2016-06-01
Alternatywa dla pana prezesa?
Na wp.pl znalazłem tekst pod intrygującym tytułem: „Zbigniew Boniek szefem UEFA? Dzwonią różne federacje”. Z pewnością jest coś na rzeczy.
Wszystko oczywiście za sprawą problemów korupcyjnych jego dawnego kolegi z Juventusu Michela Platiniego. Trybunał Arbitrażowy w Lozannie nie miał dla Francuza litości i tylko nieznacznie skrócił jego karę. Czyli dłużej szefem UEFA już być nie może. Trzeba wybrać nowego. I według wspomnianego portalu Boniek jest jednym z kandydatów. Sam tak o tym mówi:
„Na dzień dzisiejszy nie jest to temat, o którym myślę. W kuluarach ktoś z kimś rozmawia, ktoś do kogoś dzwoni i namawia. Muszę powiedzieć szczerze, że też dostałem kilka telefonów. Są federacje, które pytają, dlaczego nie wystartuję”.
To już drugie źródło, z którego dowiedziałem się o jego potencjalnym kandydowaniu, więc trudno informację nazwać tylko plotką. Wybory nowego prezydenta UEFA odbędą się we wrześniu. Żeby wziąć w nich udział trzeba najpierw oficjalnie się zgłosić. Termin upływa 20 lipca.
W październiku będą inne wybory – prezesa PZPN. Miłościwie panujący jeszcze oficjalnie nie zdecydował czy w nich wystartuje, czy chce się ubiegać o drugą kadencję. Nie ma co ukrywać, że kluczowy wpływ na to będzie miało EURO 2016, a dokładnie wyniki reprezentacji Polski osiągnięte na imprezie.
Gdyby odniosła w niej jakiś sukces, wtedy pan prezes będzie mógł patrzeć na wszystkich z góry. Jeszcze bardziej niż teraz, gdy po kłopotliwych pytaniach potrafił się odciąć, że on przecież nic nie musi.
Gdyby jednak reprezentacja dała plamę, Boniek będzie miał czas do 20 lipca, by się zorientować co go czeka po powrocie do Polski z mistrzostw, nawet jako obywatela Włoch. Zawsze przymiarka do UEFA to jakaś alternatywa. Bo można być pewnym, że w razie niepowodzenia orłów Nawałki we Francji oponenci pana prezesa ruszą do ataku. Muszą, bo termin wyborów szefa PZPN będzie już bardzo blisko. Wiem, że ci, którzy za nim nie przepadają, prowadzą już różne rozmowy. Ale nikt rozsądny nie wychyli się nawet na milimetr przed EURO.
W europejskiej piłce może dojść za chwilę do poważnych zmian. Niedawno pojawiły się przecieki, że najsilniejsi chcą zlikwidować ścieżkę łatwiejszego dostępu do fazy grupowej Ligi Mistrzów dla słabszych drużyn (wśród nich także polskich). Wiele federacji ze wschodniej Europy ma wiele do stracenia. Warto więc zjednoczyć siły, pomyśleć o wspólnym kandydacie i policzyć głosy, które mógłby ewentualnie zdobyć w wyborach. To prawdopodobnie sprowadza się do słów Bońka:
„Muszę powiedzieć szczerze, że też dostałem kilka telefonów”.
Jedna rzecz, teoretycznie zupełnie nie mająca związku z UEFA, dała mi trochę do myślenia. Reprezentacja Polski gra w środę w Gdańsku z Holandią. Na takie mecze przylatuje też delegacja oficjeli. Wieczór przed spotkaniem poświęcony jest na zorganizowaną przez gospodarzy kolację w miłej atmosferze.
Przedstawiciele holenderskiej federacji przylecą jednak dopiero w środę przed meczem. Przypadek? Być może. Trzeba jednak dodać, że w wyborach na szefa UEFA już zapowiedział udział prezes KNVB (holenderskiej federacji) i wiceprezydent UEFA Michael van Praag. Może nie ma ochoty na dłuższe pogaduchy z kimś, kto reprezentuje inną opcję przed ważnymi wyborami? A może w ogóle nie przyleci do Polski? To tylko dywagacje. Ale być może nawet w tej kwestii już zaczęły się jakieś drobne ruchy w piłkarskiej dyplomacji.
A przy okazji jeszcze powracające pytanie, którego nikt panu prezesowi nie zadaje, albo nie chce zadać. Czy przymierzając się do szefowania UEFA ma zamiar zrezygnować z bukmacherki? Bez tego nikt go do Nyonu nie wpuści.
▬ ▬ ● ▬