Brutalny kapitalizm czy efektywny marketing?

Znajomy udzielił mi niedawno lekcji na temat marketingu efektywnościowego. Nie myślałem, że tak szybko będę miał okazję sprawdzić swą wiedzę w praktyce.

Od dwóch dni sprzedawany jest z Lechii do Juventusu Paweł Stolarski. Na razie w mediach. Ale podobno Włosi mają lada dzień złożyć oficjalną ofertę. Będę czekał na informację z niecierpliwością. Gdyby okazała się prawdziwa, a w polskiej piłce niczego wykluczyć się nie da, stanowiłaby kolejny dowód na to, że najlepiej w niej radzą sobie agenci.

O umiejętnościach Stolarskiego nie mam wyrobionego zdania, bo za mało widziałem go w akcji. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że za wiele okazji ku temu nie było. Jego ligowy dorobek jest raczej skromny.

O potencjalny transfer do jednego z najsłynniejszych klubów włoskich zapytałem znajomego dziennikarza z Turynu. Przyznał, że Juventus rzeczywiście oglądał osiemnastoletniego obrońcę podczas meczów eliminacyjnych mistrzostw Europy do lat 17 i później ligowych Wisły Kraków. Jednak nie widzi szans dla Stolarskiego na grę w Juve. Może w drużynie młodzieżowej zwanej Primavera, którą prowadzi były mistrz świata z 2006 roku Fabio Grosso, a jest w niej wielu obcokrajowców.

Moim zdaniem Stolarski mógłby mieć problemy z regularną grą nawet w Primaverze. Duża liczba obcokrajowców świadczy, że skauci ściągają do niej młode talenty z wielu krajów za małe pieniądze. Ryzyko więc niewielkie. Do pierwszego składu seniorów mają szansę przebić się najwyżej wybitnie utalentowani. A reszta? Do odstrzału. Jakiś klub zawsze sobie znajdą na dalszą część kariery i będą się mogli najwyżej pochwalić Juventusem w CV. Brutalny piłkarski kapitalizm. Czy taki los czeka także Stolarskiego?

Normalne transfery przeprowadza się tak, że najpierw składa się ofertę, później pertraktuje, a na końcu płaci za piłkarza, oczywiście jeśli jest wart żądanych pieniędzy, informując oficjalnie o dokonanej transakcji.

Gdy wszystko odbywa się w odwrotnej kolejności, ktoś musi mieć w tym interes. W przypadku Stolarskiego pierwszy cel już został osiągnięty. O piłkarzu, dla którego brakuje na razie miejsca w podstawowym składzie Lechii mówi się znacznie więcej, niż o tych grających regularnie. Efekt marketingowy godny pochwały.

Nowy trener Lechii Ricardo Moniz udzielił w zeszłym tygodniu wywiadu „Dziennikowi Bałtyckiemu”. Powiedział w nim:

Piłkarzy psują ich agenci, którzy klepią po ramieniu i mówią: jesteś dobry”.

Trudno się z Holendrem nie zgodzić. Ale trudno też być naiwnym, by wierzyć, że jedno zdanie opublikowane w gazecie zmieni czyjąś mentalność. Nie tylko Mariusza Piekarskiego reprezentującego interesy Stolarskiego. Może szum wokół transferu, którego jeszcze nie było, jest sygnałem wysłanym w rewanżu przez agenta do trenera – ty go nie widzisz w składzie, a interesuje się nim sam Juventus?

W polskiej piłce niczego wykluczyć się nie da. Wyników od lat brak, ale nikomu nie pozwoli się nudzić. Szkoda, że głównie poza boiskiem.

▬ ▬ ● ▬