Brazylia tańczy

Fot. Trafnie.eu

Oglądaczem wczoraj mecz reprezentacji Brazylii w szczególnym miejscu. Emocji niestety za wiele nie było. Prawdziwe emocje zaczęły się dopiero gdy skończył się mecz.

Copacabana to jeden z symboli Rio de Janeiro. FIFA postanowiła właśnie tu zlokalizować Fan Fest. Podobne były w centrach polskich miast podczas EURO 2012. Podobne są od lat na każdej wielkiej piłkarskiej imprezie. Wielki telebim, albo telebimy, na których można oglądać mecze, a obok stoiska z jakimś prostym jedzeniem i coś do picia. Z reguły w lekko wygórowanej cenie. Ale przynajmniej za wstęp na festyn nic nie trzeba płacić. Kto nie dostał biletu na mecz, tu może poczuć jego atmosferę w tłumie kibiców.

Fan Fest w Rio jest szczególny, jak szczególne je miejsce jego lokalizacji. Copacabana ma w sobie ten blichtr. Miałki piasek wzdłuż morza, a za nim promenada z wieżowcami. I jeszcze ludzie, którzy chcą się pokazać na swoistym wybiegu, prezentując swoje wdzięki.

Na czas mistrzostw sławnej plaży przybyła dodatkowa atrakcja. Fan Fest odwiedza codziennie około dwudziestu tysięcy kibiców. Wczoraj było kilka razy więcej. Pojechałem tam, by obejrzeć mecz Brazylijczyków z Meksykiem rozgrywany w Fortalezie. Jechałem z Maracany przez pustawe Rio. Wszyscy siedzieli albo przed telewizorami, albo już byli na Copacabanie i w jej okolicach.

Atmosfera raczej mnie nie zachwyciła. Trochę ekspresyjnych ruchów w gorących momentach, ale prawie żadnego dopingu w tym bezbramkowym meczu. Czyli bez wielkich emocji do jakich się przyzwyczaiłem. Emocje dopiero się miały zacząć...

Gdy skończyła się transmisja z Fortalezy na wielką scenę pod telebimem wyszedł Dudu Nobre, gwiazdor miejscowej muzyki z kilkoma tancerkami samby. No i się zaczęło. Z każdym utworem tłum coraz bardziej poddawał się rytmom. Nie dziwię się, bo ja poddawałem się w tym samym stopniu urokowi tancerek. Nie wiem jak można zrobić krok w szpilkach, do tego na wielkich koturnach, w jakich paradowały. A one jeszcze w tym tańczyły. Tańczyły i to jak!

Gdy Dudu Nobre trochę pośpiewał, zaczął wypytywać kto jest kibicem czterech najsłynniejszych klubów Rio. W ten sposób kupił już wszystkich. Mialem namiastkę tego jak bawi się Brazylia podczas karnawału. A bawić potrafi się fantastycznie.

Tu nikt nie zwraca uwagi „co ludzie powiedzą”. Tańczą wszyscy bez względu na wiek i nadwagę. Pierwsza koło mnie zaczęła pląsać młoda dama o wadze, lekko licząc, co najmniej plus dwadzieścia. Razem z nią para w wieku mocniej niż średnim. W Polsce pewnie skrzyżowały by się na nich dziwne spojrzenia. W Brazylii stanowili tylko zachętę dla innych, by iść ich śladem.

Wystarczyło spojrzeć na płynność ruchów kogokolwiek, by się upewnić, że Brazylijczycy mają rytm we krwi. Rosną z sambą, w szaleństwie karnawału. Wystarczy kilka dźwięków, by głowa wprawiła w rytm całe ciało. To trzeba w sobie mieć. Oni mają!

Samba uzależnia, nie można pozostać obojętnym. Sam się o tym przekonałem. Biodra zaczęły pracować, nawet nie wiem kiedy. Kibice różnych reprezentacji wokół mnie zachowywali się tak samo.

Pomyślałem, że zatańczyć sambę na Copacabanie, to jak obejrzeć mecz na Maracanie. Mam to szczęście – zaliczyłem jedno i drugie...

▬ ▬ ● ▬

Galeria