Chłopaki się cenią!

Fot. trafnie.eu

To może być bardzo gorąca jesień dla polskiej reprezentacji. Właściwie już się zaczęła. Niestety nie z powodu boiskowych popisów naszych orłów. 

Dwie największe gwiazdy, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, nie chcą wystąpić w klipie reklamowym sponsora reprezentacji, firmy Orange. To znaczy chcą, ale za dodatkową opłatą. Jak wiadomo dwaj panowie występujący w jednym klubie za sobą nie przepadają. Ale w tej sprawie są wyjątkowo zgodni.

Nawet boję się podać przewidywany przez media scenariusz wydarzeń. Jeśli do bojkotu dojdzie, piłkarze Borussii Dortmund mogą wylecieć z kadry, a PZPN zapłaci odszkodowanie w wysokości miliona złotych. Potem jeszcze związek ma się upomnieć o te pieniądze u swoich gwiazd. Czyli będzie się działo? Będzie na pewno, bo sprawa jest rozwojowa, ciekawe tylko jak dynamicznie się rozwinie. W podobnej już kiedyś sądził się z PZPN Maciej Żurawski. Sąd przyznał rację związkowi, który zgodnie z jego postanowieniem miał prawo wykorzystać wizerunek zawodnika jako reprezentanta Polski do swoich celów komercyjnych. Czy teraz PZPN poda do sądu największe gwiazdy? Byłby ciekawy precedens…

Z całego zamieszania powinni się najbardziej ucieszyć ci, którzy sadzali Lewandowskiego i Błaszczykowskiego na ławkę, twierdząc, że więcej z nimi problemów, niż pożytku w reprezentacji. Jeśli PZPN rzeczywiście pokaże obu drzwi, przekonamy się czy naprawdę są tak mało warci i ile naprawdę warci są ich następcy.

Nie sądzę, żeby ewentualne groźby ze strony związku (domaganie się pokrycia ewentualnej kary) spowodowały wzrost ciśnienia u obu zawodników i wpłynęły na zmianę ich decyzji. Biorąc pod uwagę dochody i potencjał reklamowy na rynku, z głodu nie umrą na pewno. Lewandowski był liderem opublikowanego w lipcu corocznego rankingu „Forbes Polska” najcenniejszych dla reklamodawców polskich gwiazd. Jego wartość oszacowano na 1,057 miliona złotych. Błaszczykowskiego, szóstego na liście, wyceniono na 735 tysięcy.

Jestem pewny, czy ktoś zapłaci karę, czy jej uniknie, że w tej sprawie będą sami przegrani. Piłkarzom, bez względu na ich racje, przy pierwszym przegranym meczu kibice to przypomną. A po co teraz sponsorowi reprezentacji reklamówka z olewającymi go gwiazdami? Byłaby raczej antyreklamą.

I jeszcze został wyznaczony ochotnik, który musi się wszystkim zająć – prezes PZPN Zbigniew Boniek. Prawdziwy weteran w tej kwestii. W 2002 roku, jako wiceprezes związku, boksował się z piłkarzami podczas mistrzostw świata w Korei o reklamy Coca-Coli, co pikantnie opisał w swojej biografii Jerzy Dudek:

„Przed meczem z Portugalią sprawa stanęła na ostrzu noża. Boniek zarządził odprawę. Mówił bardzo konkretnie:

- Oto zezwolenie dla Coca-Coli na wykorzystywanie waszych indywidualnych wizerunków. Jeżeli do godziny ósmej nie podpiszecie tego, możecie się spakować i jutro wypierdolę wszystkich do domu. Mistrzostwa dla was się skończą”.

Jedenaście lat minęło, a problemy ciągle takie same.

▬ ▬ ● ▬