Bieda system

Fot. Trafnie.eu

Letnie okno transferowe cały czas szeroko otwarte. Na rodzimym rynku jak co roku daje się zaobserwować dwie charakterystyczne tendencje.

Pierwsza związana jest z pozyskaniem grajków mających stanowić realne wzmocnienie dla nowych klubów. Świadomie używam określenia „pozyskanie”, ponieważ z prawdziwymi transferami nie mają za wiele wspólnego. A nie mają dlatego, że za te trzeba słono płacić. 

Choć polska piłka ma (teoretycznie) coraz więcej pieniędzy i rośnie w siłę, o czym informują regularnie kolejne komunikaty rządzącej nią spółki Ekstraklasy S.A., niestety siła nabywcza rodzimych klubów nawet nie drgnie. Ciągle ten sam poziom zbliżony do zera. Czyli piłkarzy się pozyskuje. Czyli bierze się głównie takich, za których nie trzeba nic płacić.

A gdy się już pozyska, okazuje się, na razie w teorii, że za chwilę zadziwią polskich kibiców. Dlaczego już nie zadziwiają? Bo niestety nie nadają się jeszcze do gry. Uwaga dotyczy choćby dwóch zawodników, o których informacje pojawiają się od kilku dni.

Pierwszy to chorwacki defensywny pomocnik lub środkowy obrońca Diego Živulić. Podobno czeka na niego z niecierpliwością trener Śląska Wrocław Vitezslav Lavička, ale ten nie jest jeszcze przygotowany do gry. A nie jest ze względu na perturbacje typowe w karierze zawodników do wzięcia za darmo.

Z cypryjskim Pafos rozwiązał kontrakt z winy klubu, więc nie miał z kim trenować dopóki nie podpisał kontaktu ze Śląskiem. Na najbliższy mecz z Lechem do Poznania jeszcze nie pojedzie. A na jaki pojedzie, kiedy i w jakiej formie?

Pytanie aktualne także w przypadku Ivana Obradovicia. Niezwykle doświadczony serbski lewy obrońca, były gracz Anderlechtu Bruksela, ma być potencjalnie jeszcze większym wzmocnieniem Legii Warszawa. Potencjalnie, bo na razie intensywnie nadrabia zaległości treningowe. Na pewno nie nadrobi na czwartkowy mecz w Lidze Europejskiej z Atromitosem Ateny, choć to przecież walka o życie dla klubu potrzebującego pieniędzy za udział w fazie grupowej rozgrywek bardziej niż tlenu.

Czy przeciwko Grekom zagra chorwacki napastnik Sandro Kulenović? Są spore wątpliwości, ponieważ wpłynęła dla niego oferta od angielskiego drugoligowca Barnsley. I czytam, że wszystko właściwie przesądzone, trzy miliony euro (chyba ich równowartość przeliczana z funtów) według spekulacji mediów, pytanie tylko kiedy odejdzie.

To niestety druga charakterystyczna tendencja, która regularnie powtarza się właściwie co roku. Z jednej strony kluby deklarują wielkie ambicje i walkę o fazę grupową europejskich rozgrywek. A jednocześnie tuż przed najważniejszymi meczami o tym decydującymi pozbywają się swoich zawodników. To samo było przecież przed tygodniem z Joelem Valencią. Piast sprzedał go tuż przed meczem pucharowym z łotewską Rigą, który zakończył się dla niego katastrofą.

W tym kompletnie brakuje logiki. A może nie brakuje, tylko jest podszyta obłudą. Te wszystkie deklaracje są ponad miarę. W teorii puszenie się europejskimi ambicjami, a w praktyce obowiązuje przede wszystkim „bieda system” - bierzemy za darmo i sprzedajemy kogo się tylko da, czego wymiernym efektem są letnie wyniki polskich drużyn w europejskich pucharach.

▬ ▬ ● ▬