Chłopaki się starają

Fot. trafnie.eu

W ostatniej kolejce Ekstraklasy padło 30 bramek. To rekord tego sezonu. Nie tylko dlatego piłkarze, którzy go ustanowili, zasłużyli na pochwały.

Ale przed pochwałami najpierw refleksje na, z pozoru tylko, inny temat. W ubiegłym tygodniu szukałem w telewizorze jakiegoś programu. Przerzuciłem ze trzy kanały i przez przypadek trafiłem na odcinek pewnego serialu. Tego typu produkcji z definicji nie oglądam. Tak już mam i nic nie wskazuje na to, by się zmieniło. Kilkadziesiąt sekund przypadkowego spotkania z kolejną częścią jakiegoś tasiemca tylko mnie upewniło, że postępuję słusznie. Jakiś koleś, znałem jego buźkę z pewnej reklamy, rozmawiał z jakąś panią – na taką scenę trafiłem. Wystarczyło by powiedzieli po jednym zdaniu. Można by na wspomnianej scenie uczyć adeptów aktorstwa jak grać nie należy.

Podejrzewam, że ktoś z tej pary wyląduje za chwilę na kanapie czy miękkim fotelu w jednym z programów, w którym z założenia robi za gwiazdę. I okaże się, że jakiś Fredek z serialu „Ulica Zasmarkana” (wymienienie jego nazwiska bez podania roli i nazwy serialu nic nikomu nie powie) będzie udawał głupszego niż jest. Powie na dzień dobry „Wow”, a później zacznie używać przerywników między zdaniami w stylu: „Dokładnie” albo „OK”. Oczywiście jego odkrywcze wynurzenia zostaną przerwane brawami. To jest biznes, który się sam nakręca. Czy ktoś słyszał, żeby w jakieś telewizji emitowany był regularnie program, w którym chlastano by serialik własnej produkcji, jak na to zasługuje?

Pomyślałem, że inny biznes, zwany piłką nożną, funkcjonuje w tym kraju na zdrowszych zasadach. Wiem, że takie słowa pisane zaledwie kilka godzin po próbie „męskiej rozmowy” kibiców Polonii z ukrywającym się prezesem klubu, mogą wydawać się ponurym żartem. Jednak nie zmienię zdania, biorąc pod uwagę tło wydarzeń. Dzięki temu można lepiej docenić głównych aktorów.

Oto zaliczyliśmy kolejkę Ekstraklasy z 30 bramkami, rekord w tym sezonie. I dokonali tego piłkarze, którym w większość nie płacą pensji, albo na czas, albo nie płacą w ogóle. A im się chce, i to nawet bardzo.

Bramki są ważne, ale jeszcze ważniejszy styl zaprezentowany właściwie w każdym z ośmiu meczów. Naprawdę chciało się oglądać. Szczególnie dwa niedzielne, Piasta ze Śląskiem i Lechii z Ruchem. Akcja za akcją, zaangażowanie do ostatniej minuty doliczonego czasu gry, piękne bramki i emocje, emocje, emocje. Trochę rozśmieszyła mnie zasłyszana opinia, że mecze ciekawe, choć poziom już nie, bo aż tyle błędów, po których padły gole. Czyli doprowadzając rozumowanie do ściany – te cztery Lewandowskiego zaaplikowane Realowi też nic nie warte, bo za dużo błędów obrońców z Madrytu (Mourinho zresztą tak to próbował tłumaczyć)?

Piłkarze, w odróżnieniu od paru innych profesji, są rozliczani z tego co robią regularnie i na pewno bez znieczulenia. Przez lata utrwaliła się niestety opinia, że wszystko, co związane z Ekstraklasą, jest nic nie warte. Nie powiem, żeby każdy mecz mnie zachwycał, ale kopanie na ślepo już poza boiskiem nie ma większego sensu. Najbardziej drażnią teksty, że tym słabym grajkom się po prostu nie chce. Trochę tych meczów w życiu obejrzałem, także i te ustawione przed kilkoma laty, i potrafię odróżnić komu się chce, a komu nie. Widzę, że walczą, jak potrafią. Czasami są zwyczajnie za słabi, więc po co jeszcze się nad nimi znęcać? Dlatego na przykład broniłem w listopadzie Bartosza Ślusarskiego sugerując, by nie wymagać od niego cudów. Przewidziałem, że kilka bramek jeszcze w tym sezonie strzeli i proszę jak ładnie się ostatnio odpłaca za dobre słowo.

Lepiej więc nie narzekajcie na poziom polskiej ligi z zasady, bo tak się przez lata przyzwyczailiście. Za karę możecie przecież codziennie oglądać po kilka odcinków różnych seriali.             

▬ ▬ ● ▬