Argentyna rządzi. Na razie...

Fot. Trafnie.eu

W tytule nie ma pomyłki. Oglądałem trzy piątkowe mecze, jednak zanim ruszę do innych miasta, patrzę na mistrzostwa z perspektywy Moskwy.

A tu atmosfera coraz bardziej gorąca w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jest głośno, zabawnie i kolorowo. W piątek w centrum miasta były już tłumy kibiców. Naprawdę trudno się było gdziekolwiek dopchać. Tym bardziej, że zamknięto Plac Czerwony, na którym odbywał się ze dwa dni wcześniej uroczysty koncert i dopiero rozbierane i usuwane są prowizoryczne trybuny. 

Za to na najpopularniejszych deptakach Moskwy, czyli ulicy Nikolskiej albo Arbacie, przetacza się już towarzystwo w koszulkach reprezentacji, które za chwilę zagrają w mistrzostwach. Dlatego nie trzeba nikogo pytać skąd jest, bo to widać gołym okiem. Dodatkowo kibiców od innych przechodniów łatwo odróżnić. Na szyi wisi im przeważnie akredytacja na mistrzostwa.

Odnoszę wrażenie, że w większości na przyjazd do Rosji mogli sobie pozwolić tak zwani (moja własna definicja) niedzielni kibice. Czyli na mecze ligowe raczej nie chodzą, ale za reprezentacją nawet na drugi koniec świata chętnie pojadą, jak jeździ się na wycieczki, bo akurat na tej będą jeszcze wyjątkowe piłkarskie atrakcje.

Wielu przybyszów, szczególnie z Ameryki Południowej (Argentyńczycy, Peruwiańczycy), przyjechało do Rosji całymi rodzinami, często z malutkimi dziećmi! Wszyscy robią sobie wszędzie okolicznościowe zdjęcia, więc jest spore prawdopodobieństwo, że przez przypadek znajdę się gdzieś w tle na jakieś fotce.

W Rosji jest też mnóstwo Chińczyków, choć ich reprezentacja w mistrzostwach nie zagra. Stanowią jedną z najliczniejszych grup z kibicowskimi akredytacjami. Z reguły defilują w zorganizowanych grupach z oprowadzającym ich po urokach Moskwy przewodnikiem.
Jednak ktoś na tym tle zdecydowanie się wyróżnia. To przybysze z Argentyny, którzy już stali się dla Rosjan prawdziwą atrakcją. Są wśród nich prawdziwi kibice, czyli tacy, którzy na co dzień dopingują jakiś klub, co łatwo zauważyć oglądając ich flagi.

Na ulicy Nikolskiej zorganizowali spontaniczny występ. Czyli prezentację flag połączoną z koncertem i występami tanecznymi. Zrobili taki „młyn”, że kilka ekip telewizyjnych mogło wysłać do swoich krajów całkiem ciekawy materiał.

Szczególnym wzięciem cieszył się transparent z Leo Messim przedstawionym jako... Jezus Chrystus. Autorzy owego działa nie mogli się opędzić od chętnych paragnozjach sobie zrobić z nim zdjęcie, co sprawiało im bez wątpienia sporą frajdę.

Na razie w Moskwie naszych nie widać. Spotkałem tylko jednego rodaka stającego do wspólnego zdjęcia z kibicką z Peru. Biorąc pod uwagę jej urodę, chętnie bym się z nim zamienił.

Napisałem na początku, że NA RAZIE w rosyjskiej stolicy rządzą Argentyńczycy, ale myślę, że z każdym dniem do wtorkowego meczu z Senegalem, to się będzie zmieniać. I wiem kto może od nich przejąć inicjatywę…

▬ ▬ ● ▬

Galeria