:3...

▬ ▬ ● ▬