2025-12-02
Będzie druga „czarna lista”?
Jednym z klubów przeżywa podobno prawdziwe trzęsienie ziemi. Zastanawiam się, bo tyle tych trzęsień tam było, czy w ogóle ma się jeszcze co (kto) trząść?
Chodzi o Wieczystą Kraków, występującą w drugiej lidze zwanej pierwszą. Trzeba koniecznie dodać, że występującą w niej po raz pierwszy. Podejrzewam, że w przypadku każdego innego zespołu miejsce w górnej części tabeli, tuż pod strefą barażową, byłoby powodem do dumy. Tak jak celem byłoby, najprawdopodobniej, spokojne utrzymanie w lidze dla nowicjusza na tym poziomie rozgrywek.
Ale Wieczysta to klub wyjątkowy. Od kilku lat buduje swoją potęgę za pieniądze milionera z branży aptekarskiej Wojciecha Kwietnia. Jej wyjątkowość polega na tym, że ma wyłącznie wygrywać, by co roku awansować. Teraz pozostał jej już tylko jeden awans do Ekstraklasy. Tylko czy aż, dopiero się okaże.
Wyjątkowość Wieczystej polega też na tym, że jako „dzielnicowy”, że tak go nazwę, klub w Krakowie, ma skromne grono kibiców z najbliższej okolicy stadionu położonego w pobliżu osiedla o takiej samej nazwie. Ale tego stadionu użytkować nie może, przynajmniej na mecze ligowe, bowiem nie spełnia on wymogów licencyjnych na tym poziomie rozgrywek, w których drużyna w tym sezonie uczestniczy.
Jej wyjątkowość polega więc też na tym, że wszystkie mecze „u siebie” musi grać na jesieni gościnnie w Sosnowcu, przy jeszcze skromniejszej grupce kibiców, niż wcześniej zasiadających na obiekcie przy ulicy Kazimierza Chałupnika w Krakowie. Dlatego atmosfera na nich bywa, eufemistycznie rzecz ujmując, lekko-pół-średnia.
Ale to nie przeszkadza w żaden sposób właścicielowi dążyć do upragnionego celu, jakim ma być gra w Ekstraklasie. A może i mistrzostwo Polski? Kto wie… W każdym razie cele są na tyle ambitne, że ciężko znaleźć odpowiednich wykonawców. Szczególnie na trenerskiej ławce. Dlatego w tym sezonie usiadł na niej, nie licząc tych tymczasowych, już trzeci szkoleniowiec, Kazimierz Moskal. Jeden z jego poprzedników, Przemysław Cecherz, pokusił się po zwolnieniu o szczerą wypowiedź, w której nazwał Wieczystą „trudnym klubem”, co mi się bardzo, nie ukrywam, spodobało.
I w tym „trudnym klubie” zapowiedziano właśnie kolejne trzęsienie ziemi. Skoro szatnię już przewietrzano pod kątem doboru trenerów, teraz przyszła pora na zawodników (za: goal.pl):
„Z naszych informacji wynika, że klub będzie chciał się pożegnać z pięcioma piłkarzami. Na „czarnej liście” Wieczystej mają być Michał Koj (32 lata), Daniel Sandoval (27 l.), Jakub Pesek (32 l.), Michał Feliks (26 l.) i Chuma (32 l.). Poza nikłą rolą w drużynie łączy ich jeszcze coś innego – wszystkim kontrakty kończą się już latem.
Cała piątka zagrała w niedawnym meczu Pucharu Polski między Wieczystą II a Wisłą Kraków II. Jak jednak słyszymy, ich szansa powrotu do pierwszej drużyny jest praktycznie zerowa. Dowodem na to niedzielny mecz między Wieczystą a Śląskiem Wrocław. Żaden z nich nie znalazł się choćby na ławce rezerwowych”.
Ale, jak edukował mnie kiedyś jeden redaktor – skro zwalniają, będą zatrudniać! Sławomir Peszko, wiceprezes klubu, odgraża się jednak, że byle kogo zatrudniać nie będzie. I po powrocie z Chorwacji zdobył się na taki wywód (za: meczyki.pl):
„Ledwo wysiadłem z samolotu, a tu już pięć ofert. Drodzy agenci, przestańcie wysyłać mi ten szrot, piłkarzy piątego sortu, których nikt nie chce, ale może Wieczysta się nabierze. Nie, k***a, nie nabierze się. Skończyło się”.
A skoro „skończyło się”, może warto zrobić w krakowskim klubie rachunek sumienia i opublikować drugą „czarną listę” tych, którzy zdołali go już wydoić ile się tylko dało?
▬ ▬ ● ▬







