2025-05-15
Co działa antymotywacyjnie?
Właśnie został oficjalnie potwierdzony transfer pomiędzy klubami w polskiej lidze. Sposób w jaki go opisano stanowi zalążek do ciekawych rozważań.
Nawet dwóch wątków w tych rozważaniach. Ten pierwszy świadczy, że media niestety szorują po dnie, na co już wcześniej z bólem zauważałem. Teraz dowiedziałem się z jednego z tytułów, że „ściągają wielką gwiazdę”. Chwila do zastanowienia – ile wielkich gwiazd występuje w polskiej lidze? I kto może być tą właśnie zmieniającą kluby? Rozwiązanie zagadki brzmi – Sebastian Bergier!
Na wszelki wypadek wyjaśnię – to napastnik GKS Katowice, który na zasadzie wolnego transferu przejdzie po zakończeniu sezonu do Widzewa Łódź. Na miano „wielkiej gwiazdy” zapracował dorobkiem bramkowym stając się w trwającym sezonie najlepszym polskim strzelcem w Ekstraklasie z dziewięcioma trafieniami. Jak sprawdziłem (za: 90minut.pl), w całej karierze zdobył ich w tej lidze właśnie tyle! Wszystkie w trwającym sezonie, bowiem wcześniej, od debiutu w Ekstraklasie w barwach Śląska w grudniu 2017 roku nie udało mu się zdobyć żadnej. Wystąpił w nim w 22 meczach z czego w 6 wchodził z ławki. Czyżby nawet trener Rafał Górak, wręcz wzorowo zarządzający drużyną Katowic nie potrafił dostrzec tego ogromnego potencjału, który tak łatwo dostrzegają media?
Na przykładzie Bergiera widać jak niewiele potrzeba, by w internecie zapracować na miano „wielkiej gwiazdy”. Obawiam się, że gdyby w Widzewie strzelanie bramek nie szło mu za dobrze, czego nie życzę, ale wykluczyć się nie da, bo początki w nowym klubie bywają trudne, wtedy ci sami, którzy koronowali go właśnie dla większej klikalności swojej twórczości, pierwsi zaczną się nad nim pastwić. Takie czasy, takie media.
Ale z Widzewem związany jest też drugi ciekawy wątek dotyczący Bergiera, choć tylko w tle. Akurat zadzwonił znajomy z Łodzi. Zawsze dostaję od niego informacje z pierwszej ręki na temat dwóch miejscowych klubów. Widzew po euforii związanej ze zmianą właściciela i przedstawionymi wielkimi planami, zaczął wyraźnie dołować. Tak bardzo, że po ostatniej porażce w Lubinie z Zagłębiem 1:2, trener łódzkiej drużyny Zeljko Sopić stwierdził (za: expressilustrowany.pl):
„Wyszliśmy na to spotkanie, jakbyśmy byli na plaży, a nie piłkarskim boisku. Wiem, że mamy już zapewnione utrzymanie, ale jesteśmy profesjonalistami i musimy dawać z siebie wszystko od pierwszej minuty”.
Kolega z Łodzi dość łatwo naprowadził mnie na rozwiązanie owej zagadki:
„Jak oni mają grać z maksymalnym zaangażowaniem, gdy w internecie co chwila znajdują informacje, że w klubie zaczyna się właśnie kadrowa rewolucja, więc kilkunastu zawodników będzie odstrzelonych? Jak napastnicy mogą się koncentrować na strzelaniu bramek, jeśli czytają, kto będzie grał zamiast nich w następnym sezonie? Gdybym był jednym z nich, działałoby to na mnie totalnie antymotywacyjnie”.
Ciekawa uwaga. Chyba znacznie lepiej definiująca ostatnią formę drużyny niż analiza statystycznych danych z przegranych ligowych meczów.
▬ ▬ ● ▬