Brutalny kapitalizm

Fot. Trafnie.eu

Mimo zwycięstwa 4:0 w inauguracyjnym meczu Premier League nad Chelsea, nasilają się protesty kibiców Manchesteru United związane z właścicielami klubu.

Doskonale rozumiem intencje protestujących kibiców domagających się odejścia znienawidzonej rodziny Glazerów. Nie rozumiem tylko naiwności z jaką starają się wierzyć w skuteczność swych działań. Bo ta, mimo sympatii dla nich, wydaje się zerowa. I raczej taką pozostanie.

Oto zagadka. Poniżej dwa fragmenty pochodzące z tej samej strony internetowej sympatyzującej z Manchesterem United. Pierwszy (za: devilpage.pl):

„Około 1000 (!) fanów dzięki informacjom z Internetu i telefonów komórkowych, zebrali się w jednym miejscu aby rozpocząć demonstrację.

Kibice Czerwonych Diabłów nie oszczędzali swoich gardeł i śpiewali przeróżne pieśni o amerykańskim bogaczu. Z ust fanów United padło mnóstwo nieprzyjemnych słów pod adresem Glazera.

Policja zatrzymała również kilku żywiołowych demonstrantów”.

I drugi:

„Upadek na boisku jest pogarszany przez to, co dzieje się poza nim. Od 2005 roku z klubu wyciągnięto ponad miliard funtów. Fani są przekonani, że ta suma powinna zostać zainwestowana we wzmocnienia zarówno na murawie, jak i poza nią. Pieniądze nie powinny iść na obsługę długu. Długu, który zaciągnęliście w naszym imieniu. Dług ten jest nieporównywalny do jakiegokolwiek innego klubu na świecie.

Wobec tego, nie czujemy się już jak klub piłkarski, ale jak instytucja biznesowa. Kiedy my mówimy „kibice”, wy mówicie „klienci”. Kiedy my chcemy sukcesów, wy chcecie sponsorów. Kiedy my nazywamy brak trofeów porażką, wy to akceptujecie. (…) Tylko 44 miliony funtów z oryginalnego długu zostało spłaconych od momentu obciążenia klubu. W tym tempie wyzwolenie się z zadłużenia zajmie Manchesterowi United 158 lat. Jakie są wasze plany odnośnie spłaty długu i realistycznych ram czasowych?”

Pytanie – kiedy został opublikowany pierwszy fragment, a kiedy drugi? Pierwszy w 2005 roku jeszcze przed zakupem klubu przez rodzinę Glazerów, drugi przed kilkunastoma dniami. Skoro dotyczą tego samego tematu łatwo zauważyć, że praktycznie nic się w nim nie zmieniło przez czternaście lat! No, może poza wypompowaniem z klubu gigantycznej, dla przeciętnego kibica, kwoty. A to dowód, że protesty absolutnie nic nie dają.

Drugi fragment jest listem otwartym kibiców adresowanym do znienawidzonej rodziny właścicieli. Jego twórcy chyba nie do końca zdają sobie sprawę, że zawarli w nim wyczerpujące odpowiedzi na dręczące ich pytania. Bo skoro od 2005 roku „z klubu wyciągnięto ponad miliard funtów” jakiś sens, z biznesowego punktu widzenia, ma spłacanie jego „oryginalnego długu”? Przecież sami zauważają, niestety słusznie, że „nie czujemy się już jak klub piłkarski, ale jak instytucja biznesowa”. Bo taką w istocie są.

Naiwność kibiców, którzy oddaliby serce dla ukochanego klubu, polega na tym, że oczekują od wszystkich takiego samego podejścia. Niestety piłka nożna, przynajmniej w niektórych krajach, to już gigantyczny biznes. Dowodzi tego najlepiej fakt, że zainteresowali się nim biznesmeni ze Stanów Zjednoczonych, czyli kraju, w którym zarabianie pieniędzy jest największą cnotą. No i zarabiają. I mają głęboko gdzieś wszelkie wątpliwości na swój temat, dopóki kasa się zgadza. A na razie raczej się zgadza.

W związku ze startem nowego sezonu Premier League naczytałem się jaki to jest fantastyczny produkt marketingowy. Niestety ma też wady. Przyciąga jak magnez nie tylko pasjonatów futbolu, ale też bezwzględnych biznesmenów, którzy zwąchali możliwość zarobienia całkiem sporych pieniędzy.

Wiedzą już o tym kibice Manchesteru United. Przekonują się kolejny rok jak na „fantastycznym produkcie” potrafi zarabiać pewna rodzina ze Stanów Zjednoczonych. Kosztem ich podrażnionych ambicji. Ale podrażnionych ambicji na pieniądze Glazerowie na pewno nie mają zamiaru przeliczać.

▬ ▬ ● ▬