Brakujący rozdział biografii Londynu

Drugi dzień z rzędu pisać o tym jak kibice jednego klubu leją się między sobą? Niestety, takie czasy. Dziś w wersji angielskiej.

Ale za to z mocno poszerzonym tłem. Właśnie kończę czytać książkę „Londyn. Biografia”. Opasłe tomisko, prawie osiemset stron. Autor Peter Ackroyd przekopał dzieje miasta wzdłuż i wszerz. Dzięki temu wiem o Londynie już prawie wszystko. O jego ulicach, dzielnicach, mieszkańcach, duchu, mgle, smogu, biedakach, żebrakach, prostytutkach… Nie wiem tylko dlaczego nie ma słowa o sporcie. Przynajmniej kilku sportach (futbol, krykiet, rugby, polo, tenis), dla których to absolutnie wyjątkowe miejsce. Ackroyd poświęca jeden rozdział hazardowi, wymieniając o co londyńczycy od wieków uwielbiają się zakładać. Nie rozumiem jak choćby w tym kontekście mogło zabraknąć meczów w co najmniej kilku dyscyplinach. Ale pewnie za dużo żądam, skoro recenzje dotyczące książki wyłącznie entuzjastyczne…

Autor dość wnikliwie przedstawił ciemne strony miasta, obszary nędzy i bezprawia. Gdybym nie był kilkakrotnie w Londynie, pewnie po lekturze książki mocno bym się zastanawiał, czy warto jechać. Na sporej liście dzielnic, które cieszyły się przez wieki wątpliwą sławą, znalazły się portowa Isle of Dogs i Bermondsey. W tej pierwszej w 1885 roku został założony klub piłkarski – Millwall FC. A jego nowy stadion The New Den od dwudziestu lat znajduje się w tej drugiej.   

Ackroyd bardzo wnikliwie udowadnia jak poszczególne części Londynu zachowują ciągłość swych dziejów. Ciekawy przykład do brakującego rozdziału jego książki mogłyby stanowić sobotnie wydarzenia z półfinału Pucharu Anglii. Kibice Millwall tylko do pewnego momentu interesowali się przebiegiem meczu z Wigan. Gdy okazało się, że do finału nie awansują, zaczęli się lać między sobą. A gdy to nie wystarczyło, także z policją. Dziesięć osób już aresztowano. Na pewno będą kolejne zatrzymania. Cała Anglia w szoku. Co prawda kibice Millwall zapracowali przez lata na najgorszą możliwą opinię, ale takich scen (zakrwawione twarze na trybunach) jeszcze nigdy nie oglądano na nowym stadionie Wembley. 

Ta historia idealnie dopełnia teorię ciągłości Ackroyda. Najwięksi piłkarscy chuligani w Londynie wywodzą się z dzielnic, które już w ubiegłych wiekach cieszyły się złą reputacją!

Ale to jeszcze nie koniec. W środę pogrzeb byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. „Żelazna Dama” nawet po śmierci wzbudza emocje. Na Trafalgar Square trwa protest tych, którzy dobrego słowa o niej nie powiedzą. Nie zabrakło na nim także kibiców Millwall. Następnego dnia po awanturze na Wembley próbowali i tam narozrabiać, ale ze znacznie mniejszym powodzeniem. To właśnie Thatcher rozpoczęła skuteczną walkę ze stadionowymi chuliganami. No, prawie skuteczną jak pokazują ostatnie wypadki.

Jedno nie ulega wątpliwości. Londyn to fascynujące miasto, w którym zawsze coś się dzieje. Nie tylko na piłkarskich stadionach.

                       ▬ ▬ ● ▬